Wygrana jest tym bardziej istotna, że żółto-niebiescy przed tą serią zajmowali miejsce tuż nad strefą spadkową. Rywale z kolei ją zamykali. I nie tylko pozostało jak jest, ale ci pierwsi nieco oddalili się od „kreski” (pełna tabela TUTAJ).
Stal Nysa wygrała z GKS-em Katowice
Już początek spotkania pokazał, że miejscowi szybko chce przejąć kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. W ich szeregach nie zawodzili szczególnie środkowi i odskoczyli na 10:5. Dzięki czemu potem nie tylko kontrolowali sytuację, ale i zwiększali dystans. W związku z czym finalnie triumfowali różnicą aż dziewięciu piłek. Po zmianie stron zmieniło się także to kto panuje na boisku. Niemalże od początku bowiem prym wiedli katowiczanie i stopniowo podkręcali tempo (15:12). Koniec końców zwyciężyli do 20.
To wyraźnie podziałało na naszych siatkarzy, którzy od wejścia w trzeci set rzucili się do ataku. I to przynosiło skutek. Co prawda nie dominowali nad przeciwnikiem tak jak w pierwszej partii, ale tylko do czasu. Mianowicie do stanu 11:8. Potem wręcz rządzili i ostatecznie rozbili GKS różnicą 10 punktów! W czwartej odsłonie z kolei poszli za ciosem i szybko odskoczyli rywalom na 11:5. To z kolei potem pozwoliło im długo trzymać rękę na pulsie. I choć w pewnym momencie goście mocno zmniejszyli straty (18:16), to nysanie zdołali się ocknąć i finisz należał do nich.
PSG Stal Nysa – GKS Katowice 3:1 (25:16, 20:25, 25:15, 25:19)
Stal: Motta Paes (4 pkt), Gierżot (21), Kramczyński (5), Dulski (17), Włodarczyk (14), Zerba (5), Szymura (libero) oraz Kapica (2), El Graoui, Szczurek.
Czytaj także: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zakończyła tegoroczne granie