Eksperci nie kryją: pełen manipulacji przekaz Konfederacji Korony Polskiej współgra ze strategiami propagandy rosyjskiej. Tych manipulacji nie trzeba szukać daleko. Ostatnią są twierdzenia Grzegorza Brauna, który zakwestionował wykorzystanie komór gazowych do ludobójstwa w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Te słowa padły w czwartek 10 lipca podczas porannej rozmowy w radiu Wnet. Prowadzący tę rozmowę przerwał podkreślając, że „są granice cynizmu politycznego”.
„Skandaliczna i zakłamana wypowiedź europosła Grzegorza Brauna, w której zaprzecza on istnieniu komór gazowych w obozie Auschwitz, to nie tylko akt negacjonizmu – przestępstwa ściganego w świetle polskiego prawa” – napisał dr Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz, w oświadczeniu zamieszczonym na facebookowym profilu placówki.
„To także akt znieważenia pamięci ofiar niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady oraz wyraz pogardy dla ocalałych i ich rodzin. (…) Wypowiedź Grzegorza Brauna stanowi jawne zanegowanie prawdy historycznej i wprowadzenia do debaty publicznej manipulacji opartej na antysemityzmie, fałszu i nienawiści” – stwierdził.
Aby dotrzeć do tego oświadczenia, musiałem przejść przez serię postów opatrzonych zdjęciami ofiar obozu. Wśród nich wiele jest dzieci. Czasem w chwili śmierci miały kilka lat. A czasem nie miały nawet roku. Przy każdym adnotacja: zamordowane w komorze gazowej. Zazwyczaj od razu po selekcji po przyjeździe na miejsce. Serce ściska. I tym bardziej zadziwia, że ktoś może takie rzeczy negować.
Włodzimierz Skalik o tym, co twierdzi Grzegorz Braun: To wolność słowa
Grzegorz Braun ma prawą rękę – to Włodzimierz Skalik. Poseł wybrany do Sejmu z Opolszczyzny był szefem sztabu lidera Konfederacji Korony Polskiej, gdy ten walczył o fotel prezydenta RP. Aktywnie powiela przekaz swojego lidera w mediach społecznościowych. Zapytaliśmy go więc, czy Braun za słowa, że „Auschwitz z komorami gazowymi to niestety fake” powinien przeprosić.
„Chwała Bogu, mamy w naszej Konstytucji artykuł 73, który gwarantuje nie tylko swobodę badań naukowych, ale też swobodę publikowania wniosków. Jest też oczywiście artykuł 54, który gwarantuje wolność słowa, a także wolność poszukiwania i rozpowszechniania informacji. Dlaczego obywatel RP, w dodatku poseł, miałby przepraszać za korzystanie ze swoich konstytucyjnych praw?” – odpowiedział wymijająco Włodzimierz Skalik.
A jak Włodzimierz Skalik, ocenia słowa, jakie Grzegorz Braun wygłosił na temat komór gazowych? Czy on też uważa, że ich tam nie było? Zapytaliśmy go i poprosiliśmy też o wskazanie podstawy tych twierdzeń, skoro działalność obozu śmierci w Auschwitz jest bardzo dobrze udokumentowana. Tu poseł Konfederacji Korony Polskiej również udzielił wymijającej wypowiedzi i skierował ją na boczny tor.
„Pan Grzegorz Braun jest autorem szeregu filmów i książek, głownie na tematy historyczne” – odpowiedział Włodzimierz Skalik. – „Od lat, wcześniej jako reżyser i publicysta, dziś również jako polityk, chętnie dzieli się swoją wiedzą. Najwyraźniej ma podstawy, by krytycznie oceniać oficjalną wersję historii prezentowaną m.in. w muzeum oświęcimskim. Zwiedzający obóz w Oświęcimiu np. z zasady nie są tam informowani, że budynek pokazywany jako tzw. komora gazowa jest powojenną rekonstrukcją. Zresztą charakterystyczny komin tuż obok jest konstrukcją wolno stojącą i nie ma połączenia z pokazywanym turystom krematorium. To niestety tylko dekoracja muzealna, której utrzymywanie może dać w przyszłości podstawę do wysunięcia wobec Polaków oskarżeń o fałszowanie historii”.
„Kłamstwo”
Grzegorz Braun swoje tezy negujące funkcjonowania komór gazowych w Auschwitz opiera na raportach rotmistrza Witolda Pileckiego. Mówił o tym w programie Jana Pospieszalskiego. Stwierdził, że w raportach, które powstały w czasie wojny, o komorach nie ma mowy. „One się pojawiają po wojnie” – stwierdził.
Na to zareagował wydawca Raportów Pileckiego. „Jest to KŁAMSTWO. O komorach gazowych, gazowaniu ludzi, testach pierwszego gazowania na sowieckich jeńcach oraz szczegółach postępowania jest wiele właśnie w „Raporcie W” z 1943 roku” – napisał na swoim profilu na FB.
Wcześniej, w poniedziałek 14 lipca, zadziałał Instytut Pamięci Narodowej. Poinformował o wszczęciu przez prokuratora IPN śledztwa przeciwko Grzegorzowi Braunowi za „kłamstwo oświęcimskie”.
Nieomylny lider w oczach posła
Wróćmy jeszcze do piątku 11 lipca. W dzień po tym, jak Grzegorz Braun miał przerwany wywiad, Włodzimierz Skalik zamieścił w mediach społecznościowych grafikę z jego wizerunkiem opatrzoną stwierdzeniem „Nikt nie jest bardziej znienawidzony niż ten, który mówi prawdę”. Trudno nie odczytywać tego, jako wyrazu poparcia dla lidera Konfederacji Korony Polskiej zaprzeczającego istnieniu komór gazowych w obozie w Auschwitz.
Poseł Włodzimierz Skalik zapytany, jaką prawdę miał na myśli stwierdził, że „Grzegorz Braun szereg razy trafnie rozpoznawał fałsze i zagrożenia w naszym życiu publicznym”. Na poczet zasług na tym polu wskazał filmy dokumentalne o Lechu Wałęsie i generale Wojciechu Jaruzelskim, czy badania historyczne o dziejach polskich powstań. Tytułuje go „pierwszym i długo jedynym posłem na Sejm”, który „bronił Polaków przed kłamstwem i zniewoleniem pandemicznym, przed wpychaniem Polski w cudze wojny, także przed roszczeniami żydowskimi”.
„Sprzeciwia się ukrainizacji, islamizacji i judaizacji Polski. W żadnej z kluczowych dla Polski spraw w ostatnich latach nie mylił się w swoich diagnozach i prognozach. Czego oczywiście nie mogą znieść ci, dla których wyznacznikiem zamiast prawdy jest jakaś ideologia lub aktualna poprawność polityczna” – przekonuje Włodzimierz Skalik.
Rosyjski styl
– To jest typowo wodzowski model – mówi dr Błażej Choroś, politolog z Uniwersytetu Opolskiego. – Lider jawi się tu jako zbawca, charyzmatyczny polityczny fighter, który pojął ukryte mechanizmy działania świata i „nie boi się mówić prawdy”. Przy czym w istocie nie o prawdę tu chodzi, a o skupienie na kwestiach silnie polaryzujących społeczeństwo. To epatowanie na pozór spójnie posklejanymi wątkami teorii spiskowych, emocjami i skrytą pod elegancką polszczyzną nienawiścią oraz wyrywkowe traktowanie wydarzeń, byle wpisywały się w forsowaną wizję świata.
– Ta wizja skupia się na wątkach antyeuropejskich, antyukraińskich, antysemickich, pozycjonowaniu mniejszości seksualnych jako dowodu na zepsucie świata, to wszystko podlane jest sosem rządu światowego rządzącego z ukrycia – wylicza dr Błażej Choroś.
– To ksenofobiczny styl uprawiania polityki. Do tego dochodzą twierdzenia, że Polska to nie jest kraj niepodległy oraz podważanie mechanizmów działania państwa. Niestety, są to wątki współgrające z nutami, na których gra propaganda rosyjska na całym świecie. Ogarnięte chaosem, niesprawne, zajęte sobą, nieskore do zajmowania się bezpieczeństwem i działaniami Rosji państwa Zachodu, to wizja bardzo pasująca Kremlowi – stwierdza.
Politolog zauważa niespójność serwowanego przekazu.
– Można odnieść wrażenie, że Polska to kraj opresyjny, bez wolności politycznej i wolności słowa. Warto więc zadać pytanie, jak w takim razie Grzegorz Braun, Włodzimierz Skalik i całe środowisko Konfederacji Korony Polskiej mogą tak swobodnie działać i głosić swoje poglądy. Gdyby rzeczywistość była taka, jak ją malują, to przecież nie mieliby takiej swobody – podkreśla.
Kolejna niespójność: twierdzenie, że Niemcy są źli, a jednocześnie umniejszanie ich winy za ludobójstwo w Auschwitz poprzez negowanie komór gazowych.
– Ta teza jest silnie związana z wątkami antysemickami w tym środowisku. W tej wizji świata, Niemcy oczywiście byli źli, ale ich głównymi ofiarami nie byli Żydzi, a Polacy. Wizerunek Żydów jako ofiar został zaś sztucznie wykreowany przez wszechmocne lobby żydowskie – tłumaczy dr Błażej Choroś.
Włodzimierz Skalik – z aeroklubu do polityki
Dr Błażej Choroś zauważa, że Włodzimierz Skalik w mediach społecznościowych jest wyraźnie sprofilowany na promocję tego, co reprezentuje Grzegorz Braun.
– Jego kanały to w istocie element machiny komunikacyjnej i propagandowej Grzegorza Brauna – mówi.
Zwraca uwagę, że jak na posła wybranego z województwa opolskiego, to mało jest u niego tematów związanych z naszym regionem. Tłumaczy to jego zaangażowaniem w struktury Konfederacji Korony Polskiej, której jest wiceprezesem.
Tu warto przypomnieć, jak to się stało, że Włodzimierz Skalik w ogóle się w polityce znalazł. Obecna kadencja w Sejmie jest jego pierwszą. Ale nie pierwszy raz kandydował w wyborach. Debiut zaliczył w 1989 roku. Walczył wtedy o miejsce w Sejmie jako kandydat organizacji społecznej: Aeroklubu Częstochowskiego, w którym działał od 1975 roku.
Konkurował z kandydatami „Solidarności”, ale gdy rozmawialiśmy o tym jesienią 2023 roku, odżegnywał się od twierdzeń, że był wobec tego kandydatem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Podkreślał, że był bezpartyjny, a osoby twierdzące, że startował z namaszczeniem PZPR chcą go dyskredytować.
Potem w 2006 roku został radnym sejmiku województwa śląskiego z listy PiS, choć do partii nie należał. Z klubu odszedł po kilku miesiącach.
– Widziałem brak zgodności pomiędzy publicznymi deklaracjami i tym, co ludzie partii robili w kuluarach – mówił.
Zasilił szeregi Prawicy RP Marka Jurka, a w 2015 roku zaangażował się w kampanię prezydencką Grzegorza Brauna. Kilka lat potem wstąpił do jego Konfederacji Korony Polskiej. I trwa przy liderze do tej pory. To z jego pomocą jesienią 2023 roku został liderem opolskiej listy Konfederacji, gdy ta nie była jeszcze podzielona. I warto pamiętać, że kampanię prowadził skupiając się na kwestiach gospodarczych, a nie światopoglądowych i ideowych.
„Nawiązanie do nazistowskich praktyk”
Choć Włodzimierz Skalik działa na skalę krajową, to jednak od czasu do czasu pojawiają się też tematy z naszego regionu. Przykładem ekspozycja poświęcona osobom LGBT z województwa opolskiego. To zresztą wystawa będąca solą w oku całego środowiska Konfederacji Korony Polskiej. Grzegorz Braun niszczył ją dwa razy, najpierw gdy stała na rynku w Opolu, a potem gdy była w holu Sejmu. Niedawno wystawa pojawiła się na 10 przystankach MZK na terenie miasta.
We wtorek 15 lipca Włodzimierz Skalik zapowiedział inicjatywę uchwałodawczą, która „wprowadzi zakaz finansowania z pieniędzy miejskich promocji ideologii gender”.
To zresztą kolejna niespójność przekazu: osoba, która wcześniej powołując się na konstytucyjną wolność słowa przyklaskuje podważaniu istnienia komór gazowych w Auschwitz, jednocześnie chce ograniczać tę swobodę innemu środowisku.
– To naruszenie konstytucji, które wprost nawiązuje do praktyk nazistowskich – komentuje Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola. – A wystawa nie promuje gender. Daje głos w przestrzeni publicznej młodym Opolanom, którzy proszą o empatię i wsparcie.
Co innego Niemcy, co innego Mniejszość Niemiecka
Tak się złożyło, że Włodzimierz Skalik kandydował na posła z regionu, którego wielokulturowość jest bogactwem i ważnym wyróżnikiem. Polacy, Ślązacy i Niemcy, a ostatnio także Ukraińcy – żyjemy w zgodzie i razem pracujemy na sukces regionu. Zapytaliśmy posła Skalika, czy także jego zdaniem wielokulturowość nas ubogaca.
„Wielokulturowość to temat złożony, który budzi różne opinie w zależności od perspektywy” – zaczyna w swoim stylu. Po czym jednak dodaje: – „Tak, wielokulturowość może nas wzbogacać, przynosząc korzyści takie jak lepsze zrozumienie i docenienie różnych wartości, wzbogacenie perspektyw. Warto zaznaczyć jednak, że pomiędzy mieszkańcami województwa opolskiego, nawet jeśli są jakieś różnice etniczne, to różnice kulturowe, religijne czy moralne są znikome, gdyż wspólnoty te mają te same korzenie cywilizacji łacińskiej”.
A jak postrzega rolę mniejszości niemieckiej w regionie? Tu okazuje się, że poseł KKP rozróżnia „zwykłych mieszkańców” regionu od działaczy tej organizacji.
„Najczęściej zwykli obywatele identyfikujący się z niemiecką kulturą wyznają tradycyjne wartości w przeciwieństwie do działaczy MN, którzy wspierają lewicowe ruchy i ideologie (gender, LGBT, federalizację UE)” – odpowiada.
Gdy prosimy Rafała Bartka, lidera MN, o odniesienie do sugestii, że jest lewakiem, jego pierwszą reakcją jest śmiech.
– Będąc działaczem pozostaję mieszkańcem tego regionu zakorzenionym w kulturze chrześcijańskiej – mówi. – Słowa pana posła dowodzą, że nie zna nas wcale. Gdyby się wczytał w nasze stanowiska, to wiedziałby, że są one ugruntowane w kulturze chrześcijańskiej. Natomiast federalizację UE postrzegamy jako szansę, ponieważ otwartość i różnorodność to solidna podstawa dla jedności. Tymczasem to Konfederacja chce odcinania i zamykania, sprzecznego z duchem Ewangelii.
