– Po co komuś takiemu jak pan, człowiekowi spełnionemu w biznesie, pałac w Kopicach, a właściwie jego ruina?
Joachim Wiesiollek: Zabytkami zajmuję się już od pewnego czasu. I z tej perspektywy widzę, że na Opolszczyźnie sytuacja z zabytkami jest zła. Jest ich bardzo dużo, ale wiele z nich jest w ruinie. Kiedyś burmistrz Zdzieszowic poprosił mnie, żebym się zajął pałacem w Żyrowej. I to mi – przynajmniej w jakimś stopniu – wychodzi dobrze. Remontujemy obiekt i jego otoczenie i ten proces jest mocno zaawansowany. Kiedy podejmowałem rozmowy na temat kupna pałacu w Kopicach, to wydawało mi się, że – jak w Żyrowej – będę mógł w ciszy i bez rozgłosu prowadzić jego renowację. Dzisiaj już wiem, że Kopice są o wiele trudniejsze. Nie tylko dlatego, że jest tam o wiele więcej do zrobienia. Także z tego powodu, że to jest obiekt dużo bardziej medialny. A to ma pozytywne, ale także negatywne skutki.
– Na czym polegają skutki negatywne medialności Kopic?
– Wszyscy się nimi interesują, a wielu chce być ekspertami od Kopic. W mediach społecznościowych i generalnie w sieci krąży sporo niepotwierdzonych informacji odnośnie odbudowy. Pisze się o zaniedbaniach, ewentualnych remontach, planach itd., ale podaje się informacje niesprawdzone, wprost nieprawdziwe, pochodzące z niewiarygodnego źródła. Ubolewam nad tym. Większość takich przekazów pochodzi ze strony na Facebooku pod nazwą „Pałac w Kopicach”. Moderator tej strony jest wyraźnie nieprzychylny naszym działaniom. Jestem zdania, że jeżeli dobro pałacu leży komuś na sercu, to stara się współpracować z właścicielem, a nie buduje jakieś fałszywe obrazy na własną rękę.
– Jest pan Ślązakiem z urodzenia i wychowania, więc Schaffgotschowie i ich historia nie są panu obojętni. To miało znaczenie, kiedy podjął się pan odrestaurowania pałacu?
– Dzisiaj znam tę historię bardzo dobrze, ale sporo wiedziałem już, kupując pałac. Także dlatego, że ostatni właściciel pałacu w Żyrowej pochodził właśnie z Kopic. Te obiekty są więc powiązane. Pomyślałem, że skoro pałacowi w Kopicach od lat 50. XX wieku nikt tak naprawdę realnie nie pomógł, to może mnie uda się go przynajmniej zabezpieczyć przed dalszym niszczeniem. Mam nadzieję, że już zaszczepiłem tę ideę moim dzieciom i wnukom, dzięki czemu one to dzieło dokończą. To jest z pewnością wysiłek na więcej niż jedno ludzkie życie.
– W Żyrowej zrobił pan już bardzo wiele i perspektywa zakończenia renowacji jest bliższa. Co się będzie w tym pałacu działo?
– Planuję, że będą tam funkcjonowały hotel, SPA, sale konferencyjne i imprezowe, restauracja oraz muzeum lokalnej historii. Już teraz bramy są otwarte i można zwiedzać park a także główny dziedziniec pałacu.
– Jak wygląda pana współpraca z wojewódzkim konserwatorem zabytków?
– Jest bardzo trudna. Niektórych wymagań, które się przed nami stawia, nie potrafiłem sobie nawet wyobrazić. Tym trudniej je zrozumieć.
– Jakiś przykład?
– Chcemy powyrywać krzewy, które wyrastają na murach. I okazuje się, że musimy stworzyć specjalny program prac zawierający informacje niezbędne do oceny wpływu tych prac na zabytek, w szczególności opis stanu zachowania, wskazania przewidzianych metod usuwania samosiewów, materiałów i technik. Kiedy napisałem prośbę, żebym mógł wyciąć w parku suche drzewa, kazano mi zrobić ich inwentaryzację. To znaczy policzyć i nanieść na papier wszystkie drzewa, jakie w kopickim parku rosną. Szukaliśmy firmy, która by to zrobiła. Nikt nie chciał się podjąć. Nawet Lasy Państwowe, które przecież zawodowo zajmują się drzewami. To było dla mnie również niezrozumiałe. Wiele osób z zewnątrz sądzi, że przy takiej renowacji największym problemem są pieniądze. Tymczasem one są bardzo ważne, ale czasem większą trudnością są kłody rzucane pod nogi.
– Dostał pan już jakieś dofinansowanie z publicznych pieniędzy?
– Śledzimy wszystkie możliwości pozyskania dotacji na remont pałacu w Kopicach. Dwa razy w roku składamy wnioski do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, raz w roku do Urzędu Marszałkowskiego. Jak na razie otrzymujemy jedynie jakieś drobne dofinansowania na inne zabytki, które restaurujemy. Złożyliśmy 28 listopada 2022 r. wniosek – w ramach programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego OCHRONA ZABYTKÓW 2023 Nabór I – pod nazwą „Kopice, Pałac (XIX w.): rekonstrukcja i odtworzenie stropów oraz pokrycia dachowego pałacu w segmencie A”. Dotacji niestety nie uzyskaliśmy. To jest przykre, bo okazało się, że jak przyszło do opiniowania naszego wniosku, medialność pałacu w Kopicach nam nie pomogła. Obecnie czekamy na decyzję w sprawie wniosku złożonego w ramach Rządowego Programu Odbudowy Zabytków – Polski Ład.
– Jakie znaczenie dla renowacji pałacu ma Fundacja Pałac w Kopicach?
– Bardzo żałuję, ale nie ma żadnego znaczenia. Jakieś dwa lata temu dowiedziałem się o utworzeniu Fundacji Pałac w Kopicach, która na celu ma gromadzenie pieniędzy i środków materialnych w celu rewitalizacji elementów kompleksu stanowiącego pałac. Muszę podkreślić, że ta fundacja nie jest w żaden sposób powiązana z pałacem i nie przynosi nam, to znaczy temu zabytkowi, jakichkolwiek korzyści. Została stworzona z inicjatywy dwóch panów. Osoby, które wpłacają tam pieniądze, winny być świadome, że absolutnie nie wspierają pałacu.
– Co jest dzisiaj w Kopicach najpilniejszą potrzebą?
– Chcemy pałac zabezpieczyć przed postępującą degradacją. Mój pomysł był taki i takie otrzymaliśmy zezwolenia, że rozpoczniemy prace od wykonania usztywnień ścian poprzez wykonanie stropów na kolejnych piętrach, następnie zrobimy wieńce i położymy dach docelowy. Nie tymczasowy, przejściowy, bo to byłyby pieniądze wyrzucone w błoto. Zaprojektowane przez specjalistów rozwiązania kłócą się z tym, co nakazuje nam konserwator zabytków. Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego po uzyskaniu zezwoleń konserwatorskich oraz zezwoleń na budowę ze starostwa konserwator narzucił nam w późniejszym czasie całkowicie odmienny przebieg renowacji i nakazał przeprowadzenie innych prac budowlanych. Jednym ze 110 punktów tego nakazu jest wykonanie tymczasowego zadaszenia korpusu głównego pałacu, zapewniające szczelność z wyprowadzeniem wody obwodowej poza obręb murów.
– Dlaczego to jest niedobry pomysł?
– Jest to rozwiązanie kompletnie niemożliwe do wykonania. Poprzez wieloletnie zaniedbania – trwające od lat pięćdziesiątych XX stulecia – w obiekcie nie ma ani jednego stropu od parteru aż po szczyt dachu. Należy więc najpierw wzmocnić ściany stropami, jak przewiduje nasz projekt, a następnie zająć się konstrukcją dachową. W stanie obecnym próba nałożenia jakiegokolwiek pokrycia może doprowadzić do katastrofy budowlanej i zagraża życiu pracowników. Reszta punktów zawartych w decyzji opisuje, niestety, podobne działania. Poprzedni właściciele pałacu otrzymali ten sam nakaz, teraz tylko go powielono. Chociaż czas pokazał, że nie dochodziło do prób wykonania zabezpieczeń, ponieważ były on zwyczajnie niemożliwe do zrealizowania.
– Jak, pana zdaniem, należałoby prace prowadzić?
– Otrzymaliśmy zgodę na pokrycie dachem tzw. segmentu A, czyli głównego budynku wraz ze stropami. Później wystąpiliśmy o zgodę na pokrycie dachem najpierw boków pałacu z bocznymi wieżami lewą i prawą, również ze stropami. Zrobiliśmy to za radą fachowców, którzy mają te prace wykonywać. Byli zdania, że musimy zacząć nie od segmentu A, tylko od bocznych wież. Bo trzeba budynek wzmocnić właśnie od boków. Wystąpiliśmy więc o zgodę na pracę na obu wieżach – z lewej i z prawej – ale ta prośba zawisła u konserwatora. Zażądano od nas bardzo wielu dokumentów, których sporządzenie wymaga licznych inwentaryzacji, a co za tym idzie, dużo czasu na ich wykonanie. Przy segmencie A tego problemu nie było. Przy bocznych się pojawił. Dlatego prace trzeba było wstrzymać. Czekamy, co będzie dalej. Na razie borykamy się z dokumentacją i nakazami pani konserwator.
– Ale drewno na dach już czeka?
– Całe drewno na dach segmentu A zostało już zakupione. Zostało także pocięte i czeka w magazynie na możliwość rozpoczęcia prac.
– A może jest tak, że konserwator musi być skrupulatny, bo jego zadaniem jest ochrona materialnego i kulturowego dziedzictwa i troska o to, by zabytki zachowały swój historyczny, pierwotny charakter?
– Myślę, że każdy z nas, właścicieli podobnych obiektów wie i rozumie, że zabytek musi zabytkiem pozostać. I to nie jest problemem. Problem zaczyna się tam, gdzie mamy poczucie, że konserwator patrzy na nas jak na potencjalnych niszczycieli. Albo oczekuje, a czasem żąda rzeczy nierealnych. Takie żądania hamują całą inwestycję. Kiedyś w Żyrowej cały projekt został przygotowany przez jednego projektanta w 4-5 miesięcy aż po zezwolenie na budowę. A po jakimś czasie sama wymiana w tym budynku okien z lat 70. i 80. ubiegłego wieku, które początkowo konserwator kazał nam regenerować, zajęła dwa i pół roku od rozpoczęcia procedury.
Nie pomagają nam także szczegółowe kontrole z dokładnością do najmniejszego fragmentu sztukaterii. Szanujemy przepisy, ale nie rozumiem, dlaczego konserwator chce się bawić w policjanta. Przesadna skrupulatność oddziałuje negatywnie na stan zabytków w całym regionie. Jak wspomniałem na początku, na Opolszczyźnie jest bardzo wiele pałaców w ruinie. Nikt ich nie chce nawet palcem dotknąć. A jak już ktoś się za taką działalność bierze, robi mu się trudności. Marzy mi się, żeby osoby nadzorujące naszą pracę pamiętały, jak duży ciężar, jaką presję wzięliśmy na siebie. To nie dotyczy tylko moich inwestycji. Opolanie widzą, od ilu miesięcy katedra jest zamknięta na głucho.
– Wracamy do Kopic. Co już udało się panu zmienić?
– Przygotowujemy się do remontu. Czyścimy park. Wycinamy suche drzewa. Jest ich bardzo dużo, bo od bardzo wielu lat nie była tam usuwana jemioła. W tym roku nie wszystko, ale znaczna część jemioły została wycięta. Wycinamy też samosiejki. Czekamy na kolejne zezwolenia i będziemy czyścić dalej.
– W pałacu w Kopicach już się pewnie zamieszkać nie da. Ale turyści kiedyś do pałacu wejdą?
– Jestem na obecność turystów bardzo otwarty. Złożyliśmy już teraz wniosek do konserwatora, by w parku wybudować z myślą o nich ładną wiatę. Żeby turyści mogli sobie usiąść i patrzeć na pałac i w słońcu, i w deszczu. Czekamy na zezwolenie. Kiedy wylejemy stropy, zrobimy wieńce na szczytach i położymy dach, to jest pomysł, aby turystów wpuszczać. Na razie wpuszczamy na teren wokół pałacu zorganizowane grupy. I mogą wokół pałacu bezpiecznie chodzić. Turystów indywidualnych na razie nie możemy przyjmować, bo trudno każdego – ze względu na jego własne bezpieczeństwo – pilnować.
– Nadal, mimo licznych trudności, wierzy pan, że pałac w Kopicach może wrócić do dawnej świetności?
– Bardzo chcę w to nadal wierzyć. Pałac w Kopicach to przepiękny zabytek, który po odpowiednim zabezpieczeniu ruin lub odrestaurowaniu mógłby być jedną z największych atrakcji historycznych i turystycznych Opolszczyzny. Jego zabezpieczenie właśnie dlatego jest ważne, gdyż jest historycznie powiązany z przeszłością zarówno mającej wielowiekowe tradycje rodziny Schaffgotsch, jak i z dziejami lokalnej społeczności. Wciąż marzę, że będzie to miejsce wyjątkowe. Także dlatego, że będzie Opolanom dostarczało wiedzy o historii i o postaciach ważnych dla dziejów Śląska Opolskiego. Czas pokazał, że ciągłe zmiany właścicieli, mierzenie się z przeciwnościami stawianymi przez osoby nadzorujące oraz wcześniejsze dzielenie kompleksu i sprzedaż pojedynczych przypałacowych działek różnym osobom, nie wpłynęły dobrze na stan zabytku. Od wielu lat pałac niszczeje, a jeżeli w najbliższej przyszłości nie będzie dobrej współpracy wszystkich, którzy na stan tego zabytku mają wpływ, to będziemy patrzeć na kolejną dewastację tak urokliwego miejsca na mapie Polski. Byłaby to strata nie od odrobienia.
– Ma pan czasem pokusę, by rzucić to wszystko?
– Na szczęście rzadko. Takie myśli przychodzą mi do głowy przede wszystkim wtedy, kiedy panowie patrzący na pałac w Kopicach z odległości – z perspektywy Niemiec i własnych czterech ścian – zaciekle mnie atakują. I – być może z nudów – wypisują bzdury o tym, co dla pałacu robimy. Nadzieja jest, małymi krokami udaje nam się powoli iść do przodu i liczymy, że przyszłość przyniesie nam coraz lepsze metody współpracy z konserwatorem dla dobra tego zabytku.
Czytaj także: W Kopicach świętowali rocznicę urodzin „śląskiego Kopciuszka”.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.