Anna Konopka: – Pani profesor, świat nauki i medycyny obiegły już pod koniec ubiegłego roku doniesienia o wynalezieniu przełomowego leku na chorobę Alzheimera. Czy faktycznie to zwrot po latach bezsilności w tej sprawie?
Beata Łabuz-Roszak: – Rzeczywiście, ostatnio dużo się mówi o pierwszych lekach na tę chorobę, które zarejestrowano od 2003 roku. I to właśnie teraz, po 20 latach coś nowego dzieje się na gruncie leczenia choroby Alzheimera. Do tej pory na rynku mieliśmy odwracalne inhibitory acetylocholinoesterazy i butyrylocholinoesterazy (donepezil, riwastygmina) oraz inhibitor NMDA, czyli memantynę. Leki te działały jednak głównie objawowo.
– Co wyróżnia nowe leki?
– Naukowcy rozpisują się o nowej grupie leków, tzw. przeciwciałach monoklonalnych. W zasadzie pojawiają się w leczeniu wielu chorób neurologicznych. Badania nad ich zastosowaniem dotyczyły także choroby Alzheimera. I tak, pierwszym lekiem z tej grupy zarejestrowanym w USA był aducanumab. Wyniki badań jednak nie były jednoznaczne. W jednej grupie badanych wykazano poprawę funkcji poznawczych, a w drugiej nie. W związku z tym lek ten nie został zarejestrowany w leczeniu choroby Alzheimera w Europie.
– A najnowszy lek z tej grupy to lecanemab, który stworzyli naukowcy z japońskiej firmy farmaceutycznej.
– Rolą lecanemabu jest zmniejszenie poziomu beta amyloidu, czyli patologicznego białka, które się gromadzi w mózgu osób z chorobą Alzheimera. Zmniejsza on poziom tego białka i działa przyczynowo, kiedy wcześniejsze leki działały tylko objawowo. Myślę, że spotykamy się z dużym przełomem w leczeniu chorób neurozwyrodnieniowych.
– Wyniki badań klinicznych III fazy, o których świat usłyszał w listopadzie 2022 roku, pokazują, że jest spora nadzieja na lepsze leczenie.
– Badanie Clarity było prowadzone 18 miesięcy na dwóch grupach pacjentów z rozpoznaną chorobą Alzheimera. Jedna otrzymywała lecanemab w formie wlewów dożylnych co dwa tygodnie, a druga – placebo. W grupie leczonej stwierdzono zmniejszenie spadku funkcji poznawczych o 27 procent w odniesieniu do grupy, która otrzymywała placebo.
– Jak to się przełoży na korzyści dla chorych?
– Lecanemab nie cofa objawów, nie wyleczy chorego, ale istotnie spowalnia postęp choroby. Lek stosuje się jedynie w najwcześniejszych stadiach.
– Ten lek został niedawno zatwierdzony przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA). Kiedy skorzysta z niego przeciętny Kowalski?
– Procedury tej rejestracji były mocno przyspieszone ze względu na obiecujące wyniki badania klinicznego. By można z niego korzystać w Polsce, lek musi zatwierdzić najpierw Europejska Agencja Leków (EMA), a później w Polsce Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych (URPL). To jednak lek biologiczny, bardzo drogi. Aby był stosowany powszechnie, musi zostać wprowadzony, finansowany przez NFZ, program lekowy. To trochę potrwa.
– A czym w zasadzie jest choroba Alzheimera? Ta diagnoza wciąż brzmi jak wyrok.
– To faktycznie nieuleczalna przypadłość i najczęstsza postać otępienia, czyli chorób powodujących zwyrodnienie ośrodkowego układu nerwowego. Jest to choroba postępująca. Stopniowo – w ciągu miesięcy, lat – dochodzi do narastania zaburzeń pamięci i innych funkcji poznawczych, np. zaburzenia mowy. To proces nieodwracalny.
– Szacuje się, że na świecie chorują na chorobę Alzheimera blisko 44 miliony ludzi. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), w 2030 roku będzie 65 milionów chorych, a w 2050 już 115 milionów. Czy to już choroba cywilizacyjna?
– Przede wszystkim to przypadłość związana z wiekiem. Średni czas życia się wydłuża, a więc przybywa seniorów. Tym samym przybywa osób z otępieniem, w tym z chorobą Alzheimera. Pierwszą przyczyną wzrostu zachorowań jest więc starzejące się społeczeństwo.
– A drugą?
– Istotne są tzw. naczyniowe czynniki ryzyka – te same, które dotyczą udaru mózgu czy zawału serca, czyli m.in. nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe czy cukrzyca. A więc leczenie tych dodatkowych schorzeń może nam pomóc w obronieniu się przed chorobą Alzheimera lub w opóźnieniu jej wystąpienia.
– Czy coś jeszcze wpływa na większą zachorowalność?
– Osoby o niższym poziomie wykształcenia są bardziej narażone na rozwój tej choroby. Wynika to z mniejszej aktywności i pracy mózgu. Oczywiście, najwięcej uczymy się zwykle we wczesnym etapie życia, ale generalnie chodzi o utrzymanie dobrej aktywności mózgu przez całe nasze życie.
– A więc jak mądrze troszczyć się o dobrą kondycję naszego mózgu?
– Poza lekami, jak wykazały badania kliniczne, równorzędne znaczenie mają dwie sprawy: aktywność fizyczna i psychiczna.
– Jakie zajęcia lubi nasz mózg?
– Mózg to organ najmniej poznany przez naukowców. Wiemy na pewno, że to dobrze, gdy jego komórki pracują, to sprzyja jego higienie i rozwojowi neuroplastyczności. Dlatego seniorów zachęca się do wysiłku intelektualnego, aktywności społecznej, ale i fizycznej. Tak więc proste ćwiczenia, spacer czy nordic walking świetnie wpływają na utlenowanie mózgu. Rozmowy, czytanie książek, gry towarzyskie są równie ważne, co aktywność ruchowa.
– Niestety, osoby starsze często wycofują się z życia towarzyskiego.
– I to również nie działa dobrze na sprawność umysłu, podobnie, jak oglądanie telewizji, co może niektórych zdziwić. Od telewizji, znacznie lepsze jest czytanie, czy rozwiązywanie krzyżówek.
– Czy rozwój cywilizacyjny i zalewająca nas ze wszystkich stron technologia, w jakiś sposób przyczyniają się do takich schorzeń jak np. choroba Alzheimera?
– To zależy od tego, jak korzystamy z technologii. Jeśli oglądamy telewizję, to czas spędzamy biernie. Nasz mózg nie ma z tego relaksu za wiele korzyści. Natomiast jeśli gramy w angażującą grę komputerową, nasze komórki pracują na wysokich obrotach. Dzięki technologii można mózg świetnie rehabilitować. Istnieje wiele programów komputerowych oferujących cały zakres ćwiczeń umysłowych równolegle z ćwiczeniami fizycznymi. Rzeczywistość wirtualna jest wykorzystywana w rehabilitacji na wielu poziomach.
– Choroba Alzheimera może więc spotkać każdego.
– Najczęściej jednak rozwija się u osób starszych. Choroba ta rzadko dotyka ludzi młodych. To sporadyczne przypadki mające podłoże genetyczne. Nie możemy mówić o obniżaniu się ogólnego wieku zachorowania. Kluczowa jest wciąż diagnostyka. W tej materii medycyna poczyniła duże postępy.
– A jak nie przegapić kluczowych objawów?
– Początek można przegapić. Każdy z nas coś zapomina, ale czerwona lampka powinna się zapalić, gdy zdarza się to często, szczególnie w sytuacjach dla nas znanych. Na przykład, ktoś kto dobrze gotuje, zaczyna popełniać dziwne błędy lub zaczyna się gubić w znanych miejscach, ma kłopoty z powrotem do domu. Wtedy konieczna jest porada specjalisty. Można zwrócić się do lekarza rodzinnego lub neurologa. Istnieją na przykład testy przesiewowe, na podstawie których da się określić, czy pacjent jest w grupie ryzyka, czy mowa o łagodnych zaburzeniach funkcji poznawczych, które niekoniecznie przechodzą dalej w otępienie. Życie z chorobą Alzheimera bywa różne. Leki to jedno, ale liczy się właściwe postępowanie z pacjentem. Warto go zachęcać do różnych form aktywności, dużo dobrego robią grupy wsparcia.