Zarzuty anonimowego listu wysłanego do naszej redakcji mówią o „reżimie” i „dyktaturze”. Uderza ona w osoby prowadzące prywatne lekcje pływania na Wodnej Nucie.
W rozmowie z „O!Polską” kierownictwo pływalni odpiera te oskarżenia, twierdząc, że działania podjęte na obiekcie mają na celu dobro ogółu. Chodzi m.in. o wyłączenie prywatnych szkółek pływackich w dni robocze pomiędzy godzinami 16.00-18.00. Zmiany te nastąpiły pod koniec stycznia.
Prywatne lekcje pływania na Wodnej Nucie. Instruktorzy w szoku?
Autor anonimu twierdzi, że pracował na basenie od wielu lat. „Mimo to nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego. Nie wiem, co powiedzieć moim klientom. Obawiam się, że zrezygnują z zajęć” – alarmuje w liście Bogdan K.(nikt taki nie prowadzi zajęć), właściciel szkółki pływackiej z Opola.
W jego ocenie, wprowadzone nagle zmiany, w tym właśnie zakaz prowadzenia zajęć w godzinach 16.00-18.00 oraz drastyczna podwyżka opłat za wynajęcie toru (opłaty wzrosły od marca o 20 proc.) za godzinę, zagrażają funkcjonowaniu prywatnych szkółek pływackich.
Z listu wynika również, że wśród instruktorów narasta atmosfera nieufności i strachu. Mówi się o donosicielstwie i wzajemnych oskarżeniach. A nad całym obiektem zawisła sieć monitoringu i kontroli.
– Monitoring na krytych pływalniach w Opolu jest od lat. Doszły mnie słuchy, że pani kierownik dość namiętnie w niego zagląda, że jeden donosi na drugiego – opowiada kolejny instruktor.
– Mówią, że miasto chce mieć wyłączność na prowadzenie zajęć pływania przez AZS, którym rządzi Tomasz Wróbel [radny klubu prezydenta Opola – dop. red.]. Chcą wykończyć prywatną naukę pływania oraz szkółki komercyjne. Tylko to dla mnie nie ma sensu. Wielu instruktorów wchodzi na obiekt na kartę sportową. Dzieci za symboliczną złotówkę. Z kolei rodzice dopłacają do kieszeni nauczycieli spore kwoty za lekcje pływania. Pierwsza sytuacja jest niezgodna z regulaminem kart Multisport. A kolejna generuje straty dla obiektu, dla miasta. Pani Samanta to dobra kierowniczka – dodaje.
Dyrekcja odpiera zarzuty
Do sprawy odniósł się dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Opolu, Marcin Sabat, który kategorycznie odrzuca oskarżenia zawarte w anonimowym liście.
– Jest to stek nieuprawnionych wywodów, nieprawd i pomówień artykułowanych w wątpliwej jakości poetyckim tonie – komentuje ostro.
Sabat zapewnia również, że MOSiR nie działa na korzyść żadnej konkretnej szkółki pływackiej. Ponadto zaznacza, że wszyscy instruktorzy mogą ubiegać się o dostęp do torów na równych zasadach. Dodaje, że podjęte decyzje wynikają z licznych skarg klientów indywidualnych. Przez prywatne lekcje pływania na Wodnej Nucie nie mieli możliwości swobodnego korzystania z torów. Były one zawłaszczane przez instruktorów bez wcześniejszego wynajmu.
– Nie dopuszczę do sytuacji, że wszystkie tory są zaanektowane przez prowadzących działalność zarobkową – podkreśla.
Kierowniczka basenu: Trzeba było działać
W podobnym tonie wypowiada się kierowniczka Wodnej Nuty, Samanta Stachowicz, która przekonuje, że instruktorów poinformowano o zmianach. Co więcej, użytkownicy basenu donosili, że wbrew informacjom, które przekazywano telefonicznie, często nie było gdzie pływać. Trwały wtedy komercyjne lekcje pływania na Wodnej Nucie.
– Klienci indywidualni zaczęli skarżyć się, że nie ma gdzie pływać. Instruktorzy często nie wykupując torów, stawiali tabliczki z rezerwacją, blokując miejsce. W pewnym momencie zaczęła się wręcz wojna – mówi.
Według Stachowicz niektórzy instruktorzy próbowali obejść nowe zasady. Na przykład prowadząc zajęcia w kąpielówkach, by nie wyglądało to na formalne lekcje. Co więcej, zaczęto angażować rodziców kursantów, by wywierali presję na kierownictwu basenu.
Czytaj też: Mistrzostwa świata SuperEnduro. Młody opolanin z brązem!
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania