Roboty od Weegree, czyli pomysł jak rozwinąć biznes
Roboty Weegree, agencji zatrudnienia z Opola, to pokłosie rozszerzenia działalności tej firmy, która od ponad 20 lat jest obecna na opolskim rynku. Marka ta postawiła na podniesienie wizerunku przez rozwiązania innowacyjne.
– Dziś w biznesie trzeba się jakoś wyróżnić. W Weegree mamy zespół programistów, którzy obsługują agencje pracy. Mimo to od jakiegoś czasu prężnie działa też osobny zespół programistów, Weegree One, który koncentruje się na robotyce humanoidalnej, czyli takiej, która przypomina człowieka m.in. przez wygląd i umiejętności jakimi dysponuje – mówi Kamil Gawron odpowiedzialny za wynajem robotów w Weegree.
– Co prawda pośredniczymy w poszukiwaniu pracowników na konkretne stanowiska, ale czasy się zmieniają. Okazuje się, że niektóre ludzkie role z powodzeniem mogą zastąpić maszyny. Wtedy polecamy zatrudnienie dedykowanego dla jakiejś branży robota.
Na rynku europejskim bardzo dobrze znane są już roboty humanoidalne, dostawcze i edukacyjne. W Polsce również spotkanie z robotem zamiast z człowiekiem nie wywołuje już szczególnego zaskoczenia.
Robot zawsze ma dobry humor, nie potrzebuje przerwy
– Skoro roboty mogą nas wyręczyć w pracach powtarzalnych i nieskomplikowanych, dlaczego z tego nie korzystać? Zalet „pracownika robota” jest cała masa. Zawsze ma dobry humor, jest uprzejmy, nie męczy się, może pracować przez siedem dni w tygodniu i dwanaście godzin bez przerwy. I oczywiście jest tańszy, co w czasach rosnących kosztów pracownika ma znaczenie. Tymczasem człowiek może skupić się na bardziej kreatywnych działaniach.
I pewnie też dlatego coraz więcej firm i instytucji zatrudnia robota. Albo przez wynajem, który świadczą różne firmy, m.in. Weegree z Opola, albo kupno. Koszty co prawda są niemałe, bo trzeba założyć, że to wydatek rzędu 80 tys. zł netto. Do tego dochodzi jakieś 40 tys. zł za oprogramowanie, które jest napisane pod kątem potrzeb klienta. I tak prym na europejskim rynku wiedzie francuskiej produkcji, wyższej klasy robot Pepper. Człowieka zastąpi bez problemu m.in. w informacyjnej obsłudze klienta, na recepcji, przy obsłudze eventów czy promocji. Mierzy 120 centymetrów.
– Dlatego na kupno Peppera decydują się m.in. banki, szpitale, centra kulturalne, lotniska czy uczelnie wyższe. Przez ostatnie siedem lat sprzedaliśmy w całej Polsce ok. 50 sztuk Peppera – mówi „O!polskiej” Kamil Gawron.
W niedalekim Sosnowcu, Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II wdrożyło aż sześć maszyn dzięki funduszom unijnym.
– Ta placówka ma dwa Peppery, m.in. na recepcji. W czasie pandemii robot był połączony z kamerą termowizyjną tak, że każdy wchodzący do budynku miał mierzoną temperaturę. Gdy była za wysoka, robot taką osobę zatrzymywał na wejściu. I polecał powrót do domu czy kontakt z lekarzem – opowiada. – Szpital ma na stanie także dwa chińskie roboty Sanbot, które mają rozbudowane funkcje multimedialne i wbudowany projektor. Stąd pomocne są w branży szkoleniowej i eventowej.
Kolejne dwa roboty Nao, również produkcji francuskiej, są wykorzystywane m.in. w edukacji. Ich zaletą są spore możliwości ruchowe. Ale w szpitalu świetnie się sprawdzają przy rehabilitacji i wsparciu pracy fizjoterapeutów. Nao ma 60 centymetrów, co jest korzystną wysokością w kontaktach z dziećmi. Robot wspiera je w dochodzeniu do zdrowia, rozmawia z nimi, zachęca do ćwiczeń. W szpitalach ta technologia przede wszystkim wywołuje uśmiech na twarzach dzieci.
Robot pomoże w szkole
Warto dodać, że roboty Nao są bardzo popularne w szkołach m.in. ze względu na rządowy program „Laboratoria Przyszłości”, który zakłada dofinansowanie dla podstawówek – właśnie na innowacje.
– To dlatego najbardziej znany robot humanoidalny dedykowany do edukacji. Producent udostępnia szkołom oprogramowanie bloczkowe, które służy do budowania prostych aplikacji. Ale Nao przysłuży się też bardziej zaawansowanym pod kątem programowania studentom informatyki. Z drugiej strony potrafi poprowadzić apel, ćwiczenia czy lekcję. Nao pomaga także uczniom podstawówki nr 2 w Opolu.
Za to nowością na rynku jest robot Lucki, który godnie zastępuje kelnerów. Ale może być też hostessą czy magazynierem.
– To dość świeży produkt. Spotkamy go w raczej dużych miastach. Lucki jest mniejszy niż pozostałe roboty i nie przypomina tak człowieka, jak roboty humanoidalne. Za to może przewieźć nawet 30 kilogramów i pokonuje duże odległości dzięki platformie na kołach. Rozwozi posiłki, napoje czy ciężkie katalogi np. na targach. Bywa też przewodnikiem, potrafi zaprowadzić w konkretne miejsce. Co jest bardzo przydatne na imprezach masowych – wyjaśnia Kamil Gawron.
Roboty Weegree. Mobilny robot barman z Opola
Weegree z Opola ma również powód do dumy. Zespół programistów opracował autorskiego robota. Nazywa się Baron co nawiązuje do branży dla której pracuje.
– To jedyny na świecie mobilny robot barman, którego częścią jest stanowisko barowe. Co prawda istnieją już roboty barmany, np. w Mediolanie i innych dużych europejskich miastach. Są one jednak stacjonarne i wdrożone do konkretnej restauracji na stałe – tłumaczy Kamil Gawron.
Natomiast opolską maszynę można dostarczać na dowolny event.
– Baron jest przenośny, ale sam robot się nie porusza, bo jest zamontowany na specjalnej platformie, a jego zadaniem jest… robienie takich drinków, jakie na konkretną imprezę zostały zaplanowane i wgrane mu na listę – tłumaczy Kamil Gawron. – Te wyjątkową maszynę stworzyliśmy przed pandemią, cztery lata temu.
Na tym nie koniec. Weegree One już szykuje kolejną nowinkę, która ma szansę rozsławić programistów z Opola. – Pracujemy nad nowym rozwiązaniem. To będzie wirtualny asystent, awatar. Sprawdzi się w różnych branżach, szczególnie tam, gdzie mamy obsługę klienta. Do tego typu oprogramowania wystarczy ekran, głośniki i mikrofon. Kluczowe prace za nami. Mamy nadzieję, że wirtualny awatar będzie gotowy w tym roku – kończy.