Trzeba się zastanawiać, jakie będą zawody przyszłości, ale stan na dzisiaj jest taki, że to praca szuka człowieka. Wynika to z wielu danych i mówi o tym m.in. dr Wojciech Duranowski z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Opolskiego, powołując się na raport Europejskiego Urzędu ds. Pracy (European Labor Authority) z roku 2023.
– Obecnie w Unii Europejskiej występują ogromne braki w takich zawodach, jak kierowcy ciężarówek, opiekunowie osób starszych i pielęgniarki, lekarze, elektrycy, dekarze, kelnerzy czy też pracownicy budowlani – wylicza dr Duranowski.
– Patrząc globalnie, widzimy ogromy wysyp nowych profesji związanych ze sztuczną inteligencją (AI), jak np. inżynier zapytań (prompt engineer), projektant interakcji ze sztuczną inteligencją (AI interaction designer). Poszukuje się też osób tworzacych kontent lub grafikę przy wykorzystaniu AI – dodaje dr Duranowski.
To już są zawody przyszłości. Zdaniem dr. Duranowskiego, w ciągu najbliższych 10 lat z pewnością będzie rósł też popyt na pracowników w zawodach medycznych, zielonej gospodarce, szeroko pojętej IT i w biznesie. A w dalszej perspektywie – rola osób zatrudnionych w bezpieczeństwie, cyberbezpieczeństwie, ekspertów ds. wojskowości, dronów itp. To są napewno zawody przyszłości.
Zawody „przeszłości” mają się wciąż dobrze
– Przez urzędy pracy przepływa tylko część ofert pracy, może około 30 procent, a reszta idzie przez internet i nieoficjalne kanały – zaznacza Krzysztof Duraj, kierownik wydziału Obserwatorium Rynku Pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Opolu.
– Ostatnio liczba naszych ofert dodatkowo jeszcze spadła, bo uproszczono zasady zatrudnienia osób narodowości ukraińskiej. To spadek o 30-40 procent – dodaje Krzysztof Duraj.
Największe deficyty pracowników są m.in. na budowach, ponieważ praca jest ciężka i ludzie szukają łatwiejszego sposobu zarobku.
Z badań „Barometr Zawodów”, jakie WUP prowadzi wspólnie z powiatowymi urzędami pracy, wynika, że duże braki są też we wszystkich zawodach okołomedycznych. A to dlatego, że zbyt mało kształcimy fachowców tej branży.
Opiekunek osób starszych brakuje, bo – podobnie jak lekarze – również opiekunki, jeśli tylko znają języki obce, wyjeżdżają za granicę.
Tam zarobią dużo więcej. Brakuje nauczycieli – zwłaszcza przedmiotów zawodowych, chemii, czy fizyki – którzy ze względu na niskie zarobki w szkołach pracują w biznesie.
Poszukiwani są też spawacze ślusarze, tokarze, czy hydraulicy – mimo, że zarobki w tych zawodach są atrakcyjne.
– Młodzież nie chce się kształcić w tych zawodach, bo nie są one uważane za interesujące. Długo pokutowało przekonanie, że szkoła zawodowa jest dla najgorszych uczniów. Że aby mieć dobrą pracę i dobrze zarabiać, trzeba skończyć studia – wyjaśnia Krzysztof Duraj.
Tymczasem zarobki w przypadku osób wykwalifikowanych są często wyższe niż np. w sektorze publicznym.
AI i zbliżająca się katastrofa?
Grzegorz Kuliś, prezes zarządu i współwłaściciel agencji pracy tymczasowej Weegree z Opola, mówi, że póki co przeobrażenia na rynku pracy nie są dynamiczne, a w Polsce – w porównaniu do innych krajów – dotychczasowy rynek pracy ma się wciąż dość dobrze.
Zauważa, że gospodarka dzielnie się broni przed niekorzystnymi trendami, wskaźniki zaś od lat są na podobnym poziomie.
Zmiany są jednak nieuniknione, a wpływ na nie będzie miało wiele niekorzystnych okoliczności, m.in. spowolnienie niemieckiej gospodarki, czas wojenno-postcovidowy, a także niepewność kapitału zagranicznego związana z sytuacją geopolityczną Polski – czego nie widać jeszcze we wskaźnikach inwestycji zagranicznych, ale inwestorzy już odwołują planowane inwestycje, np. Intel – amerykański gigant technologii.
Ponadto zmniejsza się liczba pracowników w wieku produkcyjnym i tych strat nie skompensuje napływ migrantów zarobkowych – jest ich za mało, czemu winny jest brak klarownej polityki migracyjnej.
Kogo mogą zastąpić roboty
Czy brak pracowników mogą zrekompensować w przyszłości roboty i sztuczna inteligencja? Czy zawody przyszłości nie będą dla ludzi?
I tak, i nie. Grzegorz Kuliś odpowiada, że wśród „białych kołnierzyków” automatyzacja w niektórych sektorach już powoduje zmniejszenie zapotrzebowania, a w kilku przypadkach doprowadziła do pełnej zastępowalności ludzi sztuczną inteligencją – na przykład w branży twórców kontentu.

W perspektywie kilku lat powstawać będzie oprogramowanie dedykowanych „agentów”, którzy będą wspomagać księgowych, kadrowych, prawników czy menadżerów – co również może przyczynić się do niższego zapotrzebowania na te kompetencje.
Jeśli chodzi o obszar powtarzalnej pracy fizycznej, automaty również będą coraz bardziej zastępowały ludzi. W transporcie pojawią się autonomiczne pojazdy i poszukiwani dziś kierowcy mogą stać się zbędni.
– To jest perspektywa 5-10 lat. Przy czym w krajach o wyższym koszcie pracy motywacja do automatyzacji będzie większa niż w Polsce. Natomiast jeśli chodzi o dalszą perspektywę – kiedy sztuczna inteligencja w swoich zdolnościach kognitywnych będzie mogła zastąpić w 100 procentach człowieka w każdej aktywności – wszyscy będziemy musieli bać się o swoją pracę – uważa Grzegorz Kuliś.
Jak mówi, futuryści wieszczą, że może to nastąpić nawet za 5 lat, a inni zaś, że za 50. W pierwszym okresie wpływ AI będzie bardzo pozytywny, szczególnie w obszarze medycyny, nowych materiałów, nauki czy edukacji.
Jednak kolejna faza rozwoju AGI – ogólnej sztucznej inteligencji – jest już trudna do przewidzenia i w narracji medialnej często przebijają się katastroficzne scenariusze – dodaje Grzegorz Kuliś.
Zawody przyszłości. Czy nasze dzieci będą pracować?
Grzegorz Kuliś prowadzi od wielu lat agencję pracy, jest ekspertem od rynku pracy w BCC i w Radzie Rynku Pracy przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej i wielu innych gremiach związanych z tą tematyką, ale mimo to przyznaje, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, w jakich kierunkach powinny się kształcić nasze dzieci w związku z dynamicznym rozwojem AI. Jakie będą zawody przyszłości.
– Myślę, że moje pokolenie może spać spokojnie, ale obawiam się o to, jak będzie wyglądał rynek pracy naszych dzieci. Sam mam 12-letniego syna i nie wiem, w jakim kierunku mógłby się kształcić, aby zdobyte w trakcje procesu edukacji kompetencje były użyteczne w przyszłości – przyznaje Grzegorz Kuliś.
Jak tłumaczy, Word Economic Forum czy OECD, publikując listy zwodów przyszłości, celują w profesje związane ze sztuczną inteligencją. Jednak nie każdy przecież będzie mógł się tym zajmować.
– Sztuczna inteligencja w każdym aspekcie funkcjonowania będzie lepsza od nas, zatem zatrudnianie człowieka będzie nieopłacalne dla pracodawców – mówi Grzegorz Kuliś.
Jeszcze przez pewien czas prace manualne o dużej zmienności będą bezpieczną przystanią.
– Profesje takie, jak tynkarz, kafelkarz, elektryk, hydraulik, fryzjer, czy kosmetyczka długo jeszcze będą domeną człowieka – ocenia.
Złota rączka nie zginie
Dr Wojciech Duranowski patrzy w przyszłość bardziej optymistycznie.
