Partnerka Szymona Ogłazy na początku 2024 roku została dyrektorką generalną Urzędu Wojewódzkiego w Opolu. Dla niej był to powrót do jednostki, w której przepracowała 17 lat, w tym 10 na stanowisku dyrektorskim. Krótko po dojściu do władzy PiS jesienią 2015 roku straciła tam tę funkcję.
Z kolei mąż wojewody Moniki Jurek został specjalistą w Urzędzie Marszałkowskim w wakacje 2024 roku. Wygrał konkurs na to stanowisko, a urzędnicy przekonują, że był najlepszym kandydatem, o najwyższych kwalifikacjach.
Sytuację opisała Wirtualna Polska. Specjalista poproszony przez dziennikarzy o jej ocenę stwierdził, że może ona budzić wątpliwości etyczne, ale z prawnego punktu widzenia jest dopuszczalna.
Opolski PiS postanowił grzać temat, grzmiąc o nepotyzmie i krzyżowym zatrudnieniu. Wojciech Komarzyński, wojewódzki radny PiS, wzywał wtedy opolskiego marszałka Szymona Ogłazę do dymisji.
Radny PiS w prokuraturze. „Niech śledczy to sprawdzą”
Wojciech Komarzyński wrócił do tematu w piątek 16 maja. Podczas konferencji zorganizowanej przez siedzibą Prokuratury Okręgowej podkreślił, że nadal czeka, aż Szymon Ogłaza poda się do dymisji.
– Opolska Platforma chce wyciszyć ten temat. Ale my na to nie pozwolimy. Sprawa jest bulwersująca. Na pewno będzie miała konsekwencje polityczne – mówi.
– Znam argumenty, że partnerka Szymona Ogłazy dostała pracę u wojewody w czasie, gdy on nie był marszałkiem. Ale był członkiem zarządu województwa. Wojewoda Monika Jurek wcześniej pracowała w urzędzie marszałkowskim. Obydwoje należą do Platformy. Twierdzenia, że zatrudnienia ich bliskich nie są ze sobą powiązane, to obraza inteligencji obywateli – uważa Wojciech Komarzyński.
Radny PiS dodaje, że był w prokuraturze, aby ta sprawdziła sprawę pod kątem karnym.
– Chcę, by śledczy ocenili, czy to krzyżowe zatrudnienie nie stanowi naruszenia prawa. A jeśli tak, to kolejnym krokiem powinno być pociągnięcie osób w to zaangażowanych do odpowiedzialności karnej – mówi Wojciech Komarzyński.
Szymon Ogłaza: To próba zaistnienia
Marszałek województwa uważa, że radny PiS w prokuraturze pojawił się głównie z racji końcówki kampanii przed pierwszą turą wyborów prezydenta RP.
– Pan radny Komarzyński wie, że nie ma tu żadnego przestępstwa ani żadnego nepotyzmu. Dlatego nie złożył zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Bo wie, że gdyby to zrobił, to jemu groziłaby odpowiedzialność karna za fałszywe zawiadomienie o przestępstwie – argumentuje Szymon Ogłaza.
Chodzi o art. 238 Kodeksu karnego, który brzmi: „Kto zawiadamia o przestępstwie, lub o przestępstwie skarbowym organ powołany do ścigania wiedząc, że przestępstwa nie popełniono, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
– Konferencja radnego PiS to nic innego, jak próba zaistnienia na końcówce kampanii – stwierdza marszałek województwa opolskiego.
Czytaj także: Skarga na Janusza Kowalskiego. „Zachowanie ze wszech miar naganne”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania