Czy możliwe jest trzęsienie ziemi w Polsce? Na pytania o to, jak i o same zjawisko odpowiada prof. dr hab. inż. Zbigniew Zembaty z Katedry Mechaniki, Konstrukcji Budowlanych i Inżynierskich z Politechniki Opolskiej.
Łukasz Baliński: Co się stało w Turcji?
prof. dr hab. inż. Zbigniew Zembaty: Nastąpiło zjawisko uwolnienia energii, która pochodzi z tzw. płyt skorupy ziemskiej. Płyty te napierają na siebie i w miejscach uskoków tektonicznych co jakiś czas dochodzi do uwolnienia wspomnianej energii. Czasem dzieje się to częściej, czasem rzadziej. Gdy rzadziej, wtedy nagromadzona energia bywa większa. Tak, jak ostatnio w Turcji i Syrii.
Czy da się przewidzieć, gdzie może wystąpić trzęsienie ziemi?
– To zjawisko losowe które występuje w określonych miejscach częściej i w sposób bardziej intensywny. Rzadziej w innych regionach kuli ziemskiej. Ustalamy to na podstawie badań i analiz historycznych poprzez tzw. ryzyko sejsmiczne.
Czy może zdarzyć się to również w Polsce? Bo prognozy są dość niepokojące. Szczególnie jeśli chodzi o południową część naszego kraju.
– Polska razem z Danią, Szwecją i Finlandią należy do krajów, które nie stwarzają szczególnych wymagań dla budownictwa odnośnie odporności na obciążenia sejsmiczne. Ostatnie takie zjawisko, połączone z poważnymi skutkami, jak zawalenie się kościoła w Krakowie, zostało opisane przez Jana Długosza i miało miejsce w XIII wieku. Ale powszechnie uważa się, że epicentrum tego trzęsienia ziemi znajdowało się na Słowacji. Tam oraz w Czechach obowiązują sejsmiczne normy budowania budynków. Podobnie w niektórych regionach Niemiec.
A jeśli się to zdarzy u nas, to jaka będzie siła?
– Ostatnie „słabe” trzęsienia ziemi miały miejsce w Polsce w 2004 roku na Podhalu oraz w rejonie graniczącym z obwodem kaliningradzkim w Rosji, jednak wywołały tylko drobne uszkodzenia tynków, witraży w kościele itp., choć ich naprawa w przypadku kilkudziesięciu budynków mogła być kosztowna. Takie „słabe” trzęsienia ziemi pojawiały się co około 100 lat głównie na południu Polski.
Do ilu stopni w skali Richtera nic byśmy nie poczuli, a przy ilu jest realne zagrożenie?
– To zależy od głębokości hipocentrum, czyli ogniska, oraz odległości od ogniska itp. Zjawiska podobne do płytkich trzęsień ziemi – wstrząsy górnicze znane na Śląsku i w Legnicko-Głogowskim Okręgu Miedziowym – odczuwane są już przy magnitudzie (sile trzęsienia ziemi) 3.0, ale zdarzają się takie o magnitudzie powyżej 4.0 i te powodują uszkodzenia budowli i generują koszty dla kopalni itp. Przy magnitudzie około 5.0 i więcej oraz typowej głębokości ogniska naturalnego trzęsienia ziemi 10 km w epicentrum jest już zagrożenie dla budowli w gorszym stanie technicznym.
Mamy się czego obawiać na Opolszczyźnie?
– Analizy historyczne, o których wspomniałem, dotyczą całego południa Polski. Ruchy tektoniczne Karpat generują w tym regionie co jakiś czas słabe trzęsienia ziemi.
Da się u nas przewidzieć trzęsienia ziemi? Z jak dużym wyprzedzeniem?
– W sposób w pełni wiarygodny nie da się przewidywać trzęsień ziemi. Są pewne oznaki, tzw. precursors, ale często ich wystąpienie nie generuje trzęsienia ziemi, a czasem tak. Zatem nie jest możliwe wprowadzenie wiarygodnych metod ratujących ludzkie życie w tym zakresie.
Polska spełnia normy sejsmologiczne?
– Polskie budownictwo nie jest przystosowane do obciążeń sejsmicznych. Na Śląsku i w zagłębiu miedziowym w niektórych obszarach wznosi się budynki o częściowym wzmocnieniu na wpływy sejsmiczne związane z sejsmicznością górniczą. Specjalnemu projektowaniu sejsmicznemu poddaje się elektrownie jądrowe oraz budowle monumentalne (np. duże tamy) we wszystkich krajach na całej kuli ziemskiej. To jednak temat na dłuższą rozmowę.