Jakiś czas temu Volley Strzelce Opolskie opublikował w mediach społecznościowych dramatyczny apel o pomoc połączony z informacją o niesprawiedliwości, bo gmina zmniejszyła mu dotację na 2025 rok. O sprawie zrobiło się głośno, bo – jak można przeczytać – drużyna „może nawet nie dokończyć sezonu”. Z prośbą o wsparcie klubu występowały różne sportowe autorytety na czele z reprezentantami Polski w siatkówce.
Tymczasem burmistrz Strzelec Opolskich tłumaczy, że wspieranie sportu zawodowego nie jest zadaniem gminy. Na szkolenie dzieci i młodzieży pieniędzy nie zabraknie. Niektórzy uważają, że na decyzji o zmniejszeniu dotacji dla Volley zyskały mniejsze lokalne kluby, które od lat zmagały się z niedofinansowaniem. Więcej o tej sytuacji można przeczytać TUTAJ.
– Planowane dotacje dla klubów sportowych zostały wyodrębnione z budżetu na przyszły rok i podzielone, biorąc pod uwagę możliwości finansowe gminy – tłumaczy burmistrz Jan Wróblewski. – Klucz przydziału uwzględniał takie dane, jak liczbę sekcji i ich członków, liczbę dzieci, na jakim poziomie rozgrywek klub bierze udział. Volley Strzelce Opolskie to klub drugoligowy, więc zaplanowaliśmy dla niego najwyższe wsparcie. Ogólnie wysokość wszystkich dotacji jest porównywalna z rokiem obecnym, choć część klubów dostanie nieco wyższe kwoty niż mają teraz. Chciałbym też zaznaczyć, że zadaniem gminy jest wspieranie sportu masowego, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży, a nie sportu zawodowego. A jeśli Volley zatrudnia zawodników, płacąc im wynagrodzenie, to uznaję, że to klub zawodowy.
Wskazuje przy tym, iż działacze klubów z 1. czy 2. ligi mają wiele możliwości, by pozyskiwać pieniądze z innych źródeł. Nie powinni być uzależnieni od pieniędzy publicznych z gminy i dodaje, że w żaden sposób nie czuje się winien trudnej sytuacji klubu. Przeciwnie: liczy na zrozumienie i na to, że w Volleyu „spojrzą na sprawę szerzej, a nie tylko przez pryzmat klubu”.
O zaplecze PlusLigi będzie trudno
Burmistrz spotkał się z nimi i klubem kibica Volleya. Delegacja wyszła nieusatysfakcjonowana. Z ust prezesa klubu Grzegorza Ratajczaka wiemy, że zadał on pytanie, czy jeśli klub wróci na zaplecze PlusLigi (a takie były jeszcze niedawno ambicje), jest możliwe zwiększenie dofinansowania przez gminę. Jan Wróblewski mówi, że dziś takiej możliwości nie widzi, gdyż gminy na to nie stać.
W kolejnym komunikacie klubu, nieco studzącym emocje, można było przeczytać m.in. że jego przedstawiciele nie kwestionują decyzji samorządu, a jej timing i sposób wprowadzenia.
„Znajdujemy się w środku sezonu, w którym ponownie walczymy o najwyższe cele i w którym zbudowaliśmy zespół na miarę walki o PLS 1. Liga. Tego procesu nie da się cofnąć w tym momencie i aktualny stan rzeczy sprawia, że kilkunastu członków naszego zespołu może zostać za chwilę nie tylko bez szansy realizacji postawionych celów sportowych, ale przede wszystkim bez pracy i możliwości kontynuowania kariery. Naszym celem nie jest i nigdy nie będzie odbieranie środków innym klubom czy podmiotom sportowym w naszym mieście. Wierzymy, że każda dyscyplina zasługuje na możliwość realizacji swoich aspiracji, a wszystkim, niezależnie od sympatii w naszym kierunku, życzymy jak najlepszych warunków do pracy i rozwoju. Chcemy jednak podkreślić, że obecnie koncentrujemy się na szukaniu dodatkowego finansowania, które pozwoli nam przetrwać ten trudny czas. Dlatego tak bardzo zależy nam na rozgłosie i wsparciu”.
*Współautorka Beata Szczerbaniewicz
Siatkarze na różnych biegunach
Niemniej, strzelczanie sportowo nie zawodzą i zmagania w grupie IV zakończyli tuż za podium (pełne zestawienie TUTAJ). Ba, gdyby ostatnio w Rzeszowie zwyciężyli choćby po tie breaku, to byliby teraz na trzecim miejscu. Niemniej, z 11 meczów wygrali osiem i uzbierali 26 punktów. Do tego od piątego w zestawieniu Wisłoka Strzyżów mają ich aż o 11 więcej. Co jest o tyle istotne, że właśnie cztery najlepsze zespoły zyskują prawo gry w półfinale i wyjście z grupy do baraży.
Na przeciwległym biegunie, choć w innej tabeli, bo w strefie III, są gracze AS Stal II Nysa. Beniaminek trzeciego szczebla nie ugrał nie tylko punktu, ale nawet seta (pełna tabela TUTAJ). Zespół jednak złożony jest głównie z juniorów. To jednak świadomy wybór sztabu, bo trener chce, aby ci młodzi chłopcy po awansie szczebel wyżej mogli się ogrywać. Coraz więcej mają im jednak pomagać zawodnicy z przeszłością w pierwszej drużynie nysan. Ostatnio grali choćby Dawid Bułkowski czy Daniel Ochrymczuk.
Siatkarki rządzą
Tymczasem powody do zadowolenia mają ich koleżanki z miasta, które dominują w grupie III 2. ligi kobiet. Dość napisać, iż siatkarki NTSK PANS Komunalnik Nysa wygrały wszystkie dziewięć spotkań, tracąc przy tym tylko jednego seta. Mają komplet punktów, o siedem więcej od pozostałych dwóch ekip ze ścisłej czołówki tabeli (pełne zestawienie TUTAJ)
To tym bardziej istotne, że tam nie ma fazy play off i od razu dwa najlepsze zespoły przechodzą do walki w barażach o awans na zaplecze elity kobiet. A taki jest cel podopiecznych Andrzeja Roziewicza. I temu zostały podporządkowane wzmocnienia na ten sezon. Na czele z Anną Kurek, czyli byłą reprezentantką Polski, która po sześciu latach wznowiła karierę.
– Nie liczyliśmy, że będzie aż tak dobrze, ale nie zapeszamy i gramy dalej swoje – mówi Andrzej Roziewicz. – Może się uda wygrać grupę bez porażki, co też dałoby fajnego „kopa” przed barażami o awans. Niemniej wiemy, że parę zespołów też ma ochotę na promocję poziom wyżej, a z 40 ekip trzeciego szczebla taki przywilej uzyskają tylko dwie. My też jednak chcemy się włączyć do walki i nikomu nie odpuścimy.
Trener dodaje, iż dla niego faworytem całych rozgrywek jest występujący w strefie IV team z Sędziszowa Małopolskiego, gdzie zbudowano naprawdę solidny skład. – Tam doszły dziewczyny z 1. ligi z Krosna – tłumaczy Roziewicz. – Też można byłoby się wzmocnić, ale rynek już przebrany. Nie narzekamy jednak, tym bardziej, że naprawdę fajnie się nam trafiło z Anią Kurek.
Czytaj także: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle otworzyła rundę rewanżową PlusLigi. Nieudanie