Piotr Guzik: – Kilka dni temu na portalu Politechniki Opolskiej pojawiła się długa rozmowa prorektora Grzegorza Królczyka z jego podwładną. Rozwiała wątpliwości?
Prof. Hubert Wojtasek: – Zacznijmy od indeksu Hirscha, któremu pan prof. Królczyk poświęcił tyle miejsca. Oczywiście, jest wielu uczonych, którzy mają ten indeks wysoki. Ale to akurat jest w naszych publikacjach najmniej istotne. Najważniejsze są nieuczciwe praktyki, które do osiągnięcia takiej wartości tego indeksu doprowadziły. Porównanie indeksu Hirscha prof. Królczyka i prof. Penrose’a było chyba w pana intencji próbą pokazania, że ta liczba nijak się ma do rzeczywistych osiągnięć.
– Dokładnie tak. To pokazuje problem całego systemu.
– Wybrał pan i tak nie najlepszy przykład. Lepszym byłby zmarły cztery miesiące temu Peter Higgs, laureat Nagrody Nobla z fizyki z roku 2013. Opublikował w sumie 20 artykułów i ma indeks Hirscha równy 10. Profesor Tadeusz Dudycz w artykule „Punktowa demoralizacja nauki” napisał tak: „Pogoń za produktywnością zmieniła drastycznie klimat i swobodę twórczą naukowców. Peter Higgs, laureat nagrody Nobla za odkrycie bozonu nazwanego jego imieniem, w rozmowie z Guardianem powiedział, że przypuszcza, iż żaden uniwersytet nie zatrudniłby go w dzisiejszym systemie akademickim, ponieważ nie byłby uważany za wystarczająco »produktywnego«.”
– Wielkość odkrycia nie zależy od liczby opublikowanych artykułów?
– Jest wręcz przeciwnie. Kilka przykładów laureatów Nagrody Nobla z fizjologii lub medycyny, na którą prof. Królczyk się powołuje: Katalin Kariko, 69 lat, Nagroda Nobla z 2023 roku – 108 artykułów, indeks Hirscha 52, maksymalnie opublikowała 8 artykułów rocznie; David Julius, 69 lat, Nagroda Nobla z 2021 roku – 149 artykułów, indeks Hirscha 78, maksymalnie opublikował 8 artykułów rocznie; Harvey Alter, 89 lat, Nagroda Nobla z 2020 – 351 artykułów, indeks Hirscha 98, maksymalnie opublikował 14 artykułów rocznie. Grzegorz Królczyk, lat 45, Nagrody Nobla – na razie brak, 338 artykułów, indeks Hirscha 60, w roku 2022 opublikował 67 artykułów, w roku 2023 – 53. Na ten „sukces”, jak sam pan prof. Królczyk wylicza, pracowało 300 jego współautorów. Pierre Agostini, którego pan prof. Królczyk cytuje, laureat Nagrody Nobla z fizyki z 2023 roku, podkreślał, że sukces, który doprowadził do tej nagrody, był wynikiem pracy zespołu składającego się z ponad 3000 osób. Profesor Agostini ma 83 lata, opublikował w sumie 159 artykułów, ma indeks Hirscha równy 54, a maksymalnie opublikował 11 artykułów rocznie. Coś mi się tutaj nie zgadza z arytmetyką i logiką. Wniesienie znaczącego wkładu intelektualnego w artykuły publikowane co 6-7 dni jest po prostu niemożliwe, nawet jeśli się ma dużą grupę badawczą. Pan prof. Królczyk wyliczając swoje artykuły dopuścił się też kolejnej manipulacji informacją. Wskazał 202 prace w prestiżowych wydawnictwach Elsevier czy Springer. Ale ma też 44 artykuły w wydawnictwie MDPI, którego status w świecie nauki jest wątpliwy, o czym zapomniał wspomnieć.
– W rozmowie nie brak ataków pod adresem tych, którzy ośmielają się kwestionować dokonania prof. Królczyka.
– Jedną z ofiar perfidnego ataku jest dr Joanna Gruba, prezes Fundacji Science Watch Polska. Wytknięto jej perypetie z habilitacją. One legły właśnie u podstaw powstania wspomnianej fundacji. Zwróciła bowiem uwagę na patologię awansów naukowych.
– Z tej rozmowy wynika też, że każdy zwracający uwagę na wątpliwe praktyki jest wrogiem uczelni.
– O ile mi wiadomo, nikt nie atakował „społeczności Politechniki Opolskiej”. Zarzuty dotyczyły konkretnych osób: prof. Królczyka, prof. Li i prof. Gupty. Ja nie mam żadnego interesu w tym, żeby szkodzić Politechnice Opolskiej czy panu prof. Królczykowi. Swoimi działaniami nie mogę niczego zyskać, co najwyżej narażam się na ewentualny proces sądowy. Jedyną moją troską jest uczciwość w nauce i w przypadku pana prof. Królczyka mamy dobitne dowody naruszenia tej uczciwości. Zostały one przedstawione w decyzjach o retrakcji, czyli wycofaniu jego artykułów z publikacji, a także artykułów prof. Li, prof. Gupty i prof. Sharmy, który niedawno zasilił szeregi pracowników PO. Artykuł tego ostatniego wycofano ze względu na fabrykowanie wyników badań. W większości cywilizowanych krajów zwalnia się za to z pracy na uczelni. Imperial College odebrał np. za coś takiego doktorat. Podobnie było na uczelni, w której ja robiłem doktorat. Tymczasem Politechnika Opolska właśnie przyjęła osobę z takimi przewinieniami do pracy.
– Prof. Królczyk twierdzi, że nie wie, skąd retrakcja artykułów, w których jest współautorem. Opisuje, że w procesie ich recenzji „zwrócono uwagę na potrzebę uzupełnienia analizy literatury”. Opisuje, że teksty zostały opublikowane, a gdy zostały usunięte, wysłał kilkanaście maili o podanie przyczyn, ale nie doczekał się wyjaśnień.
– To już są czyste dyrdymały. Pan prof. Królczyk sam się kompromituje. Redaktor naczelny czasopisma Journal of Energy Storage jasno przedstawił, na czym polegały te „uzupełnienia analizy literatury”. Cytat z decyzji retrakcyjnej: „Redaktor zauważył również znaczny wzrost cytowań artykułów autorstwa dwóch Redaktorów Gościnnych pomiędzy pierwotnym zgłoszeniem a wersją poprawioną. Podsumowując, 0 prac Nadera Karimiego zostało zacytowanych w oryginalnej wersji artykułu. Liczba ta wzrosła do 6 artykułów w wersji poprawionej. Podobnie, 0 prac Masouda Afranda zostało zacytowanych w oryginalnej wersji artykułu. Liczba ta również wzrosła do 6 artykułów w wersji poprawionej.” Poza tym to oczywiste, że nikt się nie kontaktował z prof. Królczykiem w tej sprawie. Autorem korespondencyjnym był przecież prof. Li. To zatem wina prof. Li, że prof. Królczyk nic o tym nie wiedział, choć ja akurat w to nie wierzę. Mydlenie oczu nieświadomym czytelnikom jest kolejną próbą manipulacji informacją.
– Prorektor PO zarzuca, że decyzję o usunięciu artykułów podjęła edytorka, „co do której w internecie jest bardzo dużo zarzutów natury etycznej i prawdopodobnie ze strachu retraktowała kilkadziesiąt artykułów z tego numeru specjalnego.”
– Kolejny atak na osobę, która odważyła się podjąć decyzję nie po myśli pana prof. Królczyka. To już megalomania do kwadratu. Takie prawo redaktora naczelnego czasopisma, że może podjąć decyzję o retrakcji artykułu, ale w rzetelnych czasopismach robi się to na podstawie mocnych argumentów. W opinii pana prof. Królczyka Journal of Energy Storage jest rzetelnym czasopismem, choć poddając w wątpliwość kompetencje redaktora naczelnego sam sobie przeczy.
– Dostrzegł pan w tym wywiadzie podobne sprzeczności?
– Pan prof. Królczyk w wielu miejscach myli pojęcia. To nie wydawnictwo jest gwarantem jakości publikowanych artykułów, ale proces recenzji nadzorowany przez zespół redakcyjny: redaktora naczelnego, jego zastępców, radę redakcyjną. To, jak oni działają, jak dokładnie przeczytają złożony manuskrypt, jak kompetentnych i rzetelnych recenzentów dobiorą. Uzyskanie rzetelnych recenzji jest coraz trudniejsze, bo liczba artykułów mało rzetelnych autorów rośnie lawinowo, a liczba rzetelnych recenzentów pozostaje od lat mniej więcej na tym samym poziomie. Artykuły nierzetelnych autorów są oceniane przez nierzetelnych recenzentów, dopuszczane do publikacji i biznes się kręci.
– Prorektor sporo miejsca poświęcił współpracy z naukowcami z zagranicy.
– W rozmowie mówi, że ma wspólne prace badawcze i przeglądowe z naukowcami m.in. z Chin, USA, Ukrainy, Chorwacji, Czech, Rosji, Białorusi. Zapewnia, że współpraca ma wymiar naukowy, ale nie za wszelką cenę. W kontekście wojny wywołanej przez Rosję mówi: „To ja byłem inicjatorem zerwania instytucjonalnych kontaktów z uczelniami rosyjskimi oraz usunięcia naukowców rosyjskich z komitetów naukowych konferencji, w których organizatorem jest Politechnika Opolska”. Jednocześnie pan prof. Królczyk ma 19 publikacji z dr Daniłem Pimenovem, który, zgodnie z ostatnim opracowaniem dr. Leonida Schneidera [autor bloga For Better Science, który na początku czerwca zwrócił uwagę na sytuację na PO – dop. red.], jest gorliwym zwolennikiem Władimira Putina i jego agresji na Ukrainę. Prof. Królczyk nie zaprzestał tej współpracy po 24 lutego 2022, po napaści Rosji na Ukrainę. Jeden z tych artykułów (Tribology International (2024) 196, 109677) został złożony do tego czasopisma 29 lutego 2024.
– Skoro już mowa o dr. Leonidzie Schneiderze, to prof. Królczyk przekonuje, że zarzucił mu on „coś tak absurdalnego, jak kupowanie badań w Azji i Iranie” oraz że „osoby z jego otoczenia ukończyły moskiewskie uczelnie”.
– Po pierwsze, Iran leży w Azji, wiedzą to nawet moje starsze dzieci. Po drugie, przepraszam, a jaką uczelnię ukończył dr Danił Pimenov?
– Jakie nazwiska zwracają jeszcze uwagę w gronie osób, z którymi publikuje pan prorektor?
– Np. niejaki dr Mozammel Mia, doktorant na Wydziale Inżynierii Mechanicznej Imperial College London – uczelni na 23. miejscu w Rankingu Szanghajskim – opublikował w czasie studiów doktoranckich w okresie od września 2019 do lipca 2023 roku 74 artykuły z afiliacją tej renomowanej uczelni, w tym jeden ze swoim promotorem. W przynajmniej 31 z tych artkułów był autorem korespondencyjnym. Zazwyczaj doktorant nie jest autorem korespondencyjnym w żadnym artykule, bo nie ma wystarczającego doświadczenia, żeby prowadzić proces wydawniczy, szczególnie w renomowanych czasopismach. To oznacza, że dr Mia – w czasie, gdy te artykuły były składane do druku to jeszcze magister Mia – był po prostu słupem, bo manuskrypty wysłane z renomowanej uczelni miały dużo większe szanse na przyjęcie. Kolejna technika kartelu. Prof. Królczyk opublikował z dr Mią 15 artykułów.
– Pan prorektor wskazuje, że miesięczne datki na bloga For Better Science wynoszą 300 zł i pyta kto sponsoruje jego działalność.
– Nie wiem skąd prof. Królczyk ma informacje na temat wysokości datków. Sam natomiast wysłałem miesiąc temu na konto dr. Schneidera 10 EUR i zamierzam go dalej wspierać. Takich osób są zapewne dziesiątki, jeśli nie setki. Bo są jeszcze na świecie osoby, którym leży na sercu uczciwość w nauce – patrz prof. Arkadiusz Nowak czy prof. Lothar Kroll. Pan prorektor mówi też, że liczy, iż „ujawni się ukryty ekspert, który redaktorowi Guzikowi tłumaczy zawiłe niuanse etyki akademickiej”. Niniejszym ujawniam się, choć nigdy się nie kryłem! Może nie jestem wielkim ekspertem, ale na nauce trochę się znam i wiem co w niej jest uczciwe, a co nie.
– A czy zalicza się pan do ludzi, którzy – jak stwierdził pan prorektor – „komentują, nie wgłębiając się szerzej w zagadnienie, co akurat dziwi szczególnie, gdy robią to naukowcy, którzy nawet ze względów czysto profesjonalnych powinni poświęcić czas na zgłębienie istoty zagadnienia, o którym chcą się wypowiadać”.
– Teraz to ja czuję się urażony i chyba pozwę pana prof. Królczyka za zniesławienie i naruszenie moich dóbr osobistych. I to mówi człowiek, który nawet nie zapoznał się z treścią decyzji retrakcyjnych swoich artykułów? Dodam jeszcze, że w innym punkcie rozmowy prof. Królczyk mówi o powoływaniu „ekspertów” wspierających linię narracji redakcji. Przepraszam, ale mnie nikt nie powoływał, jeśli mam być zaliczony do grona tych „ekspertów”. Sam napisałem swój pierwszy komentarz do „O!Polskiej”, oburzony bezprecedensową demagogią odpowiedzi pana rektora Lorenca na pana artykuł i od tej pory wspieram redakcję w tej sprawie.
Czytaj także: Jak władze politechniki gaszą pożar benzyną
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.