Zmiany w Zaksie
Jakby nie było rewolucja kadrowa w Grupie Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była już od jakiegoś czasu nieunikniona. Nie tylko dlatego, że atmosfera w zespole była coraz trudniejsza, a i wyniki mocno niezadowalające. Co też jednak można zrzucić na plagę kontuzji, jakiej próżno szukać nie tylko w tej dyscyplinie sportu. Tych było już tyle, że więcej chyba nie ma co drażnić tym tematem. Można jednak zaryzykować tezę, iż wszystkimi urazami, chorobami spokojnie dałoby się obdzielić jedną drużynę na parę lat. Opcji i wytłumaczeń jest wiele, ale stało się i się nie odstanie. Swoją drogą trzeba też było przecież brać pod uwagę, że ta ekipa zdobyła już wszystko co było możliwe do zdobycia w klubowej siatkówce… A ludzie często też, po prostu, szukają nowych bodźców.
Tu wszelkie zmiany są o tyle zaskakujące, że w przypadku kędzierzynian, w pewien sposób można było odwyknąć od różnego rodzaju dywagacji transferowych. Przecież kręgosłup zespołu udawało się utrzymać zaskakująco długo. I o ile w poprzednich sezonach zmiany były raczej kosmetyczne, nie licząc zmieniających się trenerów, o tyle teraz swoistego rodzaju rewolucji już się nie uniknie. I w kampanię 2024/25 nasz team ma wejść w mocno odmienionym składzie.
Gwiazdy za gwiazdy?
Jak wynika z plotek transferowych, mniej lub bardziej potwierdzonych – od forum kibica, poprzez branżowe portale, jak siatka.org.pl z Zaksy odejdzie trzech liderów. Łukasz Kaczmarek zakotwiczyć ma za miedzą czyli w Jastrzębskim Węglu, Bartosz Bednorz swoje kroki skierować ma nieco dalej, ale wciąż będzie cieszył swoją grą fanów PlusLigi, przywdziewając strój Asseco Resovii Rzeszów. Mocne zmiany mają dotyczyć jedynie Aleksandra Śliwki, który ponoć ma się udać do Japonii, gdzie czekają na niego w Suntory Sunbirds z siedzibą w Osace. Odejść ma także środkowy Dmytro Paszycki, na razie jednak nie wiadomo gdzie. Swoją drogą trener Tuomas Sammelvuo odszedł parę tygodni temu.
Z drugiej strony, kto wie jednak, czy w pewien sposób nie uda się zrekompensować tych strat. Wszak z naszym zespołem wiązane są różne nazwiska. Łącznie z tymi z również światowego topu. A w tym gronie są takie asy jak Michał Kubiak (obecnie chiński Szanghaj Bright), Wilfredo Leon (Sir Susa Perugia). Ponadto wymienia się takie nazwiska jak Artur Szalpuk (Projekt Warszawa) i Rafał Szymura (Jastrzębski Węgiel) czy nawet Earvin Ngapeth (Halkbank Ankara). Ponoć po słowie z szefostwem klubu jest z kolei Bartosz Kurek (obecnie japoński Wolfdogs Nagoya), który miałby u nas wrócić do grania jako przyjmujący. A skoro o powrotach mowa to przymierzany do objęcia posady trenera jest też choćby Gheorghe Cretu. Rumun już prowadził kędzierzynian w sezonie 2021/22 i to z powodzeniem. Zdobył z nimi wszak potrójną koronę (Liga Mistrzów, PlusLiga i Puchar Polski)…
Ostatni taniec
Do zespołu dołączyć mają także środkowi Karol Urbanowicz (Trefl Gdańsk) i Mateusz Poręba (Skra Bełchatów). Co ważne w przypadku tego drugiego jest on zawodnikiem naszego klubu, a pod Łodzią przebywa na wypożyczeniu. I z całą stanowczością można stwierdzić, że nie są to siatkarze anonimowi. Przecież Poręba był w kadrze na mundial 2022, gdy reprezentacja zdobywała srebro. A i blokujący ekipy z Trójmiasta ma za sobą debiut z orzełkiem na piersi w gronie seniorów.
Warto również pamiętać, iż na ten moment pewnym raczej jest, że w Zaksie pozostają rozgrywający Marcin Janusz, środkowy David Smith oraz duet przyjmujących Jakub Szymański i Daniel Chitigoi. Z graczy podstawowego składu waży się jeszcze los libero Erika Shoji’ego.
Tak czy inaczej jesteśmy więc świadkami „ostatniego tańca” ekipy, która była postrachem całej Europy. Przecież ta trzykrotnie z rzędu sięgała po triumf Lidze Mistrzów w latach 2021-23, rządziła w Pucharze Polski, a złoto w PlusLidze przeplatała srebrem.
Teraz już wiadomo, że jeśli cokolwiek może jeszcze ugrać, to już tylko w lidze. „Tylko i aż”, przecież jakby nie było w taki sposób uda się jakoś uratować sezon. Po tym co się działo wokół drużyny, jakikolwiek medal mistrzostw kraju każdy przyjąłby w ciemno. Na razie jednak przede wszystkim panowie muszą wejść do play off, bo w tym momencie są poza tą strefą. I na tym już mogą, a raczej muszą, się skupić.
Serce pęka
Tymczasem przed nimi bardzo ważne trzy tygodnie. Co prawda zostało im dziewięć meczów do końca sezonu zasadniczego. Ale też licząc od 16 lutego do 6 marca rozegrają cztery spotkania z rzędu z niżej notowanymi rywalami. Bo z sześciu ostatnich gier w kolejkach 25-30 tylko Ślepsk Suwałki jest pod nimi w tabeli, a do tego aż cztery zespoły są obecnie w TOP5. Za to aktualnie podopieczni Adama Swaczyny mają na rozkładzie trzy obecnie najgorsze zespoły w lidze. Już w piątek ugościli i pokonali outsiderów z Radomia, 2 marca jadą do przedostatniej ekipy z Częstochowy, a cztery dni później do 14. w stawce Cuprum Lubin. W międzyczasie z kolei zagrają w Wieluniu z 11. obecnie Barkomem Każany Lwów.
Sami nie rzucają jeszcze rękawicy i obiecują, że będą walczyć do końca, tak jak choćby po odpadnięciu z Ligi Mistrzów.
– Przegraliśmy ze zdrowiem, z przeciwnikiem, ze wszystkim – oceniał Łukasz Kaczmarek dla ZAKSA TV.
– Przepraszamy was najmocniej. Serce mi pęka w związku z tym, co się wydarzyło (…). Obiecuję, że do końca tego sezonu w lidze zrobimy wszystko, żeby na koniec zawiesić jakikolwiek medal – podkreślał atakujący, a w podobnym tonie dla klubowych mediów wypowiadał się Marcin Janusz. – To, co nam pozostaje, to jedynie skupić się na lidze. Jeszcze jest coś do wygrania. Najbliższy okres będzie bardzo ciężki, ale wierzę, że udowodnimy, że choć upadliśmy, będziemy w stanie się podnieść – powiedział rozgrywający.
Czytaj także: Z(a)łamana ZAKSA bez szans w Katowicach. Kolejna stracona szansa na punkty