Jolanta Jasińska-Mrukot: Komisja badająca wybory kopertowe zakończyła już działalność, ile wniosków zostało skierowanych do prokuratury?
Tomasz Kostuś: Komisja kończy działalność z chwilą