O ile jednak w tym pierwszym przypadku obiekt najpierw służył jako magazyn dla powodzian, a potem zakładano tam nową wykładzinę, o tyle w tym drugim hala ucierpiała potężnie. Niemniej w obu miejscowościach spotkania zaplanowane na październik i listopad rozgrywano u rywali i rywalek, ale wkrótce dojdzie do swoistej „wymiany”.
Chrobry i Pogoń wróciły do gry u siebie
Tymczasem biało-niebieskim sesja wyjazdowa wcale nie przeszkadzała, gdyż wygrali wszystkie 12 takich spotkań! Gdy doda się do tego jedno zwycięskie starcie u siebie (aczkolwiek w hali „Sójka”, a nie ichnim „Obuwniku”), to łącznie mają oni na koncie 26 punktów. Co na ten moment pozwala im prowadzić w grupie D. I nie zmieni tego wynik środowego meczu z Polonią Leszno. A przed nimi jeszcze pojedynek w sobotę, oczywiście „domowy”. Ba, kolejny wyjazd mają dopiero 1 marca, a do gry wracają już 4 stycznia (pełen terminarz TUTAJ).
Dziewczętom z Głuchołaz już tak świetnie nie szło, co wcale nie oznacza, że słabo. Mają bowiem za sobą osiem gier, z czego siedem na wyjazdach, a łącznie wygrały trzy. I w tym roku zakończyły ligową walkę w wydaniu seniorskim. Aktualnie są na ósmej pozycji w zestawieniu, ale mają trzy spotkania zaległe (pełne zestawienie TUTAJ).
– Ten terminarz to był trudny okres dla drużyny, mało trenowania, dużo grania, ale jakoś to wytrzymujemy. Jestem naprawdę pełen podziwu dla wszystkich, bo ciężko tak stale grać te wyjazdy, a przecież praktycznie te same dziewczyny też grają w juniorkach. Co chwila zatem w autobusie – zauważa ich trener Tadeusz Widziszowski. – Ale całkiem nieźle nam idzie. Co jest istotne tym bardziej, że liga jest naprawdę wyrównana. Liczę, że jeszcze uda się nam wspiąć do górnej części tabeli.
Nie kryje przy tym, iż ciężko będzie znaleźć terminy na rozegranie zaległych meczów, bo rywalki też mają swoje spotkania. Mało tego, zaplanowany na najbliższą sobotę pojedynek też przekładają ze względu na udział w barażach Mistrzostw Polski Juniorek. Niemniej powoli wszystko „wychodzi na prostą”.
– Tuż po powodzi bardzo mocno zastanawiałem się czy nie zawiesić grania na rok, ale wycofałem się z tego pomysłu. Potrzebna była ta odskocznia od tego co działo się wokół – obrazuje Tadeusz Widziszowski.
Czytaj także: Nowy Stadion Opolski ma być deficytowy. Mamy wyliczenia