Spotkanie autorskie z Martyną Halek, na co dzień sekretarzem Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Krzyżowa Dolina, odbyło się 8 marca w Krzyżowej Dolinie (gmina Ozimek). Patronat nad tym wydarzeniem objął burmistrz Ozimka i samorząd województwa.
– Książka liczy 311 stron i nie udałoby się jej wydać, gdyby nie dofinansowanie z urzędu miejskiego w ramach obchodów 250-lecia naszej wsi – przyznaje autorka.
W wydaniu publikacji pomogły także datki mieszkańców sołectwa oraz sponsorów. – Nakład to blisko 400 egzemplarzy i bezpłatne egzemplarze już trafiają do mieszkańców – dodaje pani Martyna, która książkę wydała z pasji do historii pod szyldem stowarzyszenia.
Krzyżowa Dolina, czyli heimat
Jak sama mówi, Krzyżowa Dolina, to jej rodzinna miejscowość od pokoleń.
– To po prostu heimat. Mieszkamy tu od zawsze. Zdecydowałam się na wydanie książki, by pamięć o naszej miejscowości nie przepadła. Teraz mieszkańcy mają coś namacalnego – opowiada.
Materiały o wsi gromadził przez lata nieżyjący już sołtys, pan Józef Feliks.
– Prowadził pewnego rodzaju kronikę zamykającą się w latach 1771 do 1971 r. Opisywał wydarzenia ważne, które sam pamiętał lub zasłyszał od starszych. Jego maszynopis krążył wśród mieszkańców. Mimo to opisane wydarzenia wymagały uporządkowania. I tym właśnie postanowiłam się zająć, by nie zaprzepaścić tej wielkiej pracy.
Pani Martyna swoją książkę uzupełniła o kolejne 50 lat najnowszej historii Krzyżowej Doliny.
– Materiały w sumie zbierałam przez cztery lata. Historia to mój konik, choć z wykształcenia jestem marketingowcem – przyznaje. – Niezastąpione było Archiwum Państwowe w Opolu czy zbiory Śląskiej Biblioteki Cyfrowej, a także wspomnienia najstarszych mieszkańców. Pan Józef pisał także w języku śląskim, więc rozszyfrowanie pewnych wątków była dla mnie łatwe, bo sama znam śląski, czuję się Ślązaczką – opowiada.
Publikacja zawiera opis genezy nazwy miejscowości.
– Opisuję obszar kolonizowany przez Fryderyka Wielkiego, który był także założycielem Krzyżowej Doliny. A jej nazwa została nadana na cześć Bogusława von Creutz’a, zasłużonego dla Prus ministra. I ja również niemiecką nazwę miejscowości przywołuję w tytule mojej książki – tłumaczy pani Martyna.
Historia opowiedziana w trzech rozdziałach
Publikację podzieliła na trzy części. Pierwsza opowiada m.in. o kolonizacji, nazwie wsi, m.in. wielkości gospodarstw w tym liczbie morgów ziemi, które ludzie dostali od króla Prus oraz najważniejszych wydarzeniach od powstania wsi do 2021 r.
– Druga część to kronika szkolna opisująca strukturę społeczną wsi w latach 1945-1982, przekazana przez mieszkańca. Wiemy z niej, co działo się w szkole, gdzie dzieci jeździły na wycieczki itd – relacjonuje.
I jak dodaje, wieś po wojnie była biedna, dominowało rolnictwo, ludzie trudnili się wyrobem gontów, czyli pokrycia dachowego.
– Pracowali też w hucie Mała Panew. Trzeba pamiętać, że po 1945 r. praktycznie wszyscy mieszkańcy tu zostali. Dlatego też mówili po niemiecku, w gwarze i po polsku. Dopiero później, część rodzin wyjeżdżała na Zachód – opowiada.
Relacje z pierwszej ręki
Trzecia część książki to relacje świadków.
– Najstarszych mieszkańców mamy coraz mniej, dlatego ich opowieści są bezcenne. Dziś nasza wieś jest na miarę XXI w. Jesteśmy „smart”, w przestrzeni miejscowości można znaleźć kody QR, zeskanować je i poczytać w telefonie o naszej historii po czasy współczesne – kończy Martyna Halek.
Uzupełnieniem projektu wydawniczego będą także warsztaty z pisma gotyckiego. Jak mówi Martyna Halek, wiele dokumentów przedwojennych sporządzono właśnie w tym piśmie.
– W związku z faktem, że takie dokumenty posiada wielu mieszkańców, nasze warsztaty będą bardzo praktyczne – ocenia autorka książki.
Czytaj też: Szczedrzyk już bez tajemnic. Lokalny miłośnik historii wydał książkę
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.