GIOŚ informuje, że osiem automatycznych sond rozlokowanych w różnych punktach Odry prowadzi całodobowy monitoring rzeki. Sondy badają parametry fizyko-chemiczne wody, sprawdzając m.in. jej temperaturę, natlenienie, przewodność czy odczyn pH.
Sondy wyniki pomiarów co godzinę wysyłają na portal specjalnie przygotowany przez GIOŚ. Przy czym przeciętnych użytkownik nigdzie tych danych nie znajdzie. GIOŚ informuje, że po zakończeniu testów systemu wyniki pomiarów trafią do służb.
Pilotażowe pomiary jakości wody w Odrze? Są – i tyle wiadomo
Zresztą, pilotażowe pomiary jakości wody w Odrze są owiane pewną aurą tajemnicy. Nie dość, że obecnie nie da się śledzić wyników, to GIOŚ nie wskazuje gdzie znajdują się poszczególne sondy. Maciej Karczyński, rzecznik GIOŚ, uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy na terenie opolskiego odcinka Odry znajdują się sondy oraz w których są punktach.
– Póki trwa pilotaż nie informujemy o lokalizacjach sond – uciął.
Nieoficjalnie ustaliliśmy jednak, że jedna sonda bada wodę w Odrze w woj. opolskim.

GIOŚ informuje natomiast, że po zakończeniu pilotażu – tu również nie ma konkretnej daty – na Odrze pojawią się kolejne sondy. Takie urządzenia mają też znaleźć się w innych głównych polskich rzekach.
Pilotażowe pomiary jakości wody w Odrze to owoc katastrofy ekologicznej, do której doszło w wakacje 2022 roku. Na odcinku od Oławy aż do ujścia Odry w Szczecinie doszło do masowego pomoru ryb. Padło też wiele innych zwierząt żyjących w rzece, jak skorupiaki czy bobry. Śnięte ryby odławiano też z Kanału Gliwickiego.
Powodem okazał się zakwit tzw. złotych alg, który skutkował znacznym wzrostem toksycznych substancji w Odrze. Aby temu zapobiegać, że pracownicy GIOŚ pobierają próbki wody z 20 punktów pomiarowych, badając je pod kątem obecności i liczebności złotych alg w rzece.
GIOŚ: „Nie ma jednego winnego”. Ekolodzy widzą to inaczej
Kilka dni temu GIOŚ informował, że poszukując przyczyn katastrofy na Odrze urzędnicy skontrolowali pozwolenia wodnoprawne ponad 300 podmiotów, które mogą zrzucać swoje ścieki do Odry i jej dopływów. Nie wskazali jednak winnego tragedii.
„Żaden z wojewódzkich inspektoratów nie stwierdził, aby sytuację na Odrze spowodowało odprowadzanie ścieków do Odry przez konkretny kontrolowany zakład” – czytamy w komunikacie.
Inne wnioski można wyciągnąć z publikacji przygotowanej przez Greenpeace Polska. Ekolodzy na początku marca opublikowali raport, z którego wynika, że do zakwitu złotych alg w Odrze doprowadziło wysokie zasolenie rzeki. A jako odpowiedzialne wskazano kopalnie odprowadzające solankę do dopływów rzeki.
Spółki górnicze ustalenia Greenpeace nazwały tendencyjnymi. Co nie zmienia faktu, że zasolenie wód Odry pozostaje wysokie. Gdy rzeka wpływa do Polski z Czech, jest rzeką czystą. Na wysokości Kędzierzyna-Koźla sytuacja ulega już jednak pogorszeniu. Dlatego ekolodzy alarmują, że ubiegłoroczna katastrofa na Odrze może się powtórzyć.