Jolanta Jasińska-Mrukot: Małpia ospa – wszyscy mówią teraz ze strachem o tej chorobie. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) alarmuje, że ta zakaźna choroba może się stać wielkim zagrożeniem dla zdrowia publicznego na całym świecie. A my już mamy tę ospę w Polsce…
Dr Wiesława Błudzin: Mieliśmy nawet w Opolu pacjentów z ospą małpią, zaraz po tym, jak dwa lata temu choroba wkroczyła do Europy. W całej Polsce już wtedy było kilkaset zachorowań w skali roku. Ale obecnie nie mamy pacjentów z ospą małpią na oddziale. Takich chorych trzeba izolować, wiemy, jak w takiej sytuacji postępować.
– W jakim stanie były osoby, które trafiły do waszego szpitala?
– To nie były osoby w złym stanie, ale musiały być izolowane. Nie była to sytuacja zagrażająca życiu. Chorzy mieli na sobie charakterystyczne dla ospy małpiej pęcherzyki, głównie w okolicach intymnych. Niektóre z tych osób przywiozły chorobę z wyjazdów zagranicznych. Pewna grupa zaraziła się na miejscu, od swoich partnerów drogą seksualną.
– I w taki sposób człowiek zaraża się ospą małpią?
– Tak, drogą seksualną, ale też przez taki bliższy kontakt: przytulanie, ściskanie. W początkowej fazie choroby jest większa zakaźność, przez co bardzo są narażone osoby w otoczeniu chorego. A te pęcherzyki mogą wystąpić na całym ciele i długo się utrzymywać.
– Czy jeżeli pojawią się charakterystyczne objawy początkowe, przypominające grypę, już powinnam się obawiać, że to ospa małpia? Czy trzeba czekać, aż się pojawią na ciele pęcherzyki?
– Ból gardła i inne objawy wcale nie muszą oznaczać ospy małpiej. Lekarz badając pacjenta pyta, czy gdzieś ostatnio wyjeżdżał, czy z kimś się stykał, jakie miał ryzykowne zachowania. Wywiad lekarski jest bardzo istotny i to nie tylko w tej chorobie, a w każdej. Jeżeli podczas wywiadu wychodzi, że ktoś wrócił z Afryki, a nie brał leków przeciwmalarycznych, to co on może mieć? W takiej sytuacji musimy więc poprzez badanie wykluczyć malarię. Zawsze wszystko zależy od tego, w jakich warunkach kto był, jaką pił wodę, jak się odżywiał.
– Czy małpia ospa jest równie zaraźliwa jak Covid-19?
– Nie. Covid przenosił się drogą kropelkową, czyli zdecydowanie bardziej zakaźnie. Łatwość zarażenia przy covidzie była nieporównywalnie większa niż przy małpiej ospie. I jak zawsze, wszystko zależy od naszego układu immunologicznego i chorób współistniejących. Personel medyczny, odpowiednio zabezpieczony, stykał się z pacjentami z ospą małpią i nikt z nas się nie zaraził. A jeżeli chodzi o Covid, to w Polsce umierali lekarze, umierały pielęgniarki.
Chorujący na ospę małpią nie mieli też powikłań. Owszem, występowało dłuższe osłabienie, ale nie było uszkodzeń jakiś układów. Ale zawsze musimy być czujni.
– Pani doktor, epidemiolodzy uspokajają, ale wśród Polaków czuć wyraźny niepokój. W Afryce co dziesiąty chorujący na ospę małpią umiera, więc to śmiertelność wyższa niż przy Covid-19.
– Nie można porównywać warunków afrykańskich do naszych europejskich. Tu jest inny reżim sanitarny, inna służba zdrowia. I ludzie dobrze odżywieni, więc to jest zupełnie coś innego. W Afryce co dziesiąty chorujący umiera, bo tam są fatalne warunki, a ludzie zaniedbani, więc ich odporność jest inna. To zaniedbanie szczególnie dotyczy Afryki Środkowej.
Przykładem mogą być też inne choroby, na przykład cholera. Dla dobrze odżywionego Europejczyka cholera nie stanowiłaby zagrożenia życia. Natomiast dla osób pozbawionych dostępu do opieki medycznej, nie mających odporności i wygłodzonych, które do tego mają czasem do najbliższego nawet 200 kilometrów, ta choroba jest śmiertelna.
– Czy w tych pierwszych przypadkach, które się pojawiły w Polsce, trudno było zdiagnozować, że to właśnie ospa małpia?
– Przypadki rzadkich chorób zawsze mogą być trudne do rozpoznania. My musieliśmy mieć potwierdzenie metodą PCR, we współpracy z Sanepidem robiliśmy odpowiednie wymazy. Następnie wysyłaliśmy próbki do Warszawy, by móc stwierdzić z całą pewnością, że z taką chorobą mamy do czynienia.
– Czy możemy się jakoś ustrzec przed tą ospą małpią, na przykład poddając szczepieniu?
– Można. Jeżeli się zaszczepimy przeciwko ospie wietrznej, to ryzyko zachorowania na ospę małpią jest mniejsze. I ustrzeże to nas od ciężkiego przebiegu choroby. A co do zasad postępowania i profilaktyki, to zawsze czekamy na zalecenia Głównego Inspektora Sanitarnego, który wydaje je w takich sytuacjach. One teraz są na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia.
– Chorób, których kiedyś nigdy u nas nie było, jest coraz więcej. Czy jesteśmy w stanie się przed nimi ustrzec?
– Choroby zakaźne były zawsze i będą. A pandemia koronawirusa, którą mieliśmy, nie była dla ludzkości pierwszą i ostatnią. Żyjemy w świecie wirusów, bakterii. Poza tym ludzie podróżują, kiedyś podróż do USA trwała dwa tygodnie statkiem, a dzisiaj w ciągu kilkunastu godzin samolotem jesteśmy na drugim końcu świata. Więc ktoś może jeszcze nie mieć objawów choroby, a już może przekazać tego wirusa innym osobom. Wszystko się zmienia: świat, ludzie i nasz układ immunologiczny. Mamy zdecydowanie większą skalę migracji. Choroby będą wybuchać, niestety. I wracają stare choroby, których już nie było, bo wyszczepialność jest coraz mniejsza.
Małpia ospa – czym jest?
Ospa małpia (z ang. Mpox), odzwierzęca choroba zakaźna. Po raz pierwszy opisana w 1958 r., gdy wybuchła w koloniach małp trzymanych w celach badawczych. Pierwsze przypadki u ludzi stwierdzono w 1970 r. w ówczesnym Zairze w środkowej Afryce. W Europie po raz pierwszy pojawiła się w 2018 w Wielkiej Brytanii.
Objawy Mpox:
- wysoka gorączka, powyżej 38,5 st. C,
- uogólnione lub miejscowe powiększenie węzłów chłonnych (w odróżnieniu od ospy wietrznej),
- ból głowy,
- ból pleców,
- znaczne osłabienie,
- a następnie wysypka utrzymująca się 2-4 tygodnie.
Czytaj także: Brak kroplówek w aptekach. „Do szpitala każą przyjść z własną”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.