Dziś już wiadomo, że przydział miejsc w wagonach zależał od strony ukraińskiej, ale wylanej żółci to nie usunie. Oczywiście, że nie ma jeszcze pewności, na ile ta misja czterech europejskich przywódców, którzy – wsparci głosem prezydenta USA – zażądali od Rosji, pod groźbą kolejnych sankcji, 30 dni rozejmu, się powiedzie. Bo co zrobi i co jest gotowy zrobić Władimir Putin, tego, przynajmniej dzisiaj, nie wie nikt.
Ale samą obecność Polski w gronie tych, co mają, a przynajmniej chcą mieć, wpływ na kształt Europy po tym, gdy wojna w Ukrainie się skończy, warto sobie cenić.
Nie zawsze w historii tak było. Trudno nie przypomnieć konferencji mocarstw z lat II wojny światowej, gdy nasze granice przesuwano bez polskiego udziału. A i na konferencję „dwa plus cztery” regulującą warunki zjednoczenia Niemiec Polska przepchnęła się z trudem i wzięła udział w jednej z czterech rund tamtych rozmów.
Polska polityka zagraniczna – zimny prysznic dla Berlina
Wybór papieża Leona XIV trochę „przykrył” ubiegłotygodniowe spotkanie polskiego premiera z niemieckim kanclerzem w Warszawie. Odniosłem wrażenie, że media nad Renem dużo mocniej niż nasze dostrzegły twardą linię Polski w tych rozmowach.
Obaj szefowie rządów byli zgodni w kwestiach pomocy Ukrainie, czy wspólnego budowania kolejowej infrastruktury. Ale na wewnętrznych kontrolach granicznych prowadzonych przez Niemcy premier RP nie zostawił suchej nitki. Przypomniał, że bezpieczeństwo Europy trzeba budować od zewnętrznych granic Unii Europejskiej.
Berlińskie portale były zgodne. Friedrich Merz został podczas pierwszej kurtuazyjnej wizyty w Warszawie oblany zimną wodą. Po części ten prysznic był efektem trwającej w Polsce kampanii wyborczej. Ale bez silnej gospodarki i konsekwentnego wzmacniania militarnego, premier RP nie odważyłby się tego kranu otworzyć.
Czytaj także: Karol Nawrocki w tarapatach, Sławomir Mentzen w natarciu. Złamał pakt
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania