W niedzielne popołudnie w domu państwa K. przy ul. Brzeskiej w Namysłowie do obiadu zasiedli 66-letni gospodarze, ich syn z partnerką i dwójką dzieci oraz drugi, młodszy syn, 32-letni Krzysztof. W pewnym momencie między nim, a resztą rodziny wybuchła awantura. Z naszych informacji wynika, iż nagle, pod jakimś pretekstem, Krzysztof wyszedł z pokoju, a kiedy wrócił, miał broń. Skutkiem była zbrodnia w Namysłowie – mężczyzna z zimną krwią zastrzelił ojca i starszego brata siedzących za stołem.
Śmierć dziadka i ojca widziały dziewczynki, 5- i 7-letnia. – Krzysztof powiedział im, że to taka nowa zabawa w Halloween. Przytakiwała temu ich mama, do ostatniej chwili chcąc zaoszczędzić dzieciom szoku i traumy. Żeby myślały, że to na niby – mówi jeden z naszych informatorów.
Potem Krzysztof zmusił bratową, by skrępowała swoje córeczki i zamknęła w jednym z pokoi. Wtedy zastrzelił swoją 66-letnią matkę. Według sąsiadów, nie było słychać strzałów w domu państwa K. Prawdopodobnie morderca użył tłumika.
Następnie w domu przy Brzeskiej przez kilka godzin zapanowała śmiertelna cisza.
Wieczorem kobieta przetrzymywana przez Krzysztofa K. wykorzystała jego nieuwagę i uciekła do sąsiedniego domu, ryzykując swoje życie i życie córeczek, aby dać im szansę na ocalenie.
Miała bardzo dużo szczęścia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sąsiedzi chwilę wcześniej wrócili do domu po długiej nieobecności. Przerażeni, że Krzysztof K. może przyjść ich też zamordować, zabarykadowali drzwi i zadzwonili na policję.
Około godz. 21.00 wokół domu rodziny K. zaroiło się od policjantów. Potem przyjechali negocjatorzy i kontrterroryści. Funkcjonariusze odwiedzali kolejno domy przy ul. Brzeskiej, prosząc mieszkańców o ewakuację lub ukrycie się w bezpiecznym miejscu.
– Prosili też o wygaszenie wszystkich świateł, by nie zakłócały działania noktowizorów – opowiadają nasi rozmówcy.
Zbrodnia w Namysłowie. Koszmarna noc
Policyjni negocjatorzy próbowali nawiązać kontakt z Krzysztofem K., ale ten nie odpowiadał. Płynęły kolejne minuty i godziny… Nie sposób sobie wyobrazić, co musiała przeżywać kobieta, która najpierw patrzyła na śmierć swojego partnera i obojga teściów, a później przez wiele godzin nie miała pojęcia, czy jej małe córeczki jeszcze żyją.
Około godz. 5.00 w poniedziałek kontrterroryści zdecydowali się szturmować drzwi. Chwilę po tym znaleźli 5- i 7-latkę. Dziewczynki całe i zdrowe spały w zamkniętym pokoju na piętrze budynku. One i ich mama trafiły pod opiekę lekarzy.
Ciało Krzysztofa K. policjanci znaleźli w garażu, połączonym z domem. Popełnił samobójstwo, jednak śledczy nie ujawniają, w którym momencie. Mieszkańcy twierdzą, że odgłos wystrzału w domu K. słyszeli przed północą.
– Na podstawie pierwszych analiz można wykluczyć, że sprawca popełnił samobójstwo podczas szturmu policjantów. Po wstępnych oględzinach na ciele zabójcy było widać już ślady pośmiertne. Ciało było wychłodzone – komentuje Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Zbrodnia w Namysłowie. Prokuratura sprawdzi pozwolenie na broń
Według informacji, do których dotarli dziennikarze „O!Polskiej”, 32-letni Krzysztof K., miał pozwolenie na dwie sztuki broni.
– Zabezpieczyliśmy broń krótką oraz pistolet maszynowy, tzw. czeski skorpion. Na obie te bronie sprawca uzyskał pozwolenie – mówi prokurator Stanisław Bar.
Pistolet maszynowy skorpion to czeska kopia izreaelskiego uzi, broni terrorystów, gangsterów i służb specjalnych. Jeśli ktoś ma pozwolenie na broń, może w Polsce kupić skorpiona za około 5 tys. zł.
Wiadomo, że najszybciej i najłatwiej uzyskać pozwolenie na broń na tzw. licencję sportową. Osoba ubiegająca się o taką licencję musi należeć do zarejestrowanego klubu strzeleckiego, który posiada licencję sportową PZSS. Niezbędne jest uzyskanie patentu strzeleckiego, co wiąże się z egzaminem teoretycznym i praktycznym. Egzamin obejmuje znajomość przepisów prawa, budowy i obsługi broni oraz zasad bezpieczeństwa.
Najważniejsze są dołączane do wniosku aktualne orzeczenia lekarskie i psychologiczne, potwierdzające zdolność do posługiwania się bronią. Zgodę lub odmowę na posiadanie broni wydaje ostatecznie komendant wojewódzki policji, czyli w tym wypadku KWP w Opolu.
Wątpliwości prokuratury wzbudził proces wydawania pozwolenia na broń człowiekowi, który niedługo później dopuścił się się zbrodni.