Ustawa o obcych agentach
„Ja z funkcjonowaniem grup narodowościowych nie mam problemu jeśli ich działalność nie wpływa negatywnie na integralność oraz bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne Polski” – zapewnia Włodzimierz Skalik. – „Z tego też powodu, dla zapewnienia przejrzystości finansowania wszelkich organizacji społecznych, działających w Polsce, Konfederacja Korony Polskiej dąży do przyjęcia tzw. „Ustawy o obcych agentach”, która pozwoli nadzorować cele, na jakie przeznaczane są środki finansowe napływające to tych organizacji z zagranicy. Wszystkie poważne państwa na świecie posiadają i stosują takie przepisy”.
Sprawdziliśmy. Największe kraje mające takie ustawy to USA i Rosja. Tyle, że ich geneza różni się diametralnie. Amerykanie uchwalili swoje przepisy – ang. FARA – w 1938 roku, z powodu zagrożenia nazizmem i komunizmem. Stosują je do tej pory, ale by zmuszać zagranicznych lobbystów do rejestracji, nie do atakowania społeczeństwa obywatelskiego.
A właśnie w to społeczeństwo i w wolne media wymierzone były przepisy uchwalone w 2012 roku w Rosji. Stało się to po protestach przeciwko powrotowi Władimira Putina na fotel prezydenta. Podobne przepisy do rosyjskich obowiązują na Białorusi i na Węgrzech. Wiosną tego roku w Gruzji, pomimo silnych protestów, władze przyjęły jeszcze bardziej restrykcyjne przepisy, obejmujące nie tylko organizacje pozarządowe i media, ale również spółki i osoby fizyczne.
Rzeczywiście, Grzegorz Braun, Włodzimierz Skalik i ich ludzie chcą nas wprowadzić do „elitarnego” klubu.
Szczucie
Włodzimierz Skalik jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Zamieszcza po kilka materiałów dziennie. Potrafią mieć nawet kilkanaście tysięcy reakcji, setki komentarzy i udostępnień.
Ostatnio było to związane z rocznicą ludobójstwa Polaków na Wołyniu. Poseł korzystał z okazji do tego, by napuszczać internautów na innych. Choćby na posłankę Aleksandrę Uznańską-Wiśniewską, żonę astronauty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego oraz posłankę KO, która zamieściła w sieci zdjęcie z symbolem Ukrainy.
„To co ta pani poseł ma w kalpie swego żakietu, Polacy 82 lata temu mieli na plecach. Hańba!” – napisał Włodzimierz Skalik 14 lipca.
A w komentarzach: „Ta głupia baba (nie jestem posłem i nie muszę ważyć słów, mówiąc klasykiem) nie wychowywała się w Polsce, po polsku i dla Polski”, „Nie chodzi ,,co w klapie,, chodzi o bezwzględne zakłamane skurwielstwo”, „Takie ścierwo bezmózgowe jest posłem”.
Włodzimierz Skalik udostępnił też fragment oburzającego kazania biskupa Wiesława Meringa, w którym cytował osiemnastowiecznego poetę Wacława Potockiego: „Jak świat światem nie będzie Niemiec Polakowi bratem”. Poseł opatrzył to komentarzem: „W Polsce mamy jeszcze kilku wspaniałych i odważnych księży. Oto jeden z nich”. Tu internauci szybko jednak wytknęli, że autorytet pana posła był za komuny współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.
Włodzimierz Skalik 7 lipca napisał przy zdjęciu z ciemnoskórymi mężczyznami: „To jest wojna — wojna prowadzona przeciwko narodom Europy, w tym przeciwko Polsce. I to wojna, której głównym orężem stała się migracja”.
W komentarzach: „Po co jeszcze czekamy, obalić rząd i pozbyć się najazdu”, „Ci, co dopuścili do tego, powinni być skazani co najmniej na dożywocie”, „Teoria Wielkiej Podmiany rdzennej ludności na rzecz obcych kulturowo imigrantów stała się faktem i właśnie dotarła do Polski – Podziękujcie rządzącym Polską!”, „Nie pozwolimy, aby tacy zwyrodnialcy żyli wśród nas…”.
Skrajnie nacjonalistyczne poglądy nie przeszkodziły Włodzimierzowi Skalikowi w otrzymaniu nagrody Osobowość Roku 2023 w kategorii Polityka, Samorządność i Społeczność w plebiscycie organizowanym przez „Nową Trybunę Opolską”. Redakcja nominowała posła za budowanie środowiska społeczno-politycznego Konfederacji w regionie, a ten aktywnie zabiegał o wysyłanie płatnych SMS-ów z głosami poparcia. Wierny towarzysz Grzegorza Brauna nagrodę odebrał na zamku w Mosznej dokładnie w rocznicę wyborów 15 października.
Nie trzeba wiele by dzielić na „my” i „oni”
Czytając komentarze pod wpisami Włodzimierza Skalika można dojść do wniosku, że co bardziej krewcy internauci byliby gotowi przejść od słów do czynów.
Prof. Tomasz Grzyb, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS nie kryje, że to nie jest groźba wyimaginowana.
– Wrażenie, że jest nas wielu, może ośmielać pewne osoby do działania – mówi.
Przestrzega, że bardzo łatwo jest obudzić w ludziach myślenie z podziałem na „my” i „oni”. Zaznacza, że właśnie na nim bazują ruchy autorytarne.
– II wojna światowa nie zaczęła się 1 września z dnia na dzień. Zaczęło się od wprowadzania ograniczeń względem pewnych grup ludzi. Potem przyszły segregacja i oznaczanie – przypomina.
– Skrajna prawica staje się liczącym graczem w szeregu państw. Praktyka pokazuje, iż przekonanie, że z czasem będzie to jednak dążyło do pewnego uśrednienia, jest błędne. Widać to na przykładzie USA, gdzie jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia byłyby deportacje ludzi za, na przykład, tatuaż – dodaje.
Margines wyciągnięty na tapet
Włodzimierz Skalik chwali się sondażowymi wynikami partii, której przewodzi Grzegorz Braun. W ostatnich badaniach oscylują w granicach 7-9 proc. Skąd taki przyrost poparcia dla formacji, która jeszcze kilka lat temu mogłaby liczyć na poparcie w granicach błędu statystycznego?
– Praktycznie każdy z nas postrzega świat w przeświadczeniu, że jest tym dobrym – tłumaczy prof. Tomasz Grzyb. – Jeśli coś nam się nie udaje, to w pierwszej kolejności szukamy winy u innych. Gdy pojawia się ktoś, kto mówi nam, że jesteśmy w porządku i że byłoby nam lepiej, gdyby nie pewna grupa ludzi, to często się tego łapiemy. Taką grupą mogą być Żydzi, Niemcy, Ukraińcy, czy rzekomy „światowy rząd”.
– Kłopot w tym, że kiedyś to było marginalne – kontynuuje prof. Tomasz Grzyb. – Ale w dobie mediów społecznościowych ludzie mogą te przekonania prezentować szerokiemu gronu osób w sieci. Dodatkowo algorytmy tych mediów są skonstruowane tak, by serwować nam to, czym jesteśmy. Utwierdzają w przekonaniu słuszności naszej wizji świata i w tym, że ci, z którymi się nie zgadzamy i których za wszystko obwiniamy są tymi złymi.
I dodaje, że zmanipulowany przekaz niesie się też dlatego, że jego autorzy serwują „ziarno prawdy i trzy kilo fałszu”.
Tylko co robić z tymi, którzy rozpowszechniają nieprawdę? Prof. Tomasz Grzyb zaznacza, że konieczne jest skrupulatne rozliczanie manipulujących informacjami z ich słów. I pociąganie ich do sądowej odpowiedzialności.
Czytaj także: Socjolog: Tam, gdzie była przemoc wobec Żydów, tam Braun ma wysokie poparcie
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania