Na konferencji zorganizowanej przez Spółdzielnię Grup „Polski rzepak i zboża” mówiono o zagrożeniach, wynikach analiz rynkowych i perspektywie dla towarowych producentów rolnych i przetwórców rzepaku i zbóż.
Co z krajową produkcją rolno-spożywczą w kontekście zasobnej i konkurencyjnej rolniczo Ukrainy? Plantatorzy widzą to w czarnych kolorach. Po żniwach sprzedawali rzepak za ok. 3,2 tys. złotych za tonę, teraz cena wynosi 1,7 tys. zł za tonę.
Najwyraźniej polski rynek rolno-spożywczy zdany jest na siebie. A towarowi producenci poszukują rozwiązań, nie licząc na zawodzących ich co rusz, polityków.
– Dobrze to już było – stwierdził Mariusz Olejnik, prezes Spółdzielni Grup „Polski Rzepak i Zboża”. – Jeżeli nie będzie anomalii pogodowych, to zbiory mogą być wyższe niż w ubiegłym roku. Jednak część plonów zostanie w magazynach. To doprowadzi w przypadku rzepaku do dziesięciokrotnego zwiększenia zapasów. I obniżki cen.
Jednym z prelegentów był Jerzy Plewa, ekspert Team Europe (wcześniej dyrektor generalny Komisji Europejskiej ds. Rolnictwa). Mówił o najbardziej konkurencyjnym rejonie produkcji zbóż w Europie i na świecie, czyli Ukrainie. Jerzy Plewa uważa, że nasi rolnicy nie sprostają tej konkurencji. Ale rysuje się też szansa. Ukraina produkuje dużo dobrego zboża, ale ma słabe moce jego przetwarzania. Dlatego Polska powinna skoncentrować się na przetwórstwie i związanych z tym nowych technologiach.
Mirosław Marciniak, analityk rynku rolnego uważa, że te obecne ceny zbóż mogą utrzymać się także w żniwa.
Producenci rzepaku i największy błąd rządu
– Możemy mówić o wielkim grzechu zaniechania – tłumaczy Mariusz Olejnik w rozmowie z „O!Polską”. – Przed uwolnieniem ceł na zboża, które wjechało do Polski, w Brukseli nie wynegocjowano korytarzy humanitarnych. A to przyczyniło się do nadwyżki zbóż na naszym rynku.
Olejnik podkreśla, że Spółdzielnia Grup „Polski rzepak i zboża” opiera swoje działania na wynikach prac analityków rynku rolnego. Codziennie odbierają oni raport o sytuacji na rynku rolnym i na tej bazie tworzą strategię sprzedaży.
– Nie można już liczyć na to, że jednorazowo w wysokiej cenie sprzedamy całość zbiorów – podkreśla Olejnik. – Podczas debaty doszliśmy do wniosku, że konieczne są relacje z przetwórcami. I trzeba szukać niszowych produkcji, np. pszenicy ciasteczkowej, rzepaku o lepszej zawartości oleju.
Rolnicy już te relacje nawiązują, łączą siły, tworzą grupy producenckie, budują swoje magazyny. Mając gdzie składować ziarno, nie muszą godzić się na ceny dyktowane podczas żniw i tuż po nich przez firmy skupowe.
W konferencji wzięli udział członkowie stowarzyszenia Agroport, skupiającego 300 rolników. Oni są przykładem dywersyfikacji produkcji. Kilkanaście tysięcy ton swojego bobiku rocznie wysyłają na eksport.
W Prószkowie byli też przedstawiciele zamojskiego Towarzystwa Rolniczego oraz rolnicy z Krotplon Krotoszyn. Ci drudzy mają elewator o pojemności 25 tysięcy ton. Z kolei rolnicy zrzeszeni w Rola Człuchów dysponują elewatorem o pojemności 52 tysięcy ton. I zamojskie Towarzystwo Rolnicze.
Na zakończenie konferencji zawiązano porozumienie rolników.
– Będziemy sobie przekazywać informacje o cenach na rynku, koordynować protesty rolnicze. To chęć nawiązania bliższych relacji z rolnikami różnych regionów Polski – podkreśla Mariusz Olejnik. – To, czego niestety najbardziej boją się rządzący, to protestów. A to, czego teraz brakuje, to systemowych rozwiązań.