– Sięgniemy do dokumentacji, bo budzi ona nasze podejrzenia. Czynności zostaną przeprowadzone również z lekarzem, który wydał orzeczenie o braku przeciwwskazań zdrowotnych i psychicznych u Krzysztofa K. – stwierdza prokurator Bar.
Z naszych informacji wynika, że Krzysztof K. pozwolenie na broń uzyskał niedawno, jesienią tego roku.
„System kuleje”
Jeden z czytelników, który obraca się w środowisku strzeleckim i zgodził się z nami porozmawiać (prosi o anonimowość), mówi o dziurawym systemie, łapówkarstwie i „przybijaniu pieczątek”.
– Przyglądając się na chłodno tej sprawie, nietrudno zauważyć, że mężczyzna musiał zaplanować i przygotowywać się do tej zbrodni – ocenia. – Nie było to ani spontaniczne, ani w obronie, czy w afekcie. Kto o zdrowych zmysłach zabija swoich rodziców i brata? Jaki lekarz wydał zaświadczenie osobie, w której gotuje się nienawiść i zawiść? Strach pomyśleć, że gdyby ta kobieta nie uciekła, to o zbrodni przy Brzeskiej długo by nikt nie wiedział…
– Oszukanie psychologa może być teoretycznie możliwe, ale w praktyce jest trudne, ponieważ psychologowie są szkoleni, aby dostrzegać subtelne sygnały, niespójności w mowie i zachowaniu, a także analizować emocje i sposób myślenia – dodaje nasz rozmówca. – Prokuratura powinna sprawdzić, czy nie doszło do przyjęcia łapówki i rozdawania pieczątek. Co więcej, wymogiem jest posiadanie miejsca do bezpiecznego przechowywania broni. U jednych policjanci to sprawdzą, u innych nie, bo takiego obowiązku w zasadzie nie ma.
W Polsce w 2023 roku wydano zezwolenie na posiadanie broni blisko 41 tys. osobom.
Jest jeszcze sprawa tłumika, którego najpewniej użył Krzysztof K.
– Tłumika do broni używają w zasadzie myśliwi – mówi Jan Plewka, instruktor strzelectwa z Opola. – Nie używa się go w strzelaniu sportowym. Oczywiście, tłumik różnymi sposobami można dostać. Tutaj warto pochylić się nad tym, co dzieje się w polskim strzelectwie. Ja mogę o wielu osobach, które do mnie przychodzą na szkolenie, dużo powiedzieć. Jeżeli ktokolwiek wzbudza moje podejrzenia, od razu odsyłam takiego do domu. Co więcej, zawiadamiam służby.
Zbrodnia w Namysłowie. „Chyba coś w nim pękło”
Według informacji zebranych przez dziennikarzy „O!Polskiej”, 32-letni mężczyzna zamordował z zazdrości i poczucia krzywdy.
– Brat, którego zastrzelił Krzysztof, był szanowanym człowiekiem w lokalnej społeczności. Prowadził z partnerką prosperujący biznes, znany lokal w Namysłowie. W przeciwieństwie do niego, zabójca nie potrafił sobie ułożyć życia. Czuł się niedoceniany przez rodzinę, może skrzywdzony. Chyba coś w nim pękło… – mówią mieszkańcy Namysłowa.
– Starszy brat Krzysztofa miał kochającą rodzinę, dzieci i stabilną sytuację życiową, a on był sfrustrowany, że nic mu się nie układa i nic nie udaje. Winił za to nie siebie, ale rodziców i brata. Wszyscy są tutaj w szoku. To była porządna rodzina, nikt nie słyszał o żadnych awanturach w tym miejscu. A tu taka tragedia… – słyszymy od innego znajomego rodziny K.
– Namysłów to małe miasto. Wieść o tej szokującej zbrodni szybko się rozeszła, a ludzie w napięciu śledzili wydarzenia, modląc się przez całą noc o życie i zdrowie dzieci – mówi nam kolejny z naszych rozmówców.
Zbrodnia w Namysłowie wstrząsnęła tamtejszą społecznością. Szok będzie trwał jeszcze długo.
– W poniedziałek rano całe miasto praktycznie stanęło – opowiadają mieszkańcy. – Wszyscy rozmawiali tylko o tym. Bo to aż niepojęte, że to prawda, że taka makabra jak z jakiegoś filmu, faktycznie się u nas wydarzyła. Trudno przejść nad tym do porządku dziennego, że ktoś nam znany morduje swoich rodziców i brata.
Czy chciał zabić wszystkich?
Już nigdy nie dowiemy się, czy Krzysztof chciał zabić także dzieci i ich matkę. Ale wiele wskazuje, że mogło tak się stać, gdyby kobiecie nie udało się uciec.
Rodzina K. była duża. 66-letni rodzice mieli czterech synów. Najmłodszy jeszcze studiuje i na szczęście nie udało mu się dojechać w niedzielę do domu rodziców na zaproszenie brata.
Starszy brat, którego zastrzelił Krzysztof, pojawił się na niedzielnym obiedzie z partnerką i córeczkami. Najstarszy syn mieszka w Szczecinie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że spodziewał się wizyty Krzysztofa. Ten zadzwonił do niego w piątek i powiedział, że przyjedzie w poniedziałek. Prawdopodobnie też chciał go zabić. Musiał czuć wielką nienawiść do całej swojej rodziny…
Współpraca Piotr Guzik
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania