Co prawda, w Tokio krążków było „tylko” o cztery więcej, ale były też cztery złota, a nie jedno. I to dało wówczas 17. lokatę w klasyfikacji medalowej, najlepszą w XXI wieku. Po tamtej imprezie chyba jednak uwierzyliśmy, że idziemy w górę, ale to było zakłamanie rzeczywistości, o czym świadczą choćby wyniki lekkoatletów. Ale o tym zaraz.
Igrzyska Olimpijskie 2024 – klasyfikacja medalowa
Zmagania w Paryżu wygrali Amerykanie, którzy mieli tyle samo złotych medali co Chińczycy, ale więcej srebrnych. Na trzecim miejscu byli Japończycy. Tuż za nimi Australia i gospodarze. Zaskakuje szósta lokata Holendrów. Do tych nacji, czy Brytyjczyków lub Kanadyjczyków nie mamy się co porównywać. Możemy i powinniśmy jednak równać się z Ukrainą, która targana wojną zdobyła 12 medali, z czego trzy złote. Czy też z Czechami, którzy na podium wchodzili dwa razy rzadziej, za to na najwyższy stopień trzykrotnie. Trzy pierwsze miejsca mieli także Serbowie czy Bułgarzy. Za to nie mamy się co równać z Węgrami (6-7-6). I trzeba tu przyznać, że liczbą mieszkańców w danym kraju też nie ma się co wysługiwać, bo w innym razie o palmę pierwszeństwa z Chinami powinny walczyć Indie, a nie Stany Zjednoczone. Dobitniejszym przykładem jest tu choćby Nigeria. Najludniejszy kraj w Afryce nie zdobył we Francji medalu.
Nie ma co jednak zbytnio patrzeć na innych. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że w naszym przypadku bez sportsmenek byłoby znacznie gorzej. Wszak panowie zdobyli tylko dwa medale. Siatkarze srebro i brąz czwórki wioślarzy tworzonej przez Dominika Czaję, Mateusza Biskupa, Mirosława Ziętarskiego i Fabiana Barańskiego. Nie zdobyli żadnego medalu indywidualnie, co miało miejsce po raz pierwszy od 96 lat! Najbliżej byli zapaśnicy Robert Baran i Arkadiusz Kułynycz oraz pływak Krzysztof Chmielewski. Wszyscy zajęli czwarte lokaty, a pozycję niżej byli młociarz Paweł Fajdek i kolarz torowy (sprint) Mateusz Rudyk.
Panie uratowały honor kadry
U pań za to było złoto Aleksandry Mirosław (wspinaczka sportowa), srebra Klaudii Zwolińskiej (kajakarstwo górskie), Julii Szeremety (boks) i Darii Pikul (kolarstwo torowe) i brązy: szpadzistek w składzie: Martyna Swatowska-Wenglarczyk, Renata Knapik-Miazga, Alicja Klasik, Aleksandra Jarecka, tenisistki Igi Świątek, startującej we wspinaczce sportowej Aleksandry Kałuckiej oraz biegającej na 400 m Natalii Kaczmarek.
Warto zwrócić uwagę, że po latach swoistego rodzaju posuchy wróciły dyscypliny, w których długo nie było medali. Jak boks, szermierka czy siatkówka. Z drugiej strony, właśnie ta pierwsza, jako jedyna z pięciu najbardziej „medalodajnych” dla Polski, nie zawiodła. A przecież podium w tym wypadku mieliśmy po 32 latach przerwy! Piąte na tej liście zapasy i drugie kajakarstwo nie zdobyły nic, ale przynajmniej raz czy dwa było blisko. Tragedia za to w czwartym w tym zestawieniu podnoszeniu ciężarów, gdzie nasz kraj miał tylko jedną zawodniczkę!
Lekkoatleci zawiedli
W porównaniu do poprzednich lat chyba najmocniej uwiera brak medali w lekkoatletyce. Zważywszy na to, że w Tokio dała nam dziewięć medali, a w Paryżu mieliśmy… osiem finałów. W większości przypadków w stolicy Japonii radość dawały nasze gwiazdy, teraz już dość wiekowe, a następców próżno szukać. Zresztą, w „królowej sportu” tendencja jest wyraźnie spadkowa. Wystarczy odrobina statystyki z pięciu ostatnich mistrzostw świata. W 2015 i 2017 roku było osiem medali, a potem już sześć, cztery i dwa.
Podczas zmagań w stolicy Francji można było mieć nadzieje, że „lekkoatletyką tych igrzysk” okażą się kajaki. Predestynowały do tego Karolina Naja i Anna Puławska w K2 500 m oraz obie plus z Adrianną Kąkol i Dominiką Putto w K4 500 m. Było także parę innych szans. Niestety, obyło się bez choćby jednego podium.
Znacznie więcej można było się spodziewać też mimo wszystko po pływakach. Szczególnie świeżo po rozgrywanych w czerwcu mistrzostwach Europy w Belgradzie, gdzie Polacy zdobyli kilkanaście medali. Oczywiście, to była impreza, którą kilku najlepszych sobie odpuściło, ale problem w tym, że wielu zawodników uzyskało teraz gorsze czasy, niż półtora miesiąca temu w stolicy Serbii. Tymczasem w Paryżu finały mieliśmy tylko dwa, a przedstawicieli w 19 konkurencjach!
I to kolejny problem. Wielu zawodników, nie tylko pływaków, nie trafiło z formą i na olimpiadzie wypadło źle lub bardzo źle. Jak choćby młociarz Wojciech Nowicki, który bronił tytułu z Tokio, a teraz był dopiero siódmy. Ba, od 2015 roku przywoził medale z każdej imprezy mistrzowskiej. Jeszcze bardziej dobitny jest tu jednak przykład oszczepniczki Marii Andrejczyk, która w eliminacjach wypadła wyśmienicie, a w finale zajęła ostatnie miejsce.]
Fortuna rzadko sprzyjała
Był też wielki pech, jak choćby w przypadku Anity Włodarczyk, której zabrakło 5 cm do brązowego medalu. 0,13 sekundy od trzeciego miejsca na 50 m kobiet dzieliło pływaczkę Katarzynie Wasick, a 0,24 czwórkę kajakarek na 500 m. O tym, że fortuna nie sprzyjała kolarkom, też by można było napisać oddzielny artykuł. Wszak podczas wyścigu ze startu wspólnego najpierw karambol na ciasnych ulicach Paryża zablokował Katarzynę Niewiadomą, która potem nie poddała się i po szaleńczej pogoni finiszowała jako ósma i kto wie, jakby się to skończyło, gdyby nie straty z początkowej fazy zmagań. Tego uniknęła Marta Lach, która w czasie kraksy była już w ucieczce. Co z tego jednak, skoro potem miała defekt roweru i zajęła 10. lokatę. Pechem można nazwać też to, że ze względów zdrowotnych u panów nie wystartował Michał Kwiatkowski….
Mieliśmy też i niefortunny zbieg okoliczności innego rodzaju, jak u zapaśniczki Wiktorii Chołuj, która przegrała prawo walki o brąz w kategorii do 68 kg jednym punktem. Paradoksalnie, gdyby jej sztab nie poprosił o sprawdzenie kontrowersyjnej akcji, to wygrałaby, a tak to za błędny challenge przyznano punkt rywalce. Nikt jednak nie mógł przewidzieć dalszego rozwoju wypadków. Prorokiem jej trener raczej nie jest.
Nie obyło się też bez kontrowersji sensu stricte. Jak choćby w boksie. Elżbieta Wójcik w ćwierćfinałowej rywalizacji do 75 kg w opinii wielu fachowców została po prostu skrzywdzona mocno kontrowersyjnym punktowaniem.
Klasyfikacja punktowa na plus
Wszyscy, łącznie z wyżej podpisanym, liczyli też na złoto Igi Świątek. Tym bardziej, że grała tam, gdzie odnosi największe sukcesy, czyli na kortach Roland Garros. Ostatecznie jednak zajęła trzecie miejsce, co mimo wszystko trzeba traktować w kategoriach pozytywnych. Wszak przed nią, ani jej wielkiej poprzedniczce Agnieszce Radwańskiej, ani świetnym deblistom Mariuszowi Matkowskiemu i Mariuszowi Fyrstenbergowi, czy Łukaszowi Kubotowi nie udało się choćby zbliżyć do półfinału igrzysk.
Co ciekawe, gdyby zebrać wszystkie wyniki z „pierwszej dziesiątki”, to nie jest aż tak z tą Polską źle. W wielu dyscyplinach stosuje się tzw. klasyfikację punktową. W niej to brane są pod uwagę miejsca 1-8, przy czym to najwyższe daje osiem „oczek”, drugie siedem itd. I gdy się to zsumuje, to w takim zestawieniu biało-czerwoni zdobyli 146,5 pkt, co daje im całkiem przyzwoite 18. miejsce. To też pokazuje, jak czasem naprawdę niewiele brakowało. Na igrzyskach jednak liczą się przede wszystkim medale…
Nasi siatkarze dali radę
Na tym tle wcale nie najgorzej poszło przedstawicielom opolskich klubów. Choćby czterech siatkarzy Zaksy Kędzierzyn-Koźle sięgnęło po medale. Zresztą, przedstawiciele tego klubu stanęli na każdym szczeblu podium tej imprezy.
Co do biało-czerwonych, to w ich składzie mieliśmy rozgrywającego Marcina Janusza i przyjmującego Bartosza Kurka, który niedawno wrócił do Kędzierzyna-Koźla po kilkunastu latach przerwy. A przy okazji także jest wychowankiem Stali Nysa. Rodowitym kędzierzynianinem jest natomiast przyjmujący Kamil Semeniuk, który obecnie gra dla Sir Safety Conrad Perugia, ale siatkarskiego abecadła uczył się w Zaksie.
Trzecią lokatę w Paryżu zajęli natomiast Amerykanie z dwoma siatkarzami Zaksy w składzie. Ważną postacią był libero Erik Shoji, a swoją rolę spełniał środkowy David Smith. Z kolei mistrzostwo olimpijskie z reprezentacją Francji jako szkoleniowiec zdobył Andrea Giani. Ten sam, który niedawno został trenerem kędzierzynian.
W rywalizacji biegaczy na 1500 m brał udział Filip Rak i choć pokazał ducha walki w eliminacjach, to przepadł w repasażach. W rezerwie chodziarskiego mikstu pozostał Dawid Tomala, który do Paryża nawet nie poleciał. Żaneta Skowrońska-Kozubik z Lewady Zakrzów miała wystartować w ujeżdżeniu drużynowo oraz indywidualnie, ale jej koń nie przeszedł wymagań weterynaryjnych. Podobny status do wspomnianego Kamila Semeniuka ma jeszcze także tenisistka stołowa Natalia Bajor. Rodowita brzeżanka i wychowanka miejscowej Odry teraz reprezentująca barwy KTS-u Enea Siarkopol Tarnobrzeg w grze singlowej dotarła do trzeciej rundy, a z reprezentacją odpadła w pierwszej.
Czytaj także: Z Zaksy po medale Igrzysk Olimpijskich. Nasi na każdym stopniu podium