Wrzawa wokół najmłodszego posła w tej kadencji Sejmu wybuchła po tym, jak światło dzienne ujrzał stenogram nagrania rozmowy, jaką odbył z jednym z potencjalnych kandydatów do wyborów samorządowych. Przedmiotem rozmowy opisanej przez „Nową Trybunę Opolską” było nawiązanie umowy z firmą consultingową 22-letniej Barbary Łabędzkiej, bliskiej współpracownicy młodego parlamentarzysty. Wszystko po to, by – jak wynikało ze stenogramu – obejść przepisy związane z finansowaniem kampanii wyborczej. Adam Gomoła po tym, jak zapadł się pod ziemię, przerwał milczenie w TVN24.
Adam Gomoła w TVN24 mówił o umowie
W „Faktach po Faktach” mówił, że na niego i jego bliskich współpracowników spadła fala hejtu. Twierdził, że zaczęły docierać do nich telefony zachęcające kijem i marchewką, by dostarczać kolejne kompromitujące go materiały. Nie wskazał jednak konkretnie kto dzwonił.
Poseł Adam Gomoła potwierdził w #FaktypoFaktach, że stenogramy z jego rozmowy są autentyczne. – Ta rozmowa się odbyła, ta rozmowa odbyła się z kandydatem, z którym znałem się od dłuższego czasu – powiedział.
Odniósł się do opublikowanego przez „Nową Trybunę Opolską” zapisu… pic.twitter.com/WHCKabR13e
— tvn24 (@tvn24) March 14, 2024
Adam Gomoła w TVN24 potwierdził autentyczność nagrania, które sprawiło, że nie jest już członkiem Polski 2050. Powiedział, że rozmawia z człowiekiem, z którym znał się od dłuższego czasu.
– Pomagał mi w kampanii parlamentarnej. Długi czas zdobywał moje zaufanie – mówił poseł.
Katarzyna Kolenda-Zalewska drążyła temat samej umowy, którą Adam Gomoła przedstawił kandydatowi. I zwróciła uwagę na komentarz, że podobne umowy podpisywali kandydaci w wyborach parlamentarnych.
Poseł odpowiadał, że szeregi Polski 2050 zasilił szereg osób, które potrzebowały zbudować wizerunek. Przekonywał, że takie indywidualne umowy były przed czasem kampanii.
– Natomiast jeżeli to się działo w czasie kampanii, to oczywiście poprzez komitet wyborczy – mówił.
Adam Gomoła w TVN24: Popełniłem dwa błędy
Adam Gomoła w TVN24 w toku rozmowy podkreślał, że jest niewinny. Katarzyna Kolenda-Zalewska odparła, że skoro został wyrzucony z partii i klubu, to znaczy, że koledzy z Polski 2050 nie uwierzyli, że nie złamał prawa.
– Mam takie dziwne przekonanie, że gdybym był w jakimkolwiek innym środowisku politycznym, to ta sprawa rozeszłaby się po kościach. U nas od początku stawialiśmy na transparentność, otwartość i uczciwość. Sam podpisałem wniosek o zawieszenie mnie w prawach członka. Jestem dumny z mojej partii, że postąpiła tak stanowczo – przekonywał.
– Mogę się tu przyznać do dwóch błędów – powiedział Adam Gomoła w TVN24. – Po pierwsze, byłem zbyt ufny. To zaufanie zostało wykorzystane jako środek do uderzenia nie tylko we mnie, ale całe środowisko Polski 2050. Drugim było ujawnienie osobie trzeciej treści umowy z firmą, jaką sam zawarłem. W ten sposób zniszczono jej reputację i pozbawiono jej klientów. Być może czeka mnie pozew z tej strony – przyznał.
Koledzy odradzali występ w telewizji
Reakcje na występ w TVN24 raczej nie są takie, jakich chciałby Adam Gomoła. Nie brak głosów, że zamiast poprawić swoją sytuację tylko ją pogorszył.
Od polityków Polski 2050 słyszymy, że odradzali dawnemu partyjnemu koledze występ w telewizji.
– Miało być oczyszczenie, wyszedł odgrzewany kotlet – komentuje jeden z działaczy.
– Wcześniej wyglądało na to, że się pozbierał po całej aferze. Był w bojowym nastroju. Ten wywiad to był kubeł zimnej wody. Chyba lepiej było poczekać z tym do czasu, aż będzie się miało te zapowiadane konkrety – zauważa inny polityk Polski 2050.
Czytaj także: Operacja Gomoła. Odsłaniamy kulisy nagrania posła Polski 2050
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.