Sformułowanie „prezes postawił” nie jest przypadkowe, gdyż jest to jego autonomiczna decyzja. I trudno nie odnieść wrażenia, że najlepsza dla niego samego (no i dla Probierza). Cezary Kulesza wcześniej zaryzykował z wielkim nazwiskiem, ale człowiekiem zupełnie mu nie znanym i z zupełnie innego świata. I się sparzył, a z nim my wszyscy.
W przypadku Probierza jest inaczej. Sternik piłkarskiej centrali chciał swojego człowieka i ma swojego człowieka. Panowie już razem współpracowali w Jagiellonii Białystok i w młodzieżowych reprezentacjach. Decyzja Kuleszy, ryzyko Kuleszy… choć – jak poprzednio – wszyscy będziemy mierzyć się z konsekwencjami.
Pozostają nam już tylko dywagacje, który z „finałowych” kandydatów byłby lepszy. Na pierwszy rzut oka obu panów łączy sporo. Nie tylko inicjały, bo i sukcesy klubowe mają porównywalne. Obaj stosują też rządy twardej ręki. To niekoniecznie musi podobać się kadrowiczom. Ale może przyda się ktoś, kto wreszcie złapie to towarzystwo „za buzię”.
Ani jedno, ani drugie nazwisko zapewne jakoś szczególnie nie przemawia do wyobraźni ludzi, którymi na co dzień zarządzają takie tuzy światowej piłki jak Xavi, Massimiliano Allegri czy Mikel Arteta. Wyobrażałem sobie, że jeśli któryś z polskich trenerów porwie Roberta Lewandowskiego i spółkę wizją gry tudzież znajomością zawiłości taktyki, to porównując, jak prezentowały się prowadzone przez nich ekipy, bliższy spełnienia tego kryterium byłby Papszun.
W parę lat wprowadził częstochowian na salony, to fakt. Ale faktem jest i to, że w reprezentacji nie ma się tyle czasu na pracę z zawodnikami. Trzeba działać „tu i teraz”. Przez parę dni, raz na kilka tygodni.
Na korzyść Probierza przemawia ciągłość pracy w reprezentacji. Przed chwilą jeszcze prowadził młodzieżówkę, która dobrze rozpoczęła eliminacje do EURO U21. A przygotowując się do tego zadania, przejrzał podobno wideo z meczami blisko setki kandydatów z tej kategorii wiekowej. W przeszłości pracował także z kilkoma obecnymi kadrowiczami. Czy to jednak wystarczające argumenty przemawiające za jego wyborem? Nie mam pewności.
Tak czy inaczej „stało się”! Powtórzę, preferowałem wybór Papszuna, tak samo jak nie byłem zwolennikiem wyboru Czesława Michniewicza, który potem cele swoje osiągnął, a i tak pracę stracił. Teraz też możemy utyskiwać, ale najważniejsze by na końcu okazało się, że decyzja Kuleszy była słuszna, a większość z nas, zwolenników Papszuna się myliła. Dla dobra piłki nożnej i dla zdrowia kibiców!
Czytaj także: Józef Żymańczyk: Reprezentacja Polski? Nie mamy drużyny
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.