Poza zawodnikami, którzy od dawna są wyłączeni z gry czyli Aleksander Śliwa, Przemysław Stępień i Wojciech Żaliński, to tym razem sztab szkoleniowy nie mógł skorzystać także z trójki Korneliusz Banach, Bartosz Bednorz i Łukasz Kaczmarek, którzy zmagają się z chorobą. Ta osłabiła także Daniela Chitigoia, który wystąpił tylko w premierowej odsłonie. Na tym nie koniec bo wówczas kontuzji stawu skokowego doznał środkowy Dmitro Paszyckij.
W związku z powyższym parę przyjmujących w ekipie miejscowych tworzyli zatem Krzysztof Zapłacki i … Justin Ziółkowski. W tym pierwszym przypadku wielkim zaskoczeniem nie jest, bo zawodnik drugoligowej Zaksy Strzelce Opolskie już w ten sposób wspierał kędzierzynian, ale ten drugi jest trenerem przygotowania fizycznego w klubie. Ze swojej nowej roli wywiązał się jednak kapitalnie i zdobył siedem punktów. Więcej od niego mieli wśród gospodarzy tylko Bartłomiej Kluth oraz wspomniany Zapłacki
Nic więc dziwnego, że w takiej sytuacji przebieg meczu zszedł na dalszy plan. Niemniej poza inauguracyjną odsłoną, gdy ulegli do 17, to podopieczni Adama Swaczyny postawili się rzeszowianom. W kolejnych setach zyskiwali nawet przewagę, ale w obu przypadkach finisz należał do ekipy ze stolicy Podkarpacia.
Po tej porażce liczba „oczek” Zaksy zatrzymała się na 26. Co z kolei sprawia, że spadła na 10 lokatę w tabeli PlusLigi. Ma jednak mecz zaległy.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (17:25, 21:25, 24:26)
ZAKSA: Janusz, Chitigoi (4 pkt), Smith (1), Kluth (14), Zapłacki (10), Paszyckij, Shoji (libero) oraz Ziółkowski (7), Takvam (3), Wiltenburg (2), Biernat, Gawron.
Czytaj także: Stal Nysa znowu wygrywa po tie breaku! Tym razem z beniaminkiem spod Jasnej Góry