1 stycznia 2017 roku Opole wchłonęło tereny należące do pięciu gmin. W Dobrzeniu Wielkim wciąż nie pogodzili się z tą decyzją, bo też i dla tej gminy było to najbardziej dotkliwe. Utraciła 2/3 wpływów podatkowych oraz pięć sołectw: Borki, Brzezie, Czarnowąsy, Krzanowice i Świerkle, a do tego jeszcze częściowo Dobrzeń Mały. Od tego czasu gminne nieruchomości na tych terenach są przez Dobrzeń Wielki użyczane Opolu. Wskutek interwencji władz Opola, premier Mateusz Morawiecki kazał je przekazać, ale gmina poskarżyła się w sądzie.
Wójt Piotr Szlapa na swoim facebookowym profilu nie kryje satysfakcji z decyzji WSA:
„To ważny dzień dla sprawiedliwości, demokracji, samorządności i ludzkiej godności (…) odzyskaliśmy wiarę w sprawiedliwość i sądy. To bardzo wiele po latach upokorzeń, odzierania z godności i prawa do samostanowienia” – napisał.
Miasto się odwoła
Orzeczenie nie jest prawomocne. Sprawa wymaga ponownego rozstrzygnięcia przez obecnego premiera Donalda Tuska, a rzecznik prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego już zapowiada apelację od wyroku WSA.
– Nie rozumiemy postawy wójta – mówi Adam Leszczyński. – Z jednej strony chciałby, żeby autobusy MZK jeździły do Dobrzenia Wielkiego, na co nie możemy się zgodzić, z drugiej – uniemożliwia budowę np. placów zabaw, czy zagospodarowanie świetlicy, która ma służyć mieszkańcom Opola, którzy do 2017 byli częścią jego gminy.
– My o naszych mieszkańców, m.in. Czarnowąsów, dbamy. Zapewniamy im dostęp do komunikacji miejskiej, chcemy rozwijać tę część miasta i spełniać ich oczekiwania. Ci mieszkańcy przecież nie są winni temu, że zmieniły się granice. Pan wójt wychodzi chyba z innego założenia, chcąc karać mieszkańców. Jego zachowanie to czysta złośliwość – przekonuje Adam Leszczyński.
Wójt Dobrzenia Wielkiego odpowiada, że z aneksją sołectw nie pogodzili się również mieszkańcy.
– W odczuciu wielu z nich są to tereny okupowane przez miasto Opole. Takie określenie padło choćby na ostatniej sesji rady gminy ze strony Stowarzyszenia Nasze Czarnowąsy – mówi Piotr Szlapa.
– Miasto wzięło sobie w bezpłatne w użyczenie wszystko: drogi, szkoły, przedszkola, świetlice. Gmina znalazła się w trudnej sytuacji finansowej, a z prezydentem Wiśniewskim w sprawie notarialnego przekazania porozumieć się nie dało, ponieważ chciał dostać wszystko za darmo, bez żadnej rekompensaty. Kiedy próbowaliśmy negocjować tę sprawę razem z prawnikami, dosłownie pokazywał nam drzwi. To nie jest żadna metafora. Dlatego odwołanie do sądu było jedynym wyjściem.
Za darmo nie oddadzą
Gmina odwołała się od decyzji premiera, ale tylko w stosunku do części mienia, którą wójt Piotr Szlapa określa jako „komercyjną”.
– To tereny, które można spieniężyć i mieć z tego korzyści finansowe – tłumaczy. – To głównie działki budowlane, około 160 nieruchomości. Nie odwoływaliśmy się w sprawie wszystkich terenów, bo nie bylibyśmy nawet w stanie wnieść takich opłat w związku z wartością tego mienia.
Sytuacja finansowa gminy po utracie pięciu sołectw i przede wszystkim podatków z Elektrowni Opole mocno się pogorszyła. Dość powiedzieć, że jeszcze w 2016 roku w samorządowym rankingu zamożności była na 16. miejscu w kraju, a dziś jest na 1580. Dochód na mieszkańca kiedyś wynosił 3,5 tys zł rocznie, a teraz spadł do 1,7 tys. zł. Dlatego władze gminy uznały, że o przekazaniu za darmo nie może być mowy.
– Na paru działkach faktycznie są place zabaw, jest też świetlica. To duże tereny. Ale my i place zabaw, i świetlicę chętnie mieszkańcom damy, dla mnie to wciąż są nasi mieszkańcy – podkreśla Piotr Szlapa.
– Ale zrobimy to z własnej woli, a nie pod presją. Nie widzę powodu, dlaczego mielibyśmy oddawać za darmo działki, które można spieniężyć. Ar działki budowlanej w Czarnowąsach to 20-30 tysięcy złotych, a my w gminie nie mamy pieniędzy choćby na opiekę dentystyczną dla dzieci. Co więcej, minęło 7 lat, a Opole wciąż nie ma planów zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów. Nie wiemy, co tam ma być. I władze miasta podjęły uchwałę, że nie będą inwestować w te tereny, póki nie zostaną im przekazane. Teraz prezydent straszy nas, że nie da nam za karę czerwonego autobusu. Poradzimy sobie inaczej: ogłoszono właśnie dodatkowy nabór na komunikację gminną i my do niego na pewno przystąpimy. Prościej byłoby wydłużyć trasę, bo te autobusy już jeżdżą do Czarnowąs czy Borka i nie są obłożone, ale trudno… – komentuje.
Większe Opole. Zmiana rządu, zmiana granic?
Wójt wraca do kwestii powiększenia Opola. Przypomina, że pomysł wyszedł od prezydenta Wiśniewskiego i został pozytywnie zaopiniowany przez rząd PiS pomimo silnych protestów mieszkańców. Nowy rząd może mieć inne spojrzenie. Piotr Szlapa wraca do idei referendum. Jest ona wciąż żywa na tych terenach.
– To była decyzja polityczna, a jest zmiana opcji politycznej – mówi wójt Szlapa. – To poprzednia władza dokonała naszego rozbioru. Wtedy liderzy ugrupowań dziś rządzących byli po naszej stronie, były zapewnienia, że gdy dojdą do władzy, będą dążyli do zmiany sytuacji. Przyszedł więc czas, by powiedzieć ”sprawdzam”. Ja jestem daleki od tego, by robić coś na siłę, tak, jak w 2017 roku. Ale chciałbym ludzi zapytać, czy chcą wrócić, a z sygnałów, które mam, wynika, że tak. Jeżeli prezydent Wiśniewski jest demokratą, jak deklaruje, powinniśmy wspólnie zrobić takie referendum: czy chcą wrócić do Dobrzenia Wielkiego, czy zostać w Opolu. Byłoby to trudne, ale nie niemożliwe.
Dodaje, że skoro prezydent mógł złożyć wniosek o zabranie terenów Dobrzeniowi Wielkiemu, to wójt może złożyć wniosek o ich oddanie.
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się do prezydenta Wiśniewskiego. Jego rzecznik sugeruje że to temat „zastępczy”.
– Temat zmiany granic jest zamknięty, trwają jednak wybory i wójt po aferze stanikowej szuka kolejnych tematów. Taka postawa jest małostkowa i nie świadczy o nim dobrze. Może warto byłoby, żeby wójt pochwalił się dorobkiem ostatnich pięciu lat – pisze Adam Leszczyński.
Większe Opole. Zmiany zaszły za daleko
O referendalny pomysł wójta zapytaliśmy opolskich polityków obozu rządzącego, którzy w 2017 r. byli w opozycji.
– Cały ten proces, jaki przeprowadzony został pod patronatem ówczesnego posła Patryka Jakiego, to był rympał bez poszanowania społeczności lokalnej i jego reperkusje będziemy odczuwać jeszcze długo, zwłaszcza samorządowcy i mieszkańcy gminy, którą pozbawiono terenu – mówi Witold Zembaczyński, opolski poseł Koalicji Obywatelskiej. – Te ziemie wzięto gwałtem i podbojem, ale zmiany zaszły za daleko, odkręcanie tego dziś byłoby niedopuszczalne, bo spowodowałoby kolejne problemy. To tak jak z reformą edukacji: likwidacja gimnazjów była błędem, ale dziś byłoby już ponad siły społeczeństwa, by je przywracać.
Zdaniem posła Zembaczyńskiego, dziś trzeba zapewnić byt ekonomiczny gminie, która musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości bez podatków od elektrowni.
– A miasto, które jest beneficjentem, powinno stosować się do wyroków, jakie zapadają w tej sprawie – dodaje Zembaczyński.
– Reperkusji tamtych złych decyzji jest wiele, chociażby problem z siecią ciepłowniczą, zagrożenie ubóstwem dla mieszkańców… Ale trzeba szukać innych rozwiązań. Samorząd musi na nowo zdefiniować sens ekonomiczny funkcjonowania gminy – przy wsparciu ze strony rządu i braku obojętności ze strony miasta. Trzeba szukać mechanizmów, jak można pomóc, by jakość życia mieszkańców Dobrzenia Wielkiego była utrzymana. To jest dziś główny punkt odniesienia dla rządu – argumentuje.
Nieco inne spojrzenie ma Tomasz Kostuś, także poseł opolskiej KO.
– Nie chcę już odnosić się do powiększenia Opola, ani oceniać wyroku sądu. Natomiast zdaję sobie sprawę, że sytuacja, w jakiej znalazł się Dobrzeń Wielki, jest trudna i należałoby się skupić na tym, jak można ją poprawić, rozważyć rekompensaty – twierdzi Kostuś. – To wymaga analiz. Rozstrzygnięcie WSA pokazuje, że trzeba wrócić do tematu i zamierzam złożyć takie zapytanie poselskie.
Czytaj także: Operacja Gomoła. Odsłaniamy kulisy nagrania posła Polski 2050
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.