– Sądzę, że mimo automatyzacji rola fachowców w gospodarce, czyli hydraulików, mechaników, spawaczy będzie coraz bardziej istotna, bo popyt na ich usługi powinien rosnąć – uważa.
– Nawet zawody zagrożone w dłuższej perspektywie, jak kierowcy TIR-ów, czekają przekształcenia sposobu pracy. Obecnie testowane są takie rozwiązaniach, jak platooning, gdzie jeden kierowca będzie mógł kierować zespołem kilku ciężarówek – dodaje.
Dlatego, jeśli obierzemy jakąś drogę zawodową, będziemy musieli się dokształcać i zdobywać wiedzę, która potrafi wyróżnić się w swojej profesji.
– Sztuczna inteligencja będzie zastępować zawody i zadania z mniejszą specjalizacją, np. pracowników call center, pracowników biurowych, sekretarki, kasjerów, osoby księgujące faktury. Ale nie jest w stanie zastąpić już eksperckich zawodów, czyli np. wysokiej klasy sprzedawców, doradców biznesowych, dziennikarzy śledczych itp. – stwierdza dr Duranowski.
Niska innowacyjność na Opolszczyźnie
Według Eurostatu, obecnie bezrobocie w Polsce wynosi 2,9 proc. i wspólnie z Czechami jesteśmy na pierwszym miejscu wśród krajów UE z najniższym bezrobociem. Czy tak będzie za 10-20 lat? Czy AI zwiększy bezrobocie? Dr Wojciech Duranowski przyznaje, że nie da się tego przewidzieć.
Podobnie jak Grzegorz Kuliś uważa, że zawody przyszłości to te, które opierają się na bezpośredniej pracy z człowiekiem (lekarze, pielęgniarze, opiekunowie, nauczyciele), eksperci wysokiej klasy (specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa lub sztucznej inteligencji, programiści, analitycy), osoby tworzące unikalny oraz oryginalny kontent (artyści, dziennikarze, kreatorzy i influencerzy cyfrowi) i dobrzy fachowcy remontowo-budowlani.
Jeśli chodzi o przyszłość regionu opolskiego, podkreśla, że dużym zagrożeniem dla nas jest niska innowacyjność czy też eko-innowacyjność Opolszczyzny (oba wskaźniki według raportów Millenium), która będzie wpływać na niższy poziom tworzenia się miejsc pracy w sektorach innowacyjnych. Np. już dziś zatrudnienie w branży gier w województwie opolskim plasuje się na „szarym końcu” w kraju.
– Dlatego tak istotne są nowe inicjatywy, jak np. Park Naukowo-Technologiczny w Opolu Sp. im. profesora Marka Tukiendorfa, które będą łączyć know-how technologiczny uczelni oraz pracodawców, tworząc nowe podmioty typu start-up – podkreśla dr Wojciech Duranowski.
Tłumaczy, że niska innowacyjność grozi również tym, że nawet jeśli województwo będzie miało niskie bezrobocie, absolwenci będą pracować na stanowiskach znaczne poniżej ich kompetencji.
W tym wypadku grozi nam odpływ pracowników o najwyższym potencjale do bardziej konkurencyjnych innowacyjnie województw, jak np. dolnośląskie, śląskie czy też mazowieckie – ostrzega.
Minimalna coraz bliżej średniej
Rozprawiając o rynku pracy, nie sposób nie dotknąć tematyki pieniędzy. Na polskim rynku pracy mediana wynagrodzeń jest poniżej przeciętnej europejskiej. Ale rynek pracy „rozkłada się” krokowo. Na wykresie liniowym z powtarzalnym wzrostem niemal dokładnie co 10 procent: od wynagrodzenia minimalnego aż do 15 tys. brutto i wyżej. Można więc mówić o proporcjonalności wyceny kompetencji w Polsce. A to znaczy, że kompetencje naszych pracowników są skorelowane z potrzebami rynku pracy.
Krzysztof Duraj z WUP w Opolu zwraca uwagę na to, że drabina wynagrodzeń „spłaszcza się”.
– Płaca minimalna jest podwyższana regularnie i w ten sposób goni płacę średnią. Budzi to niezadowolenie osób, które zarabiały więcej, ale ci którzy zarabiali najmniej, są zadowoleni – tłumaczy.
Z czerwcowych danych GUS pochodzących z sektora przedsiębiorstw wynika, że przeciętne wynagrodzenie Polaków wyniosło 8144 zł brutto. W porównaniu do czerwca 2023 r. wzrosło o 11 proc.
Ale dane z WUP pokazują, że przeciętne wynagrodzenie mieszkańca naszego województwa to już tylko 7357 zł, a roczny wzrost wyniósł też mniej, bo 10,4 proc.
Tymczasem sektor przedsiębiorstw nie odzwierciedla przecież zarobków wszystkich mieszkańców. Co więcej średnie wynagrodzenie zawsze mocno podwyższają najlepiej zarabiający. Bardziej miarodajna jest mediana. To matematyczny „środek”. Ooznacza on, że dokładnie połowa wszystkich zatrudnionych otrzymała wynagrodzenie nie niższe niż ta kwota, a druga połowa – nie wyższe.
Ubyło 50 tysięcy Opolan
We wrześniu GUS podał dane na temat mediany z marca br. (świeższych danych brak). Wyniosła ona 6549 zł brutto. Dla porównania, średnie wynagrodzenie w marcu to nieco ponad 8600 zł brutto. A płaca minimalna – 4242 zł brutto, czyli 49 proc. średniej pensji.
W największych polskich miastach średnia pensja przekracza kilkanaście tys. zł brutto. Im dalej na prowincję, tym gorzej. Są gminy, gdzie jest to mniej niż 5 tys zł.
– Na Opolszczyźnie zarabia się mniej niż w Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu, ale tam koszty życia są wyższe. Nasz region się wyludnia. Ale młodzi wyjeżdżają raczej nie w poszukiwaniu wyższych zarobków. Zostają po prostu tam, gdzie studiują, gdzie łatwiej im znaleźć pracę w swoich kwalifikacjach – zauważa Krzysztof Duraj.
Jak zauważa, w ciągu pięciu lat ubyło 50 tysięcy Opolan, w tej liczbie są też osoby w wieku produkcyjnym. To jest istotny czynnik wpływający na przeobrażenia na naszym rynku pracy.
To, że aktualnie to praca bardziej szuka ludzi, niż ludzie pracy. Ma to też przełożenie na wynagrodzenia i na inne benefity pozapłacowe, jakie coraz częściej oferują pracodawcy. To m.in. ubezpieczenia zdrowotne, możliwości szkoleń, wyjazdów, praca zdalna i praca zadaniowa.
Zawody przyszłości. Szanse i zagrożenia
Podsumowując, trudno krótko stwierdzić, że wszystko zmierza ku gorszemu.
– Opolszczyzna, podobnie jak Polska, Europa i inne regiony globu, przechodzi przez okres transformacji. On przynosi zarówno wyzwania, jak i szanse – uważa Aleksandra Idzikowska, kierownik biura zarządu Ogólnopolskiego Konwentu Agencji Pracy.
Jak mówi, województwo opolskie, najmniejsze pod względem liczby mieszkańców, ale gospodarczo znaczące, jest regionem o unikalnych wyzwaniach na rynku pracy. Historycznie region opierał się na sektorze przemysłowym, z silnie rozwiniętą branżą produkcyjną oraz rolno-spożywczą.
– W ciągu ostatnich lat jednak pojawiły się nowe czynniki, które wyznaczają kierunek przyszłych zmian. Rosnące zapotrzebowanie na pracowników w sektorze nowoczesnych technologii i automatyki to szansa dla regionu – uważa Aleksandra Idzikowska.
Firmy produkcyjne coraz częściej wprowadzają zaawansowane technologie, co generuje popyt na inżynierów i specjalistów technicznych.
– Przykładem jest rosnący sektor IT, który powoli staje się ważnym graczem w regionie. I ma możliwość przyciągać młodych specjalistów i firmy z innych części Polski. A i Polska staje się jednym z liderów outsourcingu technologicznego w Europie – podkreśla Aleksandra Idzikowska.
Czytaj też: Remigiusz Mróz na Festiwalu Książki w Opolu: Sztuczna inteligencja nie zagrozi pisarzom
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.