Od początku spotkania gra mocno falowała u obu ekip, a te zdobywały gole seriami. Na trafienie Antoniego Łangowskiego miejscowi odpowiedzieli trzema golami. Od stanu 4:3 dla rywali przyjezdni zanotowali jednak kapitalne siedem minut podczas których zdobyli cztery bramki z rzędu i na półmetku pierwszej odsłony mieli trzy gole przewagi. 200 sekund przed zejściem do szatni było z kolei 12:10 dla Gwardii. I wówczas miejscowi zapisali na swoje konto trzy udane próby z kolei. Po czym schodzili na przerwę przy jednym trafieniu więcej (14:13).
Po zmianie stron poszli za ciosem, a prawdziwy popis dał w ich barwach Łukasz Gierak, który zanotował cztery udane próby w ciągu czterech minut i wyprowadził swój team na prowadzenie 19:14. Jak odpowiedzieli opolanie? W sposób najlepszy z możliwych. W sześć minut zdobyli sześć bramek pod rząd i było 20:19 dla nich. To tylko potwierdziło, że w tym pojedynku wszystko jest jeszcze możliwe.
Gdy na osiem minut przed końcem goście wyszli na prowadzenie 24:22 wydawało się, że wreszcie opanowali sytuację. Nic z tego jednak. Na samym finiszu było bowiem 27:26 dla Ostrovii. Zaraz potem Mateusz Wojdan dał remis i zapachniało karnymi. Nie uważał tak Ksawery Gajek, który rzutem w ostatniej sekundzie zapewnił triumf gospodarzom.
Tym samym podopieczni Bartosza Jureckiego w trzecim meczu na wyjeździe ponieśli trzecią porażkę. W związku z czym po sześciu kolejkach mają na koncie osiem punktów i zajmują aktualnie szóste miejsce w tabeli Orlen Superligi.
Ostrovia Ostrów Wielkopolski – Gwardia Opole 28:27 (14:13)
Gwardia: Ałaj, Malcher – Jankowski 6, Wojdan 6, Łangowski 5, Jędraszczyk 4, Czyczykało 2, Sosna 2, Monczka 1, Stempin 1, Jendryca, Kawka, Koc, Milewski, Scisłowicz, Wandzel.
Kary: 8 min.