W minionym tygodniu Wojciech Komarzyński wrzucił do sieci wpis mający zapowiadać aferę, która „wstrząśnie opolską sceną polityczną”.
„Nietykalny radny, senator, setki tysięcy złotych, pałac, wino i śpiew…” – napisał radny PiS.
Poszperaliśmy nieco i natrafiliśmy na jego interpelację, w której zapytał o współpracę samorządu województwa z Pałacem Pawłowice oraz Winnicą Pawłowice. Właścicielami tego pierwszego są senator Beniamin Godyla wraz z żoną Ewą. Winnicę prowadzi ich syn Szymon Godyla, radny wojewódzki KO oraz wiceprzewodniczący sejmiku.
Z zestawienia za lata 2018-2025 wynika, że Urząd Marszałkowski w Opolu oraz trzy jego jednostki podległe – Muzeum Śląska Opolskiego, Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej oraz Opolskie Centrum Rozwoju Gospodarki – zapłaciły firmie Ewy Godyli łącznie blisko 320 tys. zł. Najwięcej w 2022 roku, blisko 96 tys. zł – za zakup produktów lokalnych, usługi hotelowe i restauracyjne oraz wynajem sali. Z kolei w 2020 roku firma wystawiła faktury na 1400 zł. W innych latach widnieją kwoty od 18 do 63 tys. zł.
Przy firmie Szymona Godyli wydatki w tabeli pojawiają się tylko dwa razy. W 2022 roku to ponad 1050 zł, a w 2023 roku blisko 10,5 tys. zł.
Wojciech Komarzyński zauważa w uzupełnieniu do bazowej interpelacji, że radni prowadząc działalność gospodarczą nie mogą sprzedawać towarów i usług na rzecz samorządów, w których pełnią mandat. Podkreśla, że powinno to skutkować jego wygaśnięciem, ponieważ taka sytuacja rodzi konflikt interesów i podważa zaufanie publiczne. Radny PiS sugeruje nawet korupcję polityczną.
Szymon Godyla: Głupi błąd
Szymon Godyla przyznaje, że jego firma nie powinna była wystawić Urzędowi Marszałkowskiemu żadnej faktury.
– To działo się pod koniec 2022 i 2023 roku, w okresie, gdy sprzedajemy dużo wina dla samorządów na paczki świąteczne i noworoczne – mówi.
– Przez niedopatrzenie moich pracowników, część towaru sprzedaliśmy kilka razy Urzędowi Marszałkowskiemu. To, że nie dopilnowałem, aby do tego nie doszło, to moja wina. Przypadkowa i głupa sprawa, przyznaję to i za to przepraszam – zapewnia wiceprzewodniczący sejmiku z KO.
Szymon Godyla zastrzega, że sytuacja miała miejsce w poprzedniej kadencji samorządu, w której też był radnym sejmiku.
– Teraz mamy jednak nową kadencję – zaznacza. – Nie ma więc podstaw, aby pozbawiać mnie mandatu. Bo nawet, gdyby to miało miejsce w poprzedniej kadencji, to miałbym prawo ponownie kandydować do sejmiku – argumentuje.
– Zresztą, byłbym głupi, gdybym ryzykował mandat radnego dla tych około 11 tysięcy złotych – stwierdza Szymon Godyla.
I dodaje: – Za podobną kwotę jednorazowo sprzedałem wino Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Nie, nie za rządów obecnej koalicji, a za PiS, w listopadzie 2022 roku. Słyszałem też, że moje wino smakowało byłemu ministrowi rolnictwa Janowi Krzysztofowi Ardanowskiemu, jego resort też je u mnie zamawiał. Za to po wygranej obecnej koalicji tak się jakoś stało, że moje wino przestało w stolicy smakować.
Marszałek: Nie było wniosku, nie było odwołania
Dlaczego jednak mandat radnego KO nie był wygaszony w poprzedniej kadencji? W odpowiedzi na pismo Wojciecha Komarzyńskiego marszałek Szymon Ogłaza zaznacza, że to leży w gestii radnych sejmiku, którzy powinni podjąć w tej sprawie stosowną uchwałę. Najpierw musi się pojawić taki wniosek. A tego nie było.
– Zaś gdyby ów wniosek był, a sejmik go odrzucił, to wtedy wojewoda może wygasić mandat radnego poprzez zarządzenie zastępcze – dodaje Przemysław Pospieszyński, dyrektor gabinetu marszałka.
Przypomnijmy, że w czasie, gdy firma radnego Godyli sprzedała wino Urzędowi Marszałkowskiemu w Opolu, wojewodą był Sławomir Kłosowski z PiS. Obecnie on też jest radnym sejmiku.
Wojciech Komarzyński: Czubek góry lodowej
Zwróciliśmy się do Wojciecha Komarzyńskiego o szerszy komentarz do jego interpelacji i uzyskanych odpowiedzi. Radny PiS nie chciał jednak szerzej rozmawiać na ten temat.
– Bo to jest dopiero czubek góry lodowej – tłumaczy. – Ta sprawa jest rozwojowa. Badam jeszcze pewne kwestie, które dają obraz jeszcze większej degrengolady, niż mi się wcześniej wydawało. Mogę tylko powiedzieć, że wygląda na to, że tam przez lata odbywało się dojenie pieniędzy przez stowarzyszenia związane z ludźmi Platformy. To totalny brak poszanowania pieniędzy publicznych!
Gdy zauważamy, że o takie same praktyki oskarżani są ludzie PiS w czasie, gdy formacja Jarosława Kaczyńskiego była u władzy (przykładem dzielenie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości), Wojciech Komarzyński odpowiada, że „on w rządzie nie był”.
– Jeśli ludzie PiS dopuszczali się nieprawidłowości, to ja to potępiam. Jednak od tego, co obserwuję w Urzędzie Marszałkowskim, włos się jeży na głowie! – przekonuje radny PiS.
Koniec współpracy
Wróćmy jednak jeszcze do firmy żony senatora Beniamina Godyli. Rodzi się bowiem pytanie dlaczego to akurat ją urząd wybierał do realizacji zleceń związanych z organizacją konferencji, usługami restauracyjnymi czy udostępnianiem sal.
– Pałac w Pawłowicach to obiekt znany w regionie i naturalne miejsce organizacji wydarzeń. Nie jest to też firma-kogucik założona ad hoc, działa od lat i cieszy się dobrą renomą – mówi Przemysław Pospieszyński.
Dyrektor gabinetu marszałka zauważa, że wszystkie zamówienia nie przekraczały kwoty, która wymagałaby organizacji przetargu.
– Wcześniejsza współpraca i tak nie była nagminna, raczej okazjonalna. Niemniej, aby uciąć wszelkie spekulacje w tej kwestii, marszałek Szymon Ogłaza zdecydował, aby przerwać tę współpracę – dodaje Przemysław Pospieszyński.
Teraz Szymon Godyla, wcześniej Andrzej Buła
Tu trzeba pamiętać, że Szymon Ogłaza marszałkiem jest od roku. Wcześniej przez lata Urzędem Marszałkowskim w Opolu przez lata kierował Andrzej Buła, obecnie europoseł.
Pod adresem Andrzeja Buły ze strony Wojciecha Komarzyńskiego także padły zarzuty. Radny PiS twierdził, że w czasie, gdy europoseł KO był marszałkiem województwa opolskiego, kierowany przez niego urząd wyłożył na jego kampanię do Brukseli 2,7 miliona złotych. Chodziło o wszystkie kampanie i wydarzenia organizowane przez urząd, których twarzą był Andrzej Buła.
„Z przykrością przyjmuję próby uproszczonej i zmanipulowanej interpretacji dorobku całej wspólnoty samorządowej” – odpowiedział lider PO w oświadczeniu. Zapewniał, przytaczana kwota oraz jej składowe zostały przez polityków PiS wyrwane z kontekstu.
Urząd Marszałkowski komentował wtedy, że sugestie Wojciecha Komarzyńskiego to „bicie politycznej piany„.
– Jeśli pan radny dalej widział nieprawidłowości, to powinien zawiadomić prokuraturę. Ale tego nie zrobił – mówił Przemysław Pospieszyński.
W Urzędzie Marszałkowskim słyszymy, że to, co teraz szumnie zapowiada radny PiS, też ma być w istocie kapiszonem. On sam zapewnia jednak, że urzędnicy robią dobre miny do złej gry.
Czytaj także: Ze strachu przed ważniakiem z PiS policja zajechała dobrego gliniarza
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania