Wieść o tym, że właściciel Walcowni Rur Andrzej w Zawadzkiem postanowił zlikwidować zakład gruchnęła dwa tygodnie temu. Firma Alchemia ruch ten uzasadniła to zbyt wysokimi kosztami inwestycji, aby zakład mógł dalej konkurować na rynku. Innym powodem były spadające zyski i rosnące koszty działalności. Decyzja ta oznacza, że pracę straci blisko 450 osób. Pracownicy podkreślali, że dla nich to jest jak cios w twarz. Dlatego postanowili zorganizować protest przeciw likwidacji walcowni rur w Zawadzkiem.
Ten odbył się 4 czerwca na ulicach miasta. Uczestnicy manifestacji przyszli z transparentami oraz głośno podkreślali, że chcą pracować dalej.
– Decyzja o likwidacji walcowni rur w Zawadzkiem była dla nas nagła i niespodziewana – wskazuje Dariusz Brzęczek, lider „S” w woj. opolskim. – Można powiedzieć też, że bardzo pochopna. Świadczy, o tym w tej chwili to, że produkcja jest obecnie na dobrym poziomie, czyli prawie 2 tys. zamówień, a tysiąc w obiegu, więc miesiąc produkcji jest w zanadrzu.
Na miejscu byli także przedstawiciele władz samorządowych. Michał Rytel, burmistrz Zawadzkiego, zaznaczał, że dowiedział się o planie zamknięcia największego pracodawcy w gminie wraz z załogą. Waldemar Gaida, starosta strzelecki, deklarował wsparcie dla zwalnianych pracowników w kwestii przekwalifikowania oraz zakładania własnych działalności gospodarczych.
– Doprowadziliśmy do szybkiej analizy z przedsiębiorcami i się okazuje, że na terenie powiatu strzeleckiego i okolic, czyli do 50 kilometrów, mamy około 220 miejsc pracy dzisiaj aktywnych – zaznaczał Waldemar Gaida. – Chcę zapewnić, że sami nie zostaniecie. Samorządy wspólnie, ten gminny, powiatowy i wojewódzki, będą szukały rozwiązań, żeby przede wszystkim dać pracownikom szansę na zatrudnienie.
Protest przeciw likwidacji walcowni rur w Zawadzkiem. „Kto mnie teraz zatrudni?”
Ci, co zorganizowali protest przeciw likwidacji walcowni rur w Zawadzkiem mówili, że jej zamknięcie to dramat nie tylko pracowników, ale i ich rodzin.
– Wierzę w to, że się uda nie zlikwidować zakładu. Nie chcę nigdzie indziej pracować. I nie wyobrażamy sobie, że może być inaczej. Do emerytury pozostały mi dwa lata. Kto mnie zatrudni w tym wieku? – pyta pani Elżbieta Derda, pracownica WRA.
– W zakładzie pracuje również mój mąż. On też ma dwa lata do emerytury. Mam koleżanki, które tu pracują z całymi rodzinami. To po pięć, a nieraz siedem osób. Co oni mają zrobić, zostają bez niczego, bez perspektyw – zauważa.
– Najgorzej mają ci co posiadają po dwa kredyty, pracują tu rodzinami, a pracodawca z dnia na dzień zamyka zakład. Tutaj rozgrywają się ludzkie tragedie – mówi jeden z pracowników.
Ludzie mają jednak nadzieję, że ich protest przeciw likwidacji walcowni rur w Zawadzkiem przyniesie skutek i właściciel wycofa się z zamiaru zamknięcia zakładu.
Państwo powinno przejąć fabrykę?
Związkowcy z „Solidarności” oraz samorządowcy obecni na proteście krytykowali władze Alchemii za tę decyzję. Padły argumenty, że walcownia w Zawadzkiem to wyspecjalizowany zakład w przemyśle hutniczym – jedyny taki w Polsce. Wskazywali, że jego zamknięcie w obliczu konfliktu za wschodnią granicą jest ruchem – delikatnie mówiąc – nietrafionym.
– Pracodawca przez tyle lat nie doinwestował zakładu. Można sądzić, że od samego początku rozpoczął proces, który miał zakończyć się likwidacją – mówił Andrzej Karol, przewodniczący Krajowej Rady Hutnictwa NSZZ Solidarność. – Jako producent takiego gatunku produktu, powinien nadal nadal istnieć. I to jest rola również państwa. Bez stali nie ma nowoczesnej gospodarki. Jest to towar i produkt niezastąpiony. Na tę chwilę nic innego nie wymyślono
Wtórował mu Marcin Janasik z Fundacji Przebudzenie. – Uważamy, że walcownia powinna zostać przejęta przez państwo polskie. Tym bardziej, że jest to bardzo dobry interes w koniunkturze światowej. Będziemy wspierać protesty na różnych poziomach, aż odpowiednie jednostki pójdą po rozum do głowy i szybko to się rozwiąże – stwierdził.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.