Zatem czytamy ów „wywiad”. Mamy tam w zasadzie to samo, co we wcześniejszym „oświadczeniu” rektora Marcina Lorenca, tylko „bardziej”. Jeden wielki personalny atak na mnie, na naszą redakcję i na naukowców, którzy ośmielili się skrytykować Politechnikę Opolską. Prorektor Królczyk uznał tych uczonych za bezmyślnych i mniej rozgarniętych od… znajomego sprzedawcy kebabów:
Cyt.: „Po pierwszej publikacji na mój temat spotkałem znajomego, który jest właścicielem lokalu z kebabem. Powiedział, że to jest niedopuszczalne, jak można opublikować takie bzdury. Osoba, która nie ma żadnych stopni naukowych, wiedziała, że to są bzdury. Za to osoby ze stopniami naukowymi, nierzadko sprawujące ważne funkcje, bezmyślnie przyjmują to, co zostało napisane w „Opolskiej” i jeszcze wypowiadają się publicznie”.
Jak się okazuje, prorektor Politechniki Opolskiej ma protekcjonalne podejście nie tylko do dziennikarzy i kolegów profesorów, ale nawet do służb specjalnych. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oficjalną drogą poinformowała nas, że nie prowadzi żadnego śledztwa w sprawie rzekomych hybrydowych ataków ze Wschodu na Królczyka. Ale i to prorektor w „wywiadzie” podważa. Utrzymuje on, że tak naprawdę ABW robi swoje, tylko agent, z którym się kontaktował, nie chciał się tłumaczyć „jakiejś tam” (!) gazecie…
Cyt.: „Zadzwoniłem od razu do funkcjonariusza agencji, z którym wcześniej się kontaktowałem. Stwierdził krótko, że nie będzie się tłumaczył jakiejś tam gazecie ze swoich działań”.
Prorektor Królczyk nie chce rozmawiać z „jakąś tam gazetą”, ale poświęca nam zaskakująco sporo miejsca i żali się, że w artykułach nie ma obrony jego wersji wydarzeń. No, a jak ma być, panie Królczyk, skoro nas pan bojkotuje, teraz już całkiem jawnie… Pan i pański pryncypał, który wygłasza autopromocyjne tyrady w Radiu Opole, ale z nami boi się rozmawiać, choć to my opisujemy od kilku tygodni zjawisko „spółdzielni” naukowych i od początku podkreślamy, że zapraszamy panów rektorów do rozmowy. Tak naprawdę wszystkie żale, jakie uczelnia kieruje dziś pod naszym adresem, wynikają właśnie z medialnej dezercji Królczyka. Gdyby przedstawił on nam swoją wersję, gdy pracowaliśmy nad pierwszym artykułem, kierownictwo Politechniki Opolskiej nie cierpiałoby dziś na syndrom oblężonej twierdzy i nie ciskało oskarżeniami na prawo i lewo.
Ale manipulacje i obrażanie adwersarzy to nie wszystko. W wywiadzie ze swoją podwładną prorektor Królczyk ewidentnie KŁAMIE.
O naszym wydawnictwie mówi tak: „Warto w tym miejscu odnotować, że w czasie istnienia tego wydawnictwa nie było żadnej publikacji, która mówiłaby o Politechnice Opolskiej w sposób pozytywny. To też o czymś świadczy, ale na pewno nie o rzetelności dziennikarskiej”.
Panie Królczyk, a wystarczyło sprawdzić, zanim pan się tym twierdzeniem publicznie skompromitował… Od startu naszego tygodnika 6 października 2022 roku, opublikowaliśmy WIELE POZYTYWNYCH artykułów o Politechnice Opolskiej. Wszystkie te teksty nie tylko profesor, ale i każdy średnio rozgarnięty uczeń podstawówki może wyszukać w kilka minut na naszym portalu Opolska360.pl.
Podam tylko jeden przykład. Już 29 października 2022 roku, a więc trzy tygodnie po starcie tygodnika, red. Łukasz Baliński pisał: „Bardzo dobrze w prestiżowym światowym rankingu „THE World University Rankings by Subject” wypadła Politechnika Opolska. Nasza uczelnia zajęła wysokie miejsce w kategorii „Engineering”. I to nie tylko w klasyfikacji krajowej, ale także w zestawieniu światowym”.
W tym tekście wypowiadają się zresztą i rektor Marcin Lorenc, i sam… prorektor Grzegorz Królczyk. W głowie się nie mieści, jak człowiek z tytułem profesora może z taką premedytacją kłamać, kiedy sam występował na naszych łamach i jeszcze chwalił się rzekomymi osiągnięciami Politechniki Opolskiej (nie znaliśmy jeszcze wówczas zarzutów co do rzetelności naukowej pana prorektora).
Obawiam się, że nasze pozytywne teksty o Politechnice Opolskiej wyparowały z głowy Grzegorza Królczyka i autorki „wywiadu” nieprzypadkowo. Burzą one bowiem misterną narrację o rzekomym z góry negatywnym nastawieniu tygodnika „O!Polska” do uczelni.
Oszczędzę Państwu czasu, by analizować zdanie po zdaniu cały kuriozalny „wywiad” Królczyka. Dość powiedzieć, że zasypując czytelnika lawiną hermetycznych, trudnych do zrozumienia przez laika informacji, co rusz manipuluje i mija się z prawdą, co precyzyjnie punktuje dla Państwa prof. UO Hubert Wojtasek.
Sam odniosę się jeszcze tylko do jednego wątku. Za szczególnie niegodne uważam twierdzenie prorektora Królczyka – powtarzane z premedytacją za rektorem Lorencem – jakobym w trakcie konfliktu naukowców z lat 2018 – 2019 jednoznacznie opowiedział się po jednej ze stron. Teza haniebna także zważywszy na fakt, że śp. rektor Marek Tukiendorf nie żyje i nie jest w stanie potwierdzić, jak trudne były nasze relacje w dobie konfliktu. Jestem dumny z tego, jak w tym dramatycznie trudnym czasie prowadziłem gazetę. A trzeba pamiętać, że obowiązywała wtedy logika wojenna – kto nie z nami, ten przeciw nam. Obie strony konfliktu miały do mnie pretensje, co odnajduję w starych e-mailach i SMS-ach. Na szczęście, są również archiwa gazety i portalu. I każdy zainteresowany może sprawdzić, że u nas profesorowie z jednej i drugiej strony barykady mogli przedstawić swoje racje. W archiwach innego tytułu prasowego można też sprawdzić, kto naprawdę pisał w tamtym czasie jednostronnie. Rektorzy mogą dziś znaleźć tę osobę w swoim najbliższym otoczeniu.
Pięć lat temu szczególnie mocno apelowałem do środowiska naukowego o obniżenie poziomu emocji. Co czynię również dziś. Nie tylko pod adresem rektorów, ale i dr. Leonida Schneidera, którego krótkiego oświadczenia nie chcieliśmy cenzurować, ale on, w mojej opinii, użył zbyt mocnego określenia pod adresem rektora Lorenca, czym zaszkodził przede wszystkim sobie, bo rozmył merytoryczne argumenty o niezwykłych dokonaniach naukowych Grzegorza Królczyka.
„Nienawiść jest siłą niszczącą. Zawsze i wszędzie – napisałem w dniu pogrzebu byłego rektora politechniki. – Marek Tukiendorf, twardo stąpający po ziemi, tryskający energią i humorem człowiek, zapadł się w sobie, nie widział już nadziei, światełka w tunelu. Chcę wierzyć, że gdyby jego oponenci wiedzieli, czym to się wszystko skończy, nie eskalowaliby działań przeciwko niemu. I odwrotnie, bo przecież przy takiej skali emocji nieszczęście mogło dotknąć kogoś z drugiej strony konfliktu. Karczemna awantura na politechnice, ze wstrząsająco tragicznym finałem, to także jakaś recenzja dzisiejszego stanu etyki części środowiska naukowego. Ostatnie dwa lata Politechniki Opolskiej, być może najgorsze w jej historii, to efekt braku dojrzałości tych, od których wymagamy, by byli przewodnikami i sumieniem nie tylko uczelni, ale i społeczeństwa”.
Jak wiele musiało się zmienić, by zmieniło się tak niewiele… Dlatego dziś mogę raz jeszcze zaapelować do szefów Politechniki Opolskiej, którzy wizerunkowy pożar postanowili gasić benzyną, by ostudzili emocje i zaczęli z nami rozmawiać. Nie sami ze sobą, lecz Z NAMI. Z szacunku do naszych Czytelników, jeśli nas szanować nie potrafią. Mimo serii różnorakich szykan ze strony rektorów Lorenca i Królczyka, łamy tygodnika „O!Polska” pozostają dla nich otwarte.
Czytaj także: Prof. Lothar Kroll: Z rektorem Lorencem nie chcę już mieć do czynienia
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.