Miejscowi fatalnie weszli w mecz. Ledwie minęło 150 sekund, a oni przegrywali już 2:10! Później wcale lepiej nie było, bo na półmetku tej kwarty bytomianie prowadzili 20:10, a później nawet ten dystans nieco zwiększyli (25:14). Za to na przełomie inauguracyjnej i drugiej odsłony podopieczni Roberta Skibniewskiego wyraźnie się obudzili.
Na tyle, że przez równe sześć minut w tym okresie zapisali na swoje konto 23 punkty, a stracili tylko sześć. Warto też dodać, że ponad połowę tej zdobyczy dały im trafieniami z dystansu. To wszystko z kolei sprawiło, iż na tablicy wyników było 37:31 dla nich. Później znowu jednak do głosu doszli rywale i niemalże zniwelowali straty. Niemniej finisz pierwszej połowy należał ponownie do opolan, przez co obie ekipy schodziły do szatni przy wyniku 47:42 dla nich.
Po zmianie stron gra już znacznie bardziej się wyrównała. I choć przyjezdni raz czy dwa byli blisko przejęcia kontroli nad wydarzeniami na parkiecie, to cały czas o krok czy dwa z przodu byli „akademicy”. Zresztą Polonii, dopiero w samej końcówce, po celnym rzucie zza linii 6.75m Sebastiana Dąbka, udało się doprowadzić do remisu (po 63). Na tym jednak nie poprzestawali i w czwartej części nie tylko odzyskali prowadzenie 68:63, ale i nawet je powiększali (kolejna „trójka” Dąbka).
Tym razem to miejscowi więc próbowali zniwelować straty, ale role się odwróciły i goście zdawali się być nieco bliżej celu. Jak choćby po trafieniu „zza łuku” Michała Chraboty na 77:72 dla nich. Taki wynik miał miejsce jeszcze na niemalże równo cztery minuty przed końcem. I proszę sobie wyobrazić, iż od tego momentu finisz opolanie wygrali 15:2! Niemała w tym zasługa świetnie wykonywanych rzutów wolnych, których tylko w tym czasie trafili osiem. Rywale z kolei zupełnie się pogubili w ofensywie.
Weegree AZS Politechnika Opolska – Polonia Bytom 87:79 (24:28, 23:14, 16:21, 24:16)
AZS PO: Kroczak 17, Pabian 17, Białachowski 15, Kobel 9, Kaczmarzyk 8, Skiba 8, Jodłowski 7, Kowalczyk 6, Kapuściński.