Obecnie podawane przyczyny rozstań mogą często śmieszyć. „Był infantylny”, „oglądał się za każdą babą”, „po rozwodzie dopiero mogłam się wysypać, bo on chrapał”, „wstyd było z Anką wychodzić, bo głupio gadała i głupio się śmiała”. Może być jeszcze śmieszniej „bo w toalecie nie podnosił klapy”, „jak pił kawę, to niemiłosiernie siorbał, więc nie wytrzymałam”. Albo „zawsze chodził ubabrany w roboczym ubraniu”.
Jednak opolscy adwokaci mówią, że przyczyny rozwodu znane otoczeniu to wyłącznie iskra powodująca detonację, bo w rzeczywistości w ich związku już od dawna źle się działo.
Rozwody. Jak wypada opolskie?
– Nie sądzę, żeby nieistotne przyczyny były przyczyną rozwodów – mówi opolska mecenas Magdalena Koczur-Miedziejko. – Prawie za każdym razem za tą decyzją stoją poważne problemy. Często finansowe, związane z kredytami, a to wpływa na funkcjonowanie całej rodziny.
– Nie można powiedzieć, że powód jest banalny. A o podjęciu ostatecznej decyzji decyduje nieistotna sprawa – dodaje mecenas Anna Maria Rop z Opola.
– Oni zwyczajnie mają siebie już tak dość, że ten niby banalny powód przelewa tylko czarę goryczy.
Mecenasi zaznaczają, że każdy rozwód jest inny, tak, jak potrafimy się różnić między sobą. I wcale nie rozstają się bezmyślnie wyłącznie młodzi ludzie, o czym może świadczyć przykład z Sądu Okręgowego w Opolu, gdzie dobiegający 90 lat pan, nie mogąc wybaczyć żonie zdrady sprzed pół wieku, postanowił zrobić to, z czym się zapewne już od dawna nosił. Tak u kresu życia rozstanie opieczętowali w sądzie.
– Z mojej perspektywy mogę powiedzieć, że częściej rozwodzą się ludzie starsi. A jednym z czynników może być większa niezależność finansowa, pozwalająca niezależnie funkcjonować – wyjaśnia mecenas Magdalena Koczur-Miedziejko. – Czasem zwlekają z decyzją o rozwodzie do chwili, kiedy najmłodsze dziecko wyjedzie na studia. Bo utrzymywali ten związek tylko ze względu na dzieci.
I wcale nie przechodzi się rozwodu jak kataru. Amerykanie prowadząc badania dowiedli, że rozwód jest jak śmierć bliskiej osoby. Niezależnie od tego, jak bardzo ta druga osoba w życiu dokuczyła. Bez niej w życiu startuje się od zera.
„…i że cię nie opuszczę…”
Często prawnikom zadaje się przed procesem pytanie „Czy wygramy?”.
– A w procesach rozwodowych nie ma wygranych – podkreśla mecenas Tomasz Orgacki z Opola. – Nawet, jak sąd przyznaje komuś sto procent racji, to jest to porażka i męża, i żony. Bo zmarnowali sobie życie. I nie dotrzymali sobie umowy zawartej przed ołtarzem lub urzędnikiem USC.
Najwyraźniej, współcześnie lekko traktuje się wszystkie umowy i zobowiązania.
– Małżeństwo to umowa wzajemna, do której nikt nie jest przymuszany – zauważa mecenas Orgacki.
– Powinno się podchodzić do instytucji małżeństwa poważnie. Szczególnie, kiedy są dzieci. Zobowiązujemy się, że będziemy o dzieci dbać i wychowywać w normalnej atmosferze.
W przypadku Mateusza i Neli ich małżeństwo „na papierze” przetrwało 18 lat. Początek ich rozstawania się to jego pierwszy wyjazd za granicę. Po kilku latach, kiedy przyjeżdżał na weekendy, zabierał wędki i szedł na ryby. Z dziećmi spotykał się przy okazji imprez rodzinnych. Z upływem lat robił się też coraz bardziej agresywny, mając poczucie, że pracując za granicą poświęcił się dla rodziny.
Nie radził sobie z coraz większą pustką między nimi, a Nela jakoś nie dostrzegała jego pracy, jakby pieniądze spadały z nieba. Obok niej coraz częściej pojawiał się natomiast ich sąsiad. Odkryła, że życie może wyglądać inaczej. Mogłoby się wydawać, że decyzja o rozwodzie przyszła błyskawicznie. O czym były przekonane koleżanki Neli.
– Za podawanym nieistotnym powodem rozwodu często kryje się wzajemne zaniedbanie – stwierdza mecenas Orgacki. – Niemal powszechne staje się, że nie żyjemy razem. A obok siebie. Nie zauważamy, że powoli stajemy się dla siebie obcymi ludźmi.
Mąż za granicą albo na miejscu, ale zapracowany. Natomiast po 10 latach już niczego do siebie nie czują. Zniknął pociąg seksualny. I nie mają o czym ze sobą rozmawiać. Nawet nie lubią spędzać ze sobą wolnego czasu. Nie znoszą swojego poczucia humoru. Mówią o sobie, że każde z nich kiedyś było inne. On ma w soboty siłownię, a ona wysiaduje u koleżanki. Podczas ostatnich spotkań towarzyskich zauważyła, że nie może już tolerować jego zachowania. Kiedy w końcu postanowili pójść do kina, ona się śmiała, a on patrzył na nią jak na dziwaczkę.
– Z perspektywy sali sądowej nie widzę, żeby rozwiązłość była problemem – uważa Tomasz Orgacki.
– Głównym problemem jest niezrozumienie i odchodzenie od siebie. Częściej przyczyną rozwodów jest nielojalność małżeńska. Ciągła podejrzliwość, oskarżanie, że ty mnie zdradzasz… I śledzenie. To mocno niszczy więzi. I powoduje ogólny brak zaufania. A zaufanie to podstawa udanego małżeństwa.
Najtrudniej jest, kiedy mężczyzna zdradza żonę z… mężczyzną, który uchodził dotychczas za przyjaciela domu. Oszukana jest żona. Ale też dzieci, bo co powiedzieć po rozwodzie? Że tato wyniósł się do partnera?
Rozwody – opolskie. Kredyt cementuje małżeństwo
Coraz częściej się zdarza, że para nie może doczekać się dziecka. Zaczynają obwiniać się nawzajem, niezależnie, po której stronie leży problem.
– Kłopoty z zajściem w ciążę przez kobietę coraz częściej stają się przyczyną rozwodów – przyznaje mecenas Magdalena Koczur-Miedziejko. – Para może mieć już za sobą wiele nieudanych prób in vitro. A każda dla ich portfela jest bardzo kosztowna. To sprawia, że poziom ich życia bardzo się obniża. W związku z tym w końcu zaczyna brakować na wszystko pieniędzy.
Ale nie rezygnują, licząc, że w końcu ta dziewiąta próba będzie udana. Niejednokrotnie bez psychologa trudno przez to się przechodzi.
– To ma swój aspekt emocjonalny. Ci ludzie oddalają się od siebie – tłumaczy Magdalena Koczur-Miedziejko. – A tego, co było celem ich życia, czyli dziecka, nie mogą mieć. To może na nich działać destrukcyjnie.
Bywa, że nie widząc wyjścia, zadłużają się na mieszkanie i wpadają w spiralę długów.
Problemy finansowe, które wpływają na funkcjonowanie całej rodziny, są przyczyną rozwodów, ale rozwody często nie rozwiązują tych problemów. Dotyczy to np. kredytów hipotecznych.
– Są osoby, które po rozwodzie się dogadują i płacą później raty po połowie – mówi mecenas Koczur-Miedziejko. – Bo spór o podział majątku sprawy zadłużenia nie reguluje, a sam rozwód nie rozwiązuje problemów związanych z kredytem.
Płacić trzeba, a łatwiej jest płacić, kiedy jest się pod jednym dachem, niż prowadząc osobne życie na dwa domy. Umowa kredytowa wiąże więc bardziej niż umowa małżeńska, dlatego niekiedy rezygnują z rozwodu, skazując się na długie lata trudnego życia obok siebie.
Rozwody – woj. opolskie. Przemoc i „przemoc”
Powodem rozwodów nadal też jest przemoc, która ma różne oblicza. Wydawałoby się, że kobiety mają tyle praw, tyle możliwości, żeby nie poddawać się oprawcy. A dają się bić, poniżać, kopać, opluwać. Ogranicza się dostęp do pieniędzy, podejmowania decyzji oraz wolność, z zamykaniem w domu włącznie.
– Z ofiarami przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej wcześniej się do rozwodu przygotowuję – wyjaśnia mecenas Koczur-Miedziejko. – One potrzebują czasu, żeby uświadomić sobie, że poradzą sobie w życiu. Dopiero wtedy decydują się na rozwód.
Ale bywa, że przemocą nazywa się wszystko.
– I jest to przez kobiety wykorzystywane – nie ukrywa mecenas Anna Maria Rop. – Kłótnię czasem nazywa się przemocą, a mówienie prawdy uchodzi za kłótnię.
On psycholog, ona psycholożka. Ona założyła mężowi niebieską kartę, zawiadomiła prokuraturę o przemocy. I od razu wystąpiła o eksmisję, chociaż przemocy w tym związku
nie było, co potem ustalił sąd.
Wszystko poszło o ekspres do kawy, którego mąż nie chciał jej kupić. – Nie mieliśmy pieniędzy, a ważniejsze były wyjazdy klasowe dzieci – tłumaczy Tomasz. – Nie stać nas też było na utrzymywanie konia Magdy. Ale ona o tym wszystkim w sądzie mówiła jako o przemocy. Zarzucała mi też przed sądem przemoc seksualną.
Kiedy Tomasz wracał późno z pracy i Magda już spała, przytulał się do niej. Nie mówiła, że nie… Ale potem stwierdziła, że Tomasz używał przemocy, że wymuszał na niej seks. Kiedy sąd zapytał, czy mówiła wtedy „nie”, przyznała, że aż tak to nie było…
Wszystko dla dzieci?
Są też tacy, którzy potrafią się rozwodzić, a potem ponownie wchodzić w związek małżeński z… tą samą osobą.
– W tym przypadku robiły to z uwagi na dzieci, widząc, jak to dla nich jest ważne – tłumaczy mecenas Koczur-Miedziejko.
Bywają też seryjni rozwodnicy, decydujący się za każdym razem na zmianę partnera życiowego.
– Mimo wszystko, to dotyczy dużych miast, anonimowość sprawia, że takie decyzje łatwiej się podejmuje – dodaje mecenas Koczur-Miedziejko.
Dzisiaj bycie po rozwodzie już nikogo nie krępuje. I nie jest, tak, jak w przeszłości, dla dorosłych obciążające. Jednak dziecku zawsze rozsypuje się świat. Sąd ostatecznie, na podstawie materiału dowodowego, decyduje, komu dziecko przyznać.
– Jestem zszokowany tym, że dzieci w sprawach rozwodowych są nierzadko wykorzystywane jako karta przetargowa, za pośrednictwem którego negocjuje się kwestie majątkowe – mówi mecenas Orgacki. – Niestety, mógłbym przytaczać wiele takich przykładów.
– W procesie rozwodowym te dzieci nie są odpowiednio zaopiekowane. Znajdują w konflikcie lojalnościowym pomiędzy rodzicami – dodaje Tomasz Orgacki.
– Musi być jedna wizyta kuratora sądowego, a to, uważam, jest za mało. Sąd bazuje na oświadczeniach stron, nie bada sytuacji tych dzieci. Nie ma kompleksowej opieki psychologicznej nad nimi. Wszystko oczywiście rozbija się o finanse. Skąd potem tyle depresji u młodzieży? Ale są też rozwody przeprowadzane w dojrzały sposób, gdzie robiono dużo, by dzieci jak najmniej ucierpiały.
Ale to nie koniec. Przy podziale majątku jest zawsze wielka awantura, która trwa z reguły wieki. Bardzo rzadko się zdarza, że dorośli w sprawach majątkowych szybko się dogadują. Spór trwa czasem rok. Niby niedługo, ale w przypadku dziecka czas płynie inaczej. Rok w jego rozwoju to epoka. Pod znakiem koszmaru. A po rozwodzie rodziców też nie jest lepiej.
Czytaj też: Love me Tinder – jak dojrzałe kobiety odkrywają aplikację do randkowania
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.