„Kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży włożyć buty” – parafraza tego cytatu z Marka Twaina znalazła się w jednej z ważniejszych książek z cyklu Świata Dysku autorstwa nieodżałowanego Terry’ego Pratchetta. Brytyjski pisarz w rzeczonym cyklu w okraszonym magią krzywym zwierciadle prezentował nasz świat, a w tej konkretnej książce – jej tytuł to, o ironio, „Prawda” – opisywał świat mediów. Gdyby żył, mógłby tylko złapać się za głowę widząc, jak nasza rzeczywistość – niczym to, co reprezentuje chałkoń – staje się coraz bardziej kuriozalna.
Elon Musk zaczął mieszać w Europie…
Wystarczy wejść na platformę X, czyli dawnego Twittera. I nie, nie chodzi o ściek, pełen wyzwisk i strumieni świadomości najniższych lotów, jaki dosłownie się stamtąd wylewa. Już od pewnego czasu jako pierwsze ukazują się wpisy właściciela platformy – Elona Muska, multimiliardera i ważnego członka gabinetu nowego prezydenta USA Donalda Trumpa. Albo jego własne, albo podane przez niego dalej.
Już samo to, że, chcąc nie chcąc, pierwsze, co widzimy, to jego wpisy, powinno niepokoić. Pal licho, jeśli chodzi tylko o kolejne nagrania związane z lotami jego kosmicznych rakiet. Ale Elon Musk od dłuższego czasu zaangażowany jest w politykę i promowanie tzw. altprawicy. Jak poparcie dla skrajnej AfD, którą określił jako jedyny ratunek dla Niemiec. Niedawno zamieścił nawet w sieci wideo z osobistym apelem do obywateli Niemiec, aby ci zachęcali bliskich i znajomych do głosowania na tę formację.
Sztabowcy PiS sprzedaliby własne matki za podobne poparcie Elona Muska dla ich pseudoobywatelskiego kandydata Karola Nawrockiego. I jakoś nie zgrzyta im, że w Niemczech sekundant Donalda Trumpa popiera formację wybitnie antyunijną i antypolską, za to otwarcie prorosyjską.
Trudno jednak, aby spindoktorzy z Nowogrodzkiej przejmowali się niemiecką polityką, jeśli na rodzimym podwórku stąpają na niepewnym gruncie. Co prawda, sprzyjające im media suflują przekaz o tym, jak świetnym kandydatem jest Karol Nawrocki, ale to nie zmienia faktu, że na jaw wychodzą kolejne – delikatnie mówiąc – kłopotliwe fakty na temat tego, jak obecny prezes Instytutu Pamięci Narodowej poczynał sobie jeszcze w czasie, gdy był dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Mowa oczywiście o zajmowaniu luksusowego apartamentu w budynku muzeum. Tłumaczenia stają się coraz bardziej pokrętne, a w środowisku niesie się wieść, że światło dzienne mogą ujrzeć kolejne fakty kompromitujące pseudoobywatelskiego kandydata na prezydenta RP.
…i zaczyna w Polsce
Dlatego w PiS już od pewnego czasu biorą pod uwagę wariant podmiany kandydata. Precedens mieliśmy pięć lat temu, gdy Koalicja Obywatelska zmieniła mającą słabe notowania Małgorzatę Kidawę-Błońską na Rafała Trzaskowskiego. Kto mógłby zmienić Karola Nawrockiego? Gdyby kierować się tym, na kogo swoją uwagę skierował Elon Musk, to w grę wchodzi Dominik Tarczyński.
Właściciel X udostępnił tam film, w którym europoseł PiS w rozmowie z innym europarlamentarzystą i cypryjskim influencerem Fidiasem Panajotu chwali działania administracji Trumpa i samego Muska, a jednocześnie krytykuje poczynania Unii Europejskiej. „MEGA! Make Europe Great Again!” – napisał multimiliarder, modyfikując trumpowski slogan „MAGA – Make America Great Again”.
MEGA!!
Make Europe Great Again https://t.co/fiIHHhvHNV
— Elon Musk (@elonmusk) February 1, 2025
Dominik Tarczyński zna języki obce i ma cięty język, było go widać wśród uczestników jednego z kampanijnych wieców Donalda Trumpa. Sam przyznał zresztą jakiś czas temu, że widzi siebie w fotelu prezydenta Polski za 10 lat. Mając na uwadze ruch Elona Muska względem filmu z jego udziałem, Nowogrodzka może w sytuacji kryzysowej zechcieć wystawić go już teraz. I tylko twierdzenia o obywatelskości tej kandydatury w razie czego trudniej będzie obronić.
A skoro jesteśmy przy wirtualnym klepaniu po plecach ludzi PiS przez właściciela Tesli i SpaceX, to kilka dni temu doczekał się też tego europoseł Patryk Jaki. Na platformie X poskarżył się, że grożą mu trzy lata więzienia za polubienie filmiku w internecie. Temat sięga kampanii samorządowej z 2018 roku, jest bardziej zniuansowana i wiąże się ze sprawą założoną politykom PiS przez Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych nie za lajki, a za rozpowszechnianie manipulacji.
Ale trudno, aby Elon Musk o tym wiedział. I nawet by go to interesowało. Grunt, że zyskał kolejną okazję do tego, by zagrać na nucie walki o wolność słowa.
„Szaleństwo! Proces za polajkowanie posta!” – skomentował.
Chałkoń informacyjny
No dobra, ale jak do tego ma się chałkoń ze wstępu? Poniekąd już to zasygnalizowałem. Skoro właściciel jednej z największych platform komunikacyjnych świata, może próbować wpływać na politykę i decyzje wyborców w innych państwach, to może to robić również u nas. Na znacznie większą skalę, niż tylko udostępnianie wpisów i filmów promujących konkretną stronę sceny politycznej.
I nie musi tego robić sam. Nie jest tajemnicą, że w sieci działają całe farmy tzw. internetowych trolli, których jedynym zadaniem jest powielanie fejków i manipulacji. Oraz nakręcanie polaryzacji poprzez dolewanie oliwy do ognia w sieciowych dyskusjach.
Równie istotne są algorytmy, które decydują o tym, co widzimy. W moim przypadku oprócz Elona Muska dosyć często X prezentuje treści, które udostępnia Alex Jones. To prominentny popularyzator teorii spiskowych, skazany za rozpowszechnianie twierdzeń, że masakra w szkole Sandy Hook w Newtown z 2012 roku – sprawca zastrzelił 26 osób, w tym 20 dzieci w wieku 6-7 lat – była w istocie inscenizacją, za którą stał rząd USA, z aktorami, którzy wcielili się w rolę ofiar.
Nie przeszkadza mu to jednak funkcjonować na X. Prowadzi tam autorski program, w którym wygłasza peany na rzecz obecnej administracji Donalda Trumpa i Elona Muska. A przy okazji szerzy manipulacje i dezinformacje. Jak ta, że znany aktor Al Pacino dołączył do ruchu MAGA i wygłosił płomienne przemówienie. Internauci pod wpisem wskazali, że to nieprawda. Zauważyli, że głos aktora pochodzi z filmu „Męska gra” (ang. „Any Given Sunday”) i nigdzie nie wskazano, że aktor wyraził zgodę, na wykorzystane to do stworzenia filmu, jaki rozpowszechnia Alex Jones.

Magnes ze sztucznej inteligencji
Będąc przy siewcach dezinformacji, ironią jest fakt, że sztuczna inteligencja firmowana przez Elona Muska – Grok działający na platformie X – uznała go za głównego promotora dezinformujących wpisów. Grok alarmował, że z tego względu właściciel Tesli i SpaceX ma możliwość wpływania na masy ze względu na to, jak szerokie grono osób śledzi go na jego platformie społecznościowej. Pisał o tym m.in. „The Independent”.
Pamiętajmy, że środkami masowego wpływu dysponuje nie tylko Elon Musk. Mają je również właściciele innych bigtechów, jak Google, Meta czy Amazon. Po tym, jak grzecznie ugięli kolana przed nowym prezydentem USA, będą jego administracji sprzyjać i korzystać ze swoich narzędzi wpływu. Nie tylko po to, by tej administracji nie podpaść. Także dlatego, że wietrzą w tym interes.
Tym interesem jest m.in. to, by użytkownicy nie opuszczali ich platform. Dlatego Google i Meta bez żenady sięgają po treści wypracowane przez dziennikarzy, a zarazem tną zasięgi mediów w swoich serwisach. Meta na dodatek przyznała ostatnio, że tworzy boty mające udawać na Facebooku realnych użytkowników. Boty te będą zamieszczać treści i dyskutować, angażując realnych użytkowników.
W ostatnich tygodniach mamy w sieci wysyp zdjęć wygenerowanych przez sztuczną inteligencję. To już nie tylko chałkoń i jego imitacje. Ale przede wszystkim kadry rodziców mających czworaczki lub pięcioraczki. Albo młodej kobiety w stroju roboczym na tle gospodarskiego obejścia. Ich opisy odwołują się do takich wartości, jak rodzina czy ciężka praca, nie raz w pojedynkę. A użytkownicy w odruchu serca zostawiają reakcje i komentują, trzymając kciuki za postaci ze zdjęć. Najwyraźniej bez świadomości, że dyskutują nad obrazami wygenerowanymi przez komputer. Ale to nie ma znaczenia – liczy się dyskusja i trzymanie użytkowników na platformie.
Chałkoń trojański
Za sprawą postępu technologicznego nigdy nie możemy więc być pewni, czy korespondujemy z człowiekiem, czy ze sztuczną inteligencją. A że boty te można programować tak, aby promowały określone treści i poglądy, to łatwo sobie wyobrazić, jak będą – tak, brak trybu przypuszczającego nie jest tu przypadkowy – kształtować poglądy milionów odbiorców. Także w Polsce. Najpewniej już w tej kampanii prezydenckiej.
Ci odbiorcy to coraz częściej ludzie starsi, ponieważ młodych w tradycyjnych mediach społecznościowych jest coraz mniej. Seniorzy ci, często samotni, poszukują kontaktu w sieci. I niestety, wydają się najbardziej podatni na fejki.
Pokazał to teoretycznie niegroźny chałkoń. Ale po nim mogą przyjść doniesienia i obrazy już nie tak zabawne. Świadczące choćby o jakimś niegodnym czynie jednego z kandydatów na prezydenta RP. Nawet, jeśli sztabowcy je zdementują, to negatywny przekaz zdąży pójść w świat i zakorzenić się w świadomości odbiorców. Ci zazwyczaj nie weryfikują treści. Nie wiedzą, jak albo gdzie tego szukać. A bigtechom też nie zależy jakoś specjalnie na prawdzie. Ta nie służy manipulacji masami.
Dlatego jeśli wkrótce jakiś zagraniczny multimiliarder będzie do Was apelował, by poprzeć konkretną formację bądź jej kandydata do najwyższego urzędu w państwie, nie dajcie się zwieść. Wasze dobro nie leży mu na sercu. Chce Wam zaserwować, co możemy określić jako „chałkoń trojański”. Wszystko, by zrealizować własny interes.
Czytaj także: Nowakowski: Trump to sygnalista głębokiej zmiany. Pytanie, czy Europa sobie z nią poradzi
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania