Obecna fala zachorowań na Opolszczyźnie jest tak dotkliwa, że według lekarzy nawet w czasie pandemii koronawirusa nie było tak trudnej sytuacji w przychodniach. Pandemia to zresztą jeden z powodów: osłabiła naszą odporność, przechorowany covid-19 powoduje dodatkowo powikłania, które też mają wpływ na kolejne infekcje.
– To jest jakaś masakra. Córka od niedzieli gorączkowała ponad 39 stopni Celsjusza, miała drgawki gorączkowe, w poniedziałek z rana próbowałam ją zarejestrować do pediatry w Krapkowicach. Ale zapisano mnie dopiero na środę! – skarży się Iwona Piecuch–Bramorska, mama 4-letniej Oliwki i starszego Filipa.
– Syn zresztą też się zaraził. Mimo to już nawet go nie próbowałam rejestrować: poszłam prywatnie. Zapłaciłam po 50 zł za dziecko i dodatkowo 315 zł w aptece ze leki. Bo wtedy nie ma zniżki. Ja się pytam: na co idą nasze składki? Przyszłam dziś na tę umówiona wizytę – w zasadzie już na kontrolę, bo dziecko jest w trakcie leczenia – to aż dwie godziny musieliśmy czekać, takie opóźnienia mają. System jest niewydolny.
Rejestracja w czwartek na… poniedziałek
W Poradni Medycyny Rodzinnej Samed w Krapkowicach przyznają, że ostatnio są trudności z przyjmowaniem pacjentów na bieżąco.
– Już od listopada jest bardzo dużo infekcji górnych i dolnych dróg oddechowych, a w lutym liczba pacjentów była jeszcze wyższa niż w styczniu – mówi Joanna Łada z przychodni Samed. – Dla porównania podam, że w styczniu wykonaliśmy 70 testów diagnostycznych, tak zwanych „combo”, na obecność wirusów grypy, RSV i Covida, a w lutym – już 200, z czego 90 procent dało wynik pozytywny Najwięcej jest grypy, Covid–19 wychodzi rzadko. W styczniu nie mieliśmy ani jednego przypadku, ale teraz też się pojawia.
Joanna Łada zauważa, że w przypadku Samedu trudniej jest się dostać dorosłym do internisty niż dzieciom do pediatry.
– Zdarzyło się, że pacjentów było tak wielu, że musieliśmy rejestrować ich na kolejny tydzień: z czwartku na poniedziałek – przyznaje. – Jeśli chodzi o dzieci, najpilniejsze przypadki rejestrujemy na ten sam dzień, ale często jest to dzień kolejny, dłużej niż 72 godziny się nie czeka. Staramy, się jak możemy, w ramach wewnętrznych transferów ściągamy dodatkowo do pomocy lekarzy z naszych innych placówek, ale ogólnie jest problem z lekarzami na Opolszczyźnie, bo ich po prostu brakuje.
Fala zachorowań na Opolszczyźnie. Rekord przyjęć i nadgodziny
W ZOZ „Zdrowie” w Opolu zdarza się ostatnio coraz częściej, że lekarz przyjmuje po godzinach, gdy przychodnia powinna być już zamknięta. Ale gdy pacjenci siedzą już w poczekalni, nieetycznie byłoby ich wyprosić.
– Takiej fali zachorowań nie pamiętam od lat – mówi lekarz Dariusz Ptak. – Nawet w czasie pandemii, gdy wzrost był o około 30 procent, było to mniej odczuwalne, ale wtedy funkcjonowały teleporady, może obsługa pacjentów była przez to szybsza, nie wiem. Mój rekord dzienny to 83 przyjętych pacjentów, a średnia liczba to 50-60. Teoretycznie przychodnia powinna być zamykana o 18.00, ale jak trzeba, to przyjmuję dłużej.
W Przychodni Rodzinnej Vita w Nysie słyszymy, iż dorośli oczekiwali na wizytę maksymalnie trzy dni, natomiast dzieci przyjmowano na dzień następny w zależności od godziny zgłoszenia się. W styczniu i lutym poradnia POZ przyjmowała około 5,5 tys. pacjentów miesięcznie.
– Pierwszy taki wzrost zachorowań zauważono u najmłodszych pacjentów, gdy wrócili po feriach zimowych do żłobków, przedszkoli i szkół – mówi Natalia Jakubiec, dyrektor Vity. – Wśród dorosłych przypadków Covid-19 zanotowano więcej w styczniu niż w lutym, natomiast przypadki grypy wystąpiły na zbliżonym poziomie. Lekarze zauważyli, że wśród zachorowań jest zdecydowanie więcej infekcji trudnych do zdiagnozowania, a efektem tego może być mutacja wirusów.
Natalia Jakubiec ubolewa, że ludzie nie stosują się już do zaleceń, jakie były podczas pandemii.
– Mimo kataru, kaszlu, czy gorączki chorzy nie izolują się, nie noszą maseczek w sklepie czy autobusie, a nawet w przychodni i aptece – mówi. – A my możemy tylko prosić, aby założyli maseczkę. W odpowiedzi często słyszymy: „Ale po co? Przecież nie ma nakazu”. A przecież w poradniach POZ leczy się nie tylko chorych z infekcjami. Są pacjenci chorzy przewlekłe, z obniżoną odpornością, noworodki, kobiety w ciąży. Brak maseczek jest też zagrożeniem dla personelu medycznego. Gdy chorują lekarze, wydłużają się kolejki i nie możemy wszystkim pomóc
Statystyka potwierdza: najwięcej grypy
Doniesienia o rekordowej liczbie infekcji dróg oddechowych w lutym potwierdza opolski Sanepid.
– Zarówno w kraju, jak i w naszym województwie od stycznia obserwujemy znaczący wzrost liczby zakażeń wirusem grypy – mówi Małgorzata Gudełajtis, specjalista ds. kontaktów z mediami, Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu.
W grudniu na Opolszczyźnie stwierdzono 171 przypadków, grypy. W styczniu – 874, a w lutym – 1 893. Podobna tendencja jest w całej Polsce. Warto przy tym zaznaczyć, że przed bieżącym sezonem infekcji Sanepid zmienił metodologię w zakresie ewidencji grypy – teraz opiera się ona wyłącznie na pozytywnych testach diagnostycznych i wynikach badan laboratoryjnych. W latach poprzednich lekarze diagnozowali przypadki grypy, opierając się często na objawach. Ewidencja nie była więc dokładna i często „wpadały” do niej też inne infekcje grypopodobne. Z tego powodu nie można porównywać danych tegorocznych z tymi sprzed lat.
Z drugiej strony, pamiętać też trzeba, że przypadków jest jednak na pewno dużo więcej, niż wykazują to dane Sanepidu. NFZ refunduje przychodniom testy diagnostyczne, ale lekarze nie wykonują ich wszystkim pacjentom. Są też osoby, które leczą się same – przy użyciu dostępnych leków bez recepty – i wcale nie idą do lekarza…
Fala zachorowań na Opolszczyźnie. Covid w odwrocie
Stacje Sanepidu ewidencjonują również przypadki Covid-19 i wirusa RSV. Jeśli chodzi o ten pierwszy, widać że jest w odwrocie (choć i tu oczywiście istnieje ogromna „szara strefa” zachorowań nieewidencjonowanych).
W listopadzie na Opolszczyźnie zanotowano 1082 przypadki Covid-19, w grudniu – 1762, w styczniu – już tylko 655. A w pierwszych dwóch tygodniach lutego – 127. Podobnie kształtuje się tendencja w kraju.
Jeśli chodzi o wirus RSV, w listopadzie na Opolszczyźnie zdiagnozowano tylko 19 przypadków, w grudniu 64, w styczniu – 405, a w lutym – 343. Wygląda na to, że u nas sytuacja się stabilizuje, odwrotnie niż w innych regionach, gdzie liczba przypadków infekcji RSV narasta.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.