Jak się okazuje, Ala nie jest wyjątkiem, bo przybywa młodych, którzy zmieniają uczelnie nawet kilka razy. Takie jest pokolenie Z, czyli urodzonych po 1995 roku.
I nie ma się co dziwić, bo żyjemy w zmieniającym się świecie, gdzie już trudno przewidywać, co na rynku pracy będzie cieszyło się wzięciem za pięć lat. A reklamowane przeróżne kierunki studiów ciekawe bywają wyłącznie z nazwy.
Dlatego pokolenie Z ma coraz częściej dylemat, czy wybierając dalszą życiową drogę iść za głosem tego, co się lubi, czy koncentrować się wyłącznie na tym, co z pewnością w przyszłości pozwoli się utrzymać.
Ala przez kilka lat, razem ze starszą siostrą jeździła do stadniny koni. Widziała, jak tam rehabilituje się dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. A kiedy na początku września, w czwartej klasie liceum, miała wybierać przedmioty maturalne, trafiła do szkolnej pedagog.
– Mówiła, że nie chce żadnej politechniki, widzi się wyłącznie na pedagogice, albo psychologii. Ta dziewczyna dokładnie wiedziała, co chce w życiu robić, a dzisiaj to rzadkość – wspomina pani pedagog z liceum Ali.
– Tylko nie bardzo wiedziała, jak rozmawiać o tym ze swoimi rodzicami, że chciałaby pracować z dziećmi niepełnosprawnymi – dodaje.
A rodzice Ali, zaraz po studiach, poznali się na jednej z wielkich budów w Kędzierzynie-Koźlu. Przyszłość swoich córek też widzieli na budowach. Potem było nawet spotkanie z pedagogiem, z udziałem rodziców Ali, ale jakoś bezowocne.
– Chcesz biedę klepać, po takim kierunku? Psychologów naprodukowali tylu, że trudno będzie ich za chwilę poupychać, a po budownictwie możesz robić wiele i zawsze będziesz miała pracę… – tyle Alicja zapamiętała z awantury domowej.
Uległa rodzicom.
Od początku roku akademickiego biegała na zajęcia z mechaniki, konstrukcji metalowych i wytrzymałości materiałów. W pierwszej sesji ledwo przebrnęła przez matematykę i fizykę, ale już zajęcia z konstrukcji betonowych, czy wytrzymałości materiałów były ponad jej własną wytrzymałość. Dlatego nawet nie podeszła do tych egzaminów.
– Alka to wyjątkowa dziewczyna, rzuciła studia i poszła do pracy, żeby zarobić na zaoczne, te, które sobie wybrała. A rodzice w końcu przyjęli, że to nie ich życie. Ale nie wszyscy to potrafią… – podkreśla pedagog z jej dawnej szkoły, z którą Ala utrzymuje kontakt.
Pokolenie Z. Nietrudno o pomyłkę
Takich i podobnych sytuacji jest coraz więcej. Absolwenci szkół średnich aplikują do kilku uczelni, wybierają jedną, a kiedy okazuje się, że tego nie czują, to rezygnują.
– Zawsze mówię młodzieży, że praca staje się drugim życiem, więc idź tam, gdzie czujesz, że właśnie to chcesz w życiu robić. Praca to jedna trzecia życia człowieka, więc to, co się robi, musi dawać satysfakcję – mówi Małgorzata Targosz, była dyrektorka I Liceum Ogólnokształcącego w Kędzierzynie-Koźlu (w czerwcu po 30 latach pracy zrezygnowała z tej funkcji).
Przy wyborze studiów nie można kierować się wyłącznie pieniędzmi, bo długo w takim miejscu człowiek nie wytrzyma
– Ale też mówię młodzieży, żeby mieli odwagę porzucić to, co im nie będzie odpowiadało i podążać za tym, co myślą. I jeszcze to, żeby nie bali się szukać swojego miejsca. Więc jeżeli ktoś poszedł na politechnikę, a czuje, że to mieszanie w tych elektronicznych kablach nie jest jego żywiołem, to niech porzuci to jak najszybciej – radzi Małgorzata Targosz.
Oczywiście, jeszcze kilka dekad temu byłoby to nie do pomyślenia. Teraz jest coraz częstsze, tym bardziej, że liczba niby atrakcyjnych z nazwy kierunków rośnie, więc nietrudno o pomyłkę.
– Przy wyborze studiów nie można kierować się wyłącznie pieniędzmi, bo długo w takim miejscu człowiek nie wytrzyma – stwierdza Małgorzata Targosz.
– Jest wielu młodych ludzi mających sprecyzowane zainteresowania, na które wpłynęły tradycje rodzinne: lekarze, prawnicy. Ale te zawody prestiżowe są na rynku pracy od zawsze – dodaje.
Pokolenie Z. Co piąty wie, czego chce
Czy młody człowiek przyjmuje dobrowolnie obecną w rodzinie tradycję rodzinną? Okazuje się, że w ogromnej większości tak nie jest, bo ciągle jest w wieku, kiedy się jest w opozycji – większej, czy mniejszej – wobec pokolenia swoich rodziców.
– Ale jak młody człowiek w takim klimacie dorastał, z czasem do niego dociera, że to jednak najlepsze rozwiązanie. Tylko takich młodych ludzi z pokolenia Z, którzy doskonale wiedzą już we wrześniu, na początku klasy maturalnej, czego chcą się uczyć i co chcą robić w życiu, jest niecałe dwadzieścia procent – zaznacza Małgorzata Targosz.
Pozostali nie mają zielonego pojęcia, co będą robić, a nawet jak wybierają studia, to wybory są przypadkowe.
– Na początku roku konfrontuję z uczniami, czy ich wybór przedmiotów maturalnych jest zgodny z wyborem uczelni. Ale potem aplikują na pięć, sześć uczelni, do tego na bardzo różniące się od siebie kierunki – opowiada pani Małgorzata.
Na przykład składają równocześnie papiery na psychologię, matematykę, a potem jeszcze fizjoterapię. Albo psychologię i filologię polską.
– Wcześniej tak nie było, bo świat był bardziej uporządkowany, wiedzieliśmy, które zawody cieszą się wzięciem – mówi Małgorzata Targosz.
– Teraz sami nie wiemy, jak sztuczna inteligencja zmieni rynek pracy. I mówimy naszej młodzieży, że w życiu musi mieć jakąś umiejętność, bo nie wystarczy na przykład ukończyć psychologię, trzeba być jakimś terapeutą. Więc to mogą być ich kolejne studia specjalistyczne, trwające cztery lata – opowiada pani Małgorzata.
Młodych ludzi z pokolenia Z, którzy doskonale wiedzą już we wrześniu, na początku klasy maturalnej, czego chcą się uczyć i co chcą robić w życiu, jest niecałe dwadzieścia procent
Była dyrektor I LO w Kędzierzynie-Koźlu przyznaje, że coraz częściej zadaje sobie pytanie, czego powinna uczyć szkoła.
– Jest przedmiot „zajęcia kreatywne”, one są w siatce godzin, ale na cztery lata dana klasa może mieć trzy godziny z tego przedmiotu – podkreśla.
Na „zajęciach kreatywnych” uczy się zadawania pytań, myślenia analogiami, czy myślenia dywergencyjnego. A to ostatnie myślenie z definicji oznacza „rozbieżne”, pojawia się, gdy istnieje wiele rozwiązań danej sytuacji.
– To jest coś, w czym człowiek przewyższa sztuczną inteligencję. Mówię naszym uczniom, że nie wiem, jak będzie wyglądał rynek pracy za pięć, dziesięć lat, ale mogę powiedzieć, co możecie robić, by się odnaleźć na tym rynku pracy. Pokolenie Z musi wiedzieć, jak się uczyć, bo swoim życiu będą musieli wiele razy uczyć się czegoś nowego – podkreśla Małgorzata Targosz.
Pokolenie Z mało ideowe
– W Sejmie pracujemy nad tym, żeby doradztwo zawodowe było nawet od przedszkola, oczywiście w formie zabawy. Chodzi o to, żeby wypracowywać pewną orientację, wypracowywać ścieżki zawodowe. Chcemy wzmocnić doradztwo zawodowe. Teraz w ósmej klasie jest go dziesięć godzin rocznie, a to stanowczo za mało – mówi Marcin Józefaciuk, poseł, a wcześniej dyrektor Zespołu Szkół w Łodzi (ten słynny wytatuowany, uwielbiany przez uczniów).
– Teraz to medialna popularność zawodu sprawia, że młodzież go wybiera. A po drugie decydują pieniądze, jakie można dzięki temu zarobić. Bo o to też chodzi pragmatycznej generacji, jaką jest pokolenie Z. Część wybiera zawód, kierunek studiów pozwalający im zarobić, żeby na przykład móc podróżować po świecie – tłumaczy Józefaciuk.
Pokolenie Z już nie zna życia bez internetu. Mając taką wielość wokół siebie, z trudnością skupiają uwagę na jednym zadaniu. Inną ich cechą jest błyskawiczna reakcja na zmiany, w odróżnieniu od ideowych millenialsów, czyli pokolenia Y.
Właśnie ogłoszono wyniki matur, młodzi ludzie podejmują decyzje, gdzie składać dokumenty na studia. Co powinni robić, wybierać pragmatycznie swoją przyszłość, czy pójść za głosem serca?
Poseł Józefaciuk odpowiada, że jest nauczycielem z pasji i zamiłowania. A przecież, kiedy rozpoczynał swoją karierę zawodową, nikt mu nie obiecywał, że wchodzi do zawodu przyszłości. I będzie miał z niego kokosy.
– „Jeśli w życiu będziesz robić to, co kochasz, to nigdy nie będziesz w pracy” – cytuje Konfucjusza poseł Józefaciuk. – Dlatego mogę powiedzieć, że człowiek powinien podążać wyłącznie za głosem pasji i serca.
Pokolenie Z: A influencerom studia nie są potrzebne
– Młodzież z pokolenia Z bardzo często zmienia pracę, studia, a w studiowaniu szuka wszechstronnego rozwoju, oczekując praktycznych informacji. W szkole brakuje im pisania wypracowań, nie ćwiczą mówienia i wystąpień publicznych, a tego by chcieli. Matura ustna przez dwa lata była zawieszona. Oni się nie odnajdują, chcą, żeby im pomóc poruszać się po świecie – podkreśla poseł Józefaciuk.
Jeśli te studia będą związane z ich pasją, to potrafią dać z siebie wszystko, wówczas są też w stanie na długo zakotwiczyć w jednym miejscu.
– Kiedy jednak wyboru dokonują rodzice, wówczas młody człowiek żyje w przekonaniu, że został skazany na dany zawód – zaznacza Józefaciuk.
– Jednak w większości rodzice nie mają wpływu na to, jakie studia i zawód wybierają ich dzieci. A to dlatego, że poprzednie pokolenie nie pozostawiło tym młodym autorytetów, więc na wybór ich przyszłości wpływają w nieznaczny sposób, a większy wpływ na to mają dziadkowie – przyznaje.
Pokolenie Z już nie zna życia bez internetu. Mając taką wielość wokół siebie, z trudnością skupiają uwagę na jednym zadaniu. Inną ich cechą jest błyskawiczna reakcja na zmiany, w odróżnieniu od ideowych millenialsów, czyli pokolenia Y
Marcin Józefaciuk twierdzi, że rodzice „Zetek” są z pokolenia, które skupiło się mocno na materialnej stronie życia.
– Ten kontakt z dziećmi bardzo często ograniczył się do pytania „jak w szkole”, oni częściej oczekują od dzieci, niż z nimi rozmawiają – mówi. – A młodzież z pokolenia Z widzi Billa Gatesa, znanych influencerów, że im studia nie były potrzebne. Trudne może do przyjęcia, ale to są ich autorytety.
A szkoły, jak przyznaje sam Józefaciuk, począwszy od branżówek, poprzez technika, a następnie studia przygotowują do zawodów, które w przyszłości w dużej mierze nie będą istniały.
– A jeśli ktoś wybierze zawód związany z pasją, to łatwiej mu będzie się odnaleźć w jakimś zawodzie pokrewnym, zbliżonym, który jeszcze nie istnieje – podkreśla Marcin Józefaciuk.

Dajmy im wolność
– Patrząc na młodego człowieka, najważniejsze, żeby znać jego pasje, jego predyspozycje. I nie chodzi tutaj do końca o predyspozycje zawodowe, a raczej predyspozycje do pewnego kawałka życia – mówi Katarzyna Mordowska-Broszkiewicz, opolska pedagog i socjoterapeutka.
W rodzinach, w których istnieją tradycje zawodowe, są takie oczekiwania kontynuacji: możesz skończyć studia, jakie chcesz, ale na wstępie możesz skończyć medycynę.
– Ta presja wywierana na dziecko istnieje, bo my, jako dorośli, wiemy, że pewne zawody są pożądane – przyznaje Katarzyna Mordowska-Broszkiewicz.
– Ale rynek pracy się bardzo zmienia, jeszcze do niedawna wszyscy potrzebowali programistów i informatyków, a boom na nich sprawił, że teraz rynek się nasycił. Spadają wówczas zarobki, więc nie jesteśmy w stanie niczego przewidzieć, w jakim kierunku będzie szedł rynek pracy – stwierdza.
Jak w tej sytuacji pomóc dziecku w wyborze szkoły czy uczelni, kiedy stoimy przed wielką niewiadomą?
– Przyglądajmy się swoim dzieciom, a z drugiej strony pozwólmy im podejmować ich własne decyzje, by miały poczucie sprawczości. Jak będziemy im mocno narzucać kierunek studiów, a one nie są tym kompletnie zainteresowane, to się zwyczajnie nie uda – przekonuje Katarzyna Mordowska-Broszkiewicz.
Socjoterapeutka zwraca uwagę, że dzieci mimo wszystko są w opozycji do świata dorosłych, więc wywieranie presji niewiele daje. Kiedy zaprasza rodziców do gabinetu, to demonstruje im ćwiczenie: wystawiając swoją dłoń prosi, by przyłożyli do niej swoją.
– Kiedy popycham tą dłoń, to naturalnym jest, że druga strona stawia opór – opowiada. – Tak jest w życiu, jeżeli nie forsuję i nie używam siły, to ta dłoń pozostaje bez tego oporu.
Przyglądajmy się swoim dzieciom, a z drugiej strony pozwólmy im podejmować ich własne decyzje, by miały poczucie sprawczości. Jak będziemy im mocno narzucać kierunek studiów, a one nie są tym kompletnie zainteresowane, to się zwyczajnie nie uda
Jak stwierdza, czułe towarzyszenie jest najlepszą metodą na dziecko.
– Mój tato na takie burzenie się brata i moje miał znakomitą metodę dziwienia się. Mówił: „A to ciekawe” – wspomina socjoterapeutka.
– Zaufajmy tym młodym, bo pokolenie Z mimo braku doświadczenia w tym bardzo szybko zmieniającym się świecie potrafi się znaleźć. Obecnym maturzystom nie trzeba mówić, jak mają żyć, bo oni już odrobili ten trud adolescencji, przebudowę mózgu na poziomie neuronalnym, do tego nie zawsze sprzyjające środowisko, nadmiar obowiązków szkolnych. A teraz pokolenie Z staje przed wyborem dalszego życia. Pozwólmy im na to – zachęca.
Czytaj też: Wyniki matur 2024. Jak wypadli uczniowie z województwa opolskiego?
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.