Choć ówcześni członkowie zespołu wywodzili się z Opolszczyzny, to połączyli się na słynnym festiwalu w Jarocinie. W 1984 roku Paweł Kukiz, już jako uznany twórca, występował tam z Ayą RL. Z kolei Rafał „Jezioro” Jezierski, Zbigniew „Dziadek” Moździerski i Andrzej „Oli” Olszewski przyjechali ze swoim zespołem. Panowie trafili na siebie w salce prób tamtejszego Domu Kultury. I przypadkowo znaleźli książeczkę „Idzie wojsko i śpiewa” wydaną blisko 30 lat wcześniej.
– Były tam takie śmieszne teksty socrealistyczne, a to o milicjancie, o gołąbku pokoju czy „Lenin w Poroninie” Janusza Minkiewicza. I zacząłem to sobie nucić. Potem razem z Kasią Fortuną zaśpiewaliśmy te piosenki przed komisją dokooptowującą zespoły do odpowiednich koncertów. No i wszystkim się to bardzo spodobało – wspomina były wokalista i tekściarz Paweł Kukiz.
Na tyle, że nowy twór znalazł się w „złotej ósemce” finalistów…, bo nie było jednego zwycięzcy. I to obok takich kapel jak do dziś znane i uznawane Moskwa, Kat czy Siekiera.
40 lat zespołu Piersi. „ZCHN zbliża się”
Swoją drogą, po tak udanym podejściu, przypadkowe lub nie, parodia i pastisz zagościły już na dobre w twórczości zespołu. Przykładem może być także i to, że jeden z największych hitów zespołu „ZCHN zbliża się” oparty był na melodii pieśni kościelnej. Mianowicie „Pan Jezus już się zbliża”. W nim Piersi wyśmiały przywary i rozpasanie księży.
– My tak naprawdę zahaczyliśmy o pięć dekad historii Polski. A każda z nich charakteryzuje się niemalże inną sytuacją społeczno-polityczną. Zaczęły się więc też pojawiać utwory, które były bardziej skupione na obyczajowości czy relacjach międzyludzkich. Czasami przaśne, ludowe, pozwalające najlepiej opisać cechy, zalety i wady naszego narodu – tłumaczy Moździerski odpowiedzialny w zespole za gitarę basową i instrumenty klawiszowe.
– To może brzmieć absurdalnie, ale jestem osobą wierzącą i trudno mi się było pogodzić z takimi sytuacjami jak ta opisywana w piosence. Bo ta nawet nie była wykreowana. To było opisanie pewnego księdza z mojej miejscowości, łącznie z marką auta. Tutaj nie było jakiegoś zaplanowanego frontalnego ataku na Kościół, tylko po prostu walka z hipokryzją, która jest absolutnie wszędzie. I w Kościele i w polityce, czy to w Platformie czy w Prawie i Sprawiedliwości, czy w wielu polskich domach – wyjaśnia Kukiz, przyznając jednocześnie, że nigdy nie starał się pisać w jakiejś ustalonej konwencji, choć wszystko było z reguły dopasowane do klimatu muzycznego, w związku z czym inne teksty pisał do Emigrantów, Aya RL czy u Jana Borysewicza czy właśnie w Piersiach, gdzie ważna była prześmiewcza stylistyka.
40 lat zespołu Piersi. Przeciągnięty debiut
I choć panowie wystartowali „z kopyta” to na pierwszą płytę trzeba było czekać długo, bo aż osiem lat. Zadebiutować pod tym kątem udało się im dopiero w 1992 roku. Jak nie kryje Moździerski, wpływ na to miały różne sytuacje życiowe czy dość częste zmiany składu. Zespół funkcjonował, od koncertu do koncertu, a tych w latach 80. nie było za dużo. Potem choćby bez niego nagrano album „Piersi i przyjaciele”.
– Przez wiele lat nie było w ogóle możliwości nagrania pierwszej płyty. Trudno, żeby w czasach komunistycznych, czy to Tonpress czy jakiekolwiek inne wydawnictwo uzależnione od władz, wydawało zespoły śpiewające teksty, które kontestują rzeczywistość PRL – objaśnia Kukiz. – To samo powtarza się, choć nie na taką skalę, też i w tych czasach. Niestety polityka, czy to ustrój polityczny sprzed 1989 roku czy obecnie, mówiąc w skrócie, to ta sama konstrukcja. Wykreślono jedynie rolę przewodnią PZPR, a całą resztę zostawiono. Do tego dziś media też, w dużej mierze, szczególnie te mainstreamowe, żyją w symbiozie z polityką, podobnie wytwórnie. Gdy zacząłem wchodzić w realną politykę to przecież Sony Music zerwało ze mną kontrakt płytowy, kiedy ogłosiłem swój start w wyborach prezydenckich. A samorządy poodwoływały koncerty z moim udziałem.
Tymczasem po wydaniu bardzo dobrze przyjętego debiutu pojawiło się znacznie więcej propozycji koncertowych. A parę z nich przeszło do legendy, jak choćby „Jarocin 93” gdy członkowie zespołu występowali poprzebierani za superbohaterów.
– „Jezioro” to wymyślił, żony poszyły nam te stroje i była fajna zabawa. Były też jednak i mniej przyjemne sytuacje. Jak choćby też w Jarocinie. Przyjechali tam ludzie, którzy chcieli być określani jako skinheadzi. W pewnym momencie zauważyłem, że robi się niebezpiecznie, więc żeby to jakoś załagodzić, choć ten sposób był ryzykowny, przerwałem koncert i mówię: „To podstęp, znalazłem na scenie mace, ten festiwal organizują Żydzi. Pozdrawiam was staropolskim okrzykiem sieg hail”… no i wtedy się zaczęło – wspomina Kukiz. – Media potem pisały, że „Kukiz wspólnie ze skinheadami antysemickie teksty wygłaszał ze sceny i zachęcał do hajlowania”. A ja chciałem tę sytuację jakoś rozbroić i ośmieszyć tych łysych panów, pokazać absurd ich zachowania.
Trafili w środek obławy
Niezbyt ciekawa historia przytrafiła się im także w Stanach Zjednoczonych, gdy przy okazji koncertów chcieli odwiedzić znajomego i wybrali się sami w podroż autostradą. Zgubili się jednak i o godz. 2 w nocy w bardzo niebezpiecznej miejscowości Newark zobaczyli policjantkę w otoczeniu grupki mężczyzn. Kiedy Paweł Kukiz poszedł zapytać o drogę, ta kazała im uciekać.
– W tym samym niemalże czasie naprzeciwko nam, z wielkim impetem wjechał samochód, a jego kierowca stracił panowanie, zahaczył o nasz pojazd i się zatrzymał. Po czym zaczęła się strzelanina. Pasażerowie kazali mi otworzyć drzwi, bo chcieli uciekać, ale nie pozwoliłem na to, bo wiedziałem, że potem się nie znajdziemy. Jakiś policjant wskoczył nam na dach. Jednego z tych zbirów pojmali od razu, drugi zaczął uciekać. Wszystko to było jak w filmie. Trwało to bardzo krótko, chociaż wydawało mi się, że wieczność. Potem się okazało, że trafiliśmy w sam środek obławy na handlarzy narkotyków – opowiada Moździerski.
Były też znacznie śmieszniejsze sytuacje. Jak choćby ta gdy w drodze na koncert do Przemyśla pomylono ich z zespołem, który miał grać Łańcucie na jakimś festiwalu jazzowo-bluesowym. Do auta zespołu wsiadł, zatrzymując samochód na tzw. stopa, organizator tej imprezy. I był przekonany, że główna gwiazda wieczoru siedzi z przodu. A panowie z Piersi są jego wynajętymi muzykami.
– I wszystko było fajnie, do momentu, kiedy Mały czyli „sobowtór” się nie odwrócił i nie zapytał o coś po polsku – podkreśla Moździerski.
Zmęczony lider
W działalności Piersi były chwile lepsze i gorsze, aż w 2013 roku Paweł Kukiz odszedł z zespołu. Wtedy wydawał się, że to koniec.
– Nigdy nie analizowałem tego jakoś wnikliwie, ale wiem, że to już mnie zaczęło męczyć. Koncertowanie typu „w ramach szkolenia BHP”. To przynajmniej, z mojej perspektywy, zaczęło być tylko zarabianiem pieniędzy. Nie chciałem tego, a wszyscy wokół namawiali, że trzeba grać. W związku z czym, w nastroju dość marnym, napisałem SMS w stylu „weźcie sobie tę nazwę i dajcie mi spokój”. I tę wiadomość wszyscy podchwycili i nie było już miejsca żeby wracać – wspomina Kukiz dodając, iż mocna refleksja co do przyczyn odejścia, dopadła go gdy koncertowali na „ścianie wschodniej” w okolicach 2010 roku.
– Śpiewając tam jakąś bardzo ostrą polityczną piosenkę widziałem biednych ludzi, którzy mimo wszystko dobrze się bawią i przyszła mi taka myśl do głowy: „Boże święty, to ty za chwileczkę zejdziesz ze sceny, po godzinie grania, skasujesz 10 tysięcy na rękę netto, a oni w tym zostaną”. Poczułem się jak wentyl bezpieczeństwa za komuny. I to też bardzo mocno mnie wtedy nakierowało, że nie jest sztuką krzyczeć ze sceny. Szczególnie teraz, kiedy możesz krzyczeć wszystko. Tym bardziej jak masz znajomych sędziów, wiesz gdzie będziesz sądzony i możesz krzyczeć np. o partii władzy, której dany sędzia nie lubi. I pomyślałem „jak taki jesteś mądry to spróbuj to zmienić”. No i cały czas próbuję. Mam nadzieję, że coś jeszcze z tego wyjdzie, a jak nie, to trudno. Będę miał czyste sumienie, że rzuciłem piękne życie za konkretną kasę, próbując Polskę w jakiś sposób wyrwać z tego postkomunistycznego ustroju – tłumaczy swój punkt widzenia.
Choć jego ówcześni kompani z zespołu mogli spodziewać się takiego obrotu spraw, tym bardziej, że lider przy okazji coraz bardziej zaczął się angażować w sprawy społeczno-polityczne, to gdy założenia stały się faktem, poddać się nie chcieli.
40 lat zespołu Piersi. Stworzył się fajny klimat
– Jakby nie było wszystko ustawiliśmy pod zespół, każdy kiedyś zrezygnował z jakiś innych zajęć i w ten sposób utrzymywał rodzinę. Więc to dla nas był pewnego rodzaju cios. Przecież w moim przypadku, po ponad 30 latach grania, ciężko było zmienić życie. Po tym wszystkim jednak doszedłem do wniosku, że ja nie chcę tak się rozstać z publicznością – opowiada Moździerski.
– No i zdecydowałem, że warto by te utwory, które gdzieś tam na „półki odkładaliśmy”, spróbować ożywić, a odkładaliśmy je, bo np. Paweł nie miał czasu, głowy, ani serca do tego żeby brać udział w kolejnej sesji nagraniowej, bo sytuacja polityczna i społeczności zmieniała się tak często, że chciał dostosować teksty do nich. I jak wchodziliśmy do studia nagraniowego to wydawały się już nieaktualne. To zawieszenie trwało i trwało, a tych kompozycji trochę mieliśmy. Zaproponowałem więc, żebyśmy nagrali „Piersi i przyjaciele 2” i zaprosili naszych przyjaciół ze sceny muzycznej i w ten sposób pożegnali się z publicznością – wyjaśniaa.
W tym pomyśle towarzyszyli im więc m. in. Tomek Lipnicki z Illusion, Andrzej Nowak z TSA, Jacek Jędrzejak z Big Cyc, bracia Golec uOrkiestra, Trebunie Tutki. A także Adam Asanov z którym wcześniej Dziadek i Marcin Papior [perkusista Piersi – przyp. red.] grali w jego bandzie Haratacze.
– Podczas nagrywania wytworzył się taki fajny klimat, że ponownie poczuliśmy jakąś taką wewnętrzną potrzebę spróbowania czegoś więcej. Tym bardziej po tym, gdy pojawiły się propozycje koncertowe. Mieliśmy oczywiście wątpliwości, jak to będzie odebrane, ale nie posypały się kamienie tylko piersiówki – obrazuje ze śmiechem Moździerski.
„Bałkanica” wprowadziła na salony
Przy tym wszystkim panowie doszli do wniosku, że można by jeszcze zamieścić jakiś utwór, charakteryzujący osobowość i pochodzenie Adama Asanova. Oczywiście ma tu na myśli „Bałkanicę”. Ponadto na YouTubie zamieścili spontanicznie nagrany do niej teledysk. Doszedł do tego występ na ESKA Music Awards i znowu zaczęło się dużo mówić i pisać o Piersiach.
– Już wcześniej znałem się dobrze z chłopakami ponieważ, nawet nie pamiętam od kiedy, jeździłem na ich koncerty, bo dla mnie to był zespół numer 1 w Polsce. Zresztą nadal jestem fanem wcześniejszej twórczości. Nikt, się wtedy nie spodziewał, że ta piosenka odniesie aż taki sukces. Zamiast końca kapeli, zyskała ona drugie życie. Zaczęły się koncerty i nowa przygoda – wspomina Asanov, który z biegiem czasu, w sposób niejako naturalny, zastąpił Kukiza. – Nie zdawałem sobie sprawy z tego co będzie, bo na początku to był wielki strach, bo Pawła nie da się zastąpić. Ale też nigdy nie próbowałem tego zrobić, tylko robiłem to, co mi serce podpowiadało. No i tak jest do dzisiaj. Uwielbiam wykonywać piosenki do których on napisał tekst, ponieważ jako dziecko miałem jeszcze, że tak powiem mózg sprawny, i nauczyłem się ich na pamięć. A z kolei swoich tekstów nie pamiętam. Do nich muszę mieć tablet – przyznaje ze śmiechem.
Co ciekawe 10 lat temu w jednym z wywiadów powiedział, że jest „skłonny oddać mu mikrofon, jeśli chciałby wrócić do Piersi”. Teraz jednak sprawy widzi inaczej…
– To był czas po odejściu Pawła i jako fan jeszcze miałem jakąś nadzieję, że wróci. Niemniej teraz po wspólnych 11 latach tak się zżyłem z kolegami, że ciężko byłoby odejść. W tym momencie to mógłbym oddać mu mikrofon jedynie na gościnne wykonanie – kwituje tamten zamiar.
Nie wszyscy byli jednak zadowoleni z takiego obrotu spraw. Zarzucano przy tym zespołowi, że zmienił stylistkę i poszedł bardziej w komercję. Z czym nie zgadza się Asanov i poleca posłuchać całej płyty „Piersi i przyjaciele 2”.
Kontakt się urwał
– Zespół Piersi zasłynął z początkiem lat 90 w dużej mierze dzięki skandalowi z piosenką „ZCHN zbliża się”, ale potem wylansował też takie piosenki jak „Całuj mnie”, „Zośka” czy „Hela”, które nie były utworami punkrockowymi, a piosenkami komercyjnymi, do których były teledyski i można ich było słuchać w stacjach radiowych czy na festiwalu opolskim. I to jest bardzo proste, bo jeżeli się udało zrobić piosenkę taką jak „Bałkanica”, która napędziła tę całą strukturę koncertową i dała nam szansę do zarobienia pieniędzy, to nie znaczy, że zespół porzucił styl punk rockowy, bo przypomnę tylko, że Piersi nigdy nie były zespołem stricte punkrockowym. Takowy bywał, ale sięgał po różne style, także po popowe, czasem dyskotekowe, a czasem ludowe melodie. Dziennikarze muzyczni podkreślają, że na „Piersi i przyjaciele 2” czy „Płycie jarmarczono-rockowej” ta różnorodność została utrzymana, bo są tam i mocne rockowe utwory, i popowe. Polecam przekonać się na koncertach – obrazuje swój punkt widzenia.
Byłemu liderowi grupy także nie spodobała się droga, w jaką poszła ona bez niego. I na portalu społecznościowym Facebook zażądał, by nie wykonywała jego utworów. Później natomiast, razem z Rafałem Jezierskim, zdecydował się zawalczyć o prawa do nazwy i logotypu. Ubiegł ich jednak Moździerski, który zgłosił Piersi jako znak towarowy do Urzędu Patentowego. Niemniej w związku z powyższym na blisko trzy lata zablokowano premierę „Płyty jarmarczno-rockowej” którą finalnie wydano w 2019 roku. Ostatecznie też w całym sporze Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przyznał rację aktualnym członkom kapeli.
– Gdy się rozstawaliśmy, to nie miał nic przeciwko temu żebyśmy dalej grali. Natomiast gdy się okazało, że bez niego odnieśliśmy spektakularny sukces, to mu chyba nie było na rękę. I zamiast normalnie przyjść i porozmawiać z kolegami to wszedł na drogę sądową, co w moim przekonaniu było dalece nieodpowiednie. Nie mamy już kontaktu. Za to pełne prawo do nazwy i logotypu, więc pracujemy dalej na swoje konto – tłumaczy Moździerski. – Ostatni raz widzieliśmy się w sądzie i kontakt się urwał. Teraz jedynie Pawła oglądam na mównicy sejmowej w telewizorze – dodaje Asanov.
Paweł Kukiz również nie odczuwa potrzeby jakiegokolwiek komunikowania się z nimi.
– Wszystko się kiedyś zaczyna i kiedyś się kończy – ucina temat.
40 lat zespołu Piersi. Urodziny bez Pawła Kukiza
Wszystko to teraz powraca w kontekście urodzinowego koncertu na którym on się nie pojawi. Za to razem z solenizantami zaprezentują się ich przyjaciele – gwiazdy polskiej sceny muzycznej i kabaretowej. Występ uświetnią bowiem Golec uOrkiestra, Czadoman, Enej, Big Cyc, Kabaret Młodych Panów, Łowcy.B.
– Jeżeli już się kogoś zaprasza na ważne wydarzenie, to się do tej osoby dzwoni albo pisze maila, a oni na Facebooku zapraszają. Przecież nie mamy po 20 lat. Bezpośrednio nic nie dostałem. Mają mój telefon, mejla, wiedzą gdzie mieszkam – nie kryje Paweł Kukiz, więc pytamy co by było gdyby jednak zwrócili się do niego zgodnie z etykietą. – W tej chwili to na pewno nie. Ja już w maju i czerwcu wiedziałem, że przełom sierpnia i września mam zajęty.
– Oczywiście, że wypada zaprosić wszystkich, bo uważam, że w gwiazdę, którą zostaliśmy uhonorowani w tym roku na opolskim rynku, wtopiona jest cząstka każdego muzyka, który się pojawił w zespole, a mieliśmy też np. sporo przedstawicieli sekcji dętej. Każdego, tak jak pamiętam, wymieniłem i chciałbym widzieć wówczas na scenie. Każdy ma inne poglądy polityczne itd., ale mnie to jakby już nie interesuje. To ma być impreza celebrująca muzykę zespołu i chciałbym się z nimi spotkać, jak ze zwykłymi kolegami – tłumaczy Dziadek.
Mógł zadzwonić albo napisać
Nasi rozmówcy z obecnego składu Piersi przyznają, iż odpowiedzi od Kukiza nie otrzymali.
– Szkoda, bo mógł zadzwonić po prostu albo napisać, że przyjdzie lub nie. Zostanie to chyba tajemnicą aż do dnia koncertu – zauważa Asanov. Niemniej to jest największe święto Zbyszka Moździerskiego, który „współzakładał” ten zespół i od 40 lat jest w nim do dziś. Pomimo wielkich perturbacji, pomimo wielkich przeciwności losu, bo jak Paweł odchodził to się wydawało, że jest koniec, ale wszystko przetrzymał. Od smutnej szarej komunistycznej rzeczywistości, po ciężkie kapitalistyczne czasy – obrazuje.
– Przecież od samego momentu założenia kapeli, nie umawiali się ile będą grać. Ktoś odszedł szybko, ktoś później, ktoś potem doszedł. Przecież Paweł Kukiz jak odszedł, to nie powiedział, że to koniec zespołu, nie mówił „zakończmy”. Mówił: „mam dość tej stylistyki i takiego grania, a wy weźcie tę nazwę i róbcie co chcecie”. Byłem świadkiem tego, bo byłem na ostatnim jego koncercie z chłopakami i widziałem jakiego napisał do ówczesnej menadżerki SMS-a. Żeby poinformowała muzyków, że on już na koncerty nie będzie jeździł i żeby wzięli tę nazwę i robili co chcą. Zatem zrobili zgodnie z jego zaleceniem. Ja również będę świętować 40-lecie zespołu, który od małego chłopca uwielbiałem i nadal uwielbiam. Jest powód do świętowania. My zaprosiliśmy oficjalnie na Facebooku wszystkich byłych muzyków zespołu, którzy by chcieli jeszcze raz się spotkać i zagrać. Kto przyjdzie, to już jest jego wola – podkreśla.
40 lat zespołu Piersi – koncert charytatywny
Tymczasem warto zauważyć, że dochód uzyskany ze sprzedaży biletów zostanie przeznaczony na cele statutowe Fundacji Promocji Sportu, Zdrowia i Sztuki – PIERSI. Ta od wielu lat wspiera osoby z niepełnosprawnościami. Co ważne dla osób z niepełnosprawnościami wstęp na koncert będzie darmowy.
– W tym wypadku „Bałkanica” chyba znowu pokazała swoją moc. Ten utwór pokochali ludzie w różnym wieku, w różnej sytuacji życiowej, a były też w tym środowiska osób niepełnosprawnych. Ich otoczenia zaczęło zapraszać nas na koncerty charytatywne. A że i tak graliśmy ich sporo, to doszliśmy do wniosku, że można byłoby stworzyć fundację, która mogłaby się też opiekować tymi osobami z niepełnosprawnościami. W dodatku mam syna niepełnosprawnego, który zaczął trenować kajakarstwo i w ten sposób znalazł sposób na realizacje siebie. Widzieliśmy, patrząc choćby na jego przykład, że warto. Bo sport czy jakaś pasja artystyczna dają siłę, która może zmienić niejednemu życie – wyjaśnia Moździerski.
Czytaj także: Piersi świętują 40-lecie w opolskim amfiteatrze. Na scenie będzie sporo gości
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.