Bezpośrednią przyczyną społecznej polemiki i politycznej gry wokół Karola Wojtyły stał się reportaż „Franciszkańska 3” opublikowany przez TVN, a dotyczący kilku kapłanów kierowanej przez niego diecezji, którzy w latach 60. XX wieku byli sprawcami pedofilii. Materiał ten pokazuje ówczesnego arcybiskupa krakowskiego krytycznie. Między innymi jako tego, kto po pierwsze o zjawisku pedofilii już wtedy wiedział, po wtóre podejmował kroki – według dzisiejszych standardów – niewspółmierne do wagi problemu, np. wysyłając jednego z tych księży na studia do Austrii.
Inny z kapłanów został usunięty z parafii i trafił nawet do więzienia. Ale po jego opuszczeniu został dopuszczony do pracy duszpasterskiej, choć bez prawa do katechizacji, a przez pewien czas także do spowiadania, by ostatecznie zostać kapelanem szpitala.
Poszkodowani przez krakowskich kapłanów skarżą się, iż ich przeżycia i negatywne doświadczenia nie doczekały się zainteresowania władz kościelnych, w tym biskupa krakowskiego.
Jan Paweł II czasów nie przeskoczył
Jeśli na tamte sytuacje sprzed blisko 60 lat spojrzymy z dzisiejszej perspektywy, musimy ocenić, że Karol Wojtyła zrobił za mało. Dziś nie tylko biskup, ale każdy ma obowiązek powiadomić prokuratora o podejrzeniu pedofilii. Natomiast ksiądz, wobec którego pojawi się podejrzenie, zostaje z definicji zawieszony. A postępowanie się toczy.
Karol Wojtyła nie przeskoczył swoich czasów. Zachował się zgodnie z normami obowiązującymi wtedy w Kościele i w świecie: takie sprawy załatwiało się bez rozgłosu, chroniąc dobre imię instytucji.
Przyznał to w wywiadzie dla jednego z argentyńskich dzienników – już po publikacji materiału przez TVN – papież Franciszek. „W tamtych czasach wszystko było tuszowane. Do czasu skandalu bostońskiego, wszystko było tuszowane (w 2002 roku arcybiskup Bostonu w niesławie ustąpił z urzędu – przyp. red.). Kiedy wybuchł skandal bostoński, Kościół zaczął przyglądać się problemowi. Od tego momentu był zawsze bardzo wierny w wyjaśnianiu takich spraw” – mówił Franciszek.
Karol Wojtyła z pewnością miał świadomość, że pedofilia jest grzechem, a czyny owych kapłanów zasługują na napiętnowanie. Ale już powszechna świadomość ciężaru, jakim jest „zły dotyk”, krzywda poszkodowanych dzieci, dowartościowanie ofiar przyszło dużo później. Nie tylko w Kościele. Najpierw w psychologii. Nie jest przypadkiem, że wszystkie cytaty i konteksty, jakie przy haśle „zły dotyk” przywołuje Wielki Słownik Języka Polskiego, pochodzą z XXI wieku. Nie jest to żadnym usprawiedliwieniem sprawców. Zło było złem.
Od skrajności do skrajności
Problem nie w tym, by używać tego argumentu do obrony Karola Wojtyły. Wielki człowiek, który wyprzedził epokę, idąc się modlić do synagogi czy opowiadając się za całkowitym zakazem kary śmierci, w kwestii pedofilii w latach 60. XX wieku zachował się podobnie jak ludzie w jego czasach. Nawet, jeśli w porównaniu z innymi ówczesnymi hierarchami zrobił nieco więcej.
Pytanie, czy takiej ahistorycznej skali możemy używać. Święci – jak wszyscy ludzie – żyją w określonym czasie i stanie świadomości. Jeśli o tym zapomnimy, przyjdzie nam św. Pawła uznać za zwolennika niewolnictwa i potępić, skoro w I Liście do Tymoteusza pisał: „Wierzący niewolnicy powinni z całym szacunkiem odnosić się do swoich panów, aby nikt, z powodu ich niewłaściwego zachowania, nie obrażał Boga i nie wyśmiewał Jego nauki”.
Bolesława Chrobrego oskarżymy o nietolerancję i łamanie praw człowieka, bo z powodu nieprzestrzegania piątkowego postu za karę kazał wojom wybijać zęby. Dziś byłby to absolutny skandal, ale wtedy i jeszcze przez kilkaset lat o prawach człowieka i wolności sumienia nikt nie słyszał.
Nieprzejmowanie się kontekstem zdarzeń, które opisujemy i oceniamy to tylko jeden z problemów narodowej dyskusji wokół św. Jana Pawła II. Kolejnym jest przywołana już powyżej skłonność do poruszania się między skrajnościami. Dotyczy ona nie tylko samego papieża.
- Dlaczego warto otworzyć kościelne archiwa?
- Dlaczego przekonanie, że święty nie grzeszy jest fałszywe?
- Dlaczego uchwała sejmowa ws. Jana Pawła II jest absurdalna?
- Jaki cel ma „obrona papieża” w wykonaniu polityków partii rządzącej?
Odpowiedzi na te pytania w pełnej wersji tekstu „Mieli papieża bronić, a chowają się za niego” w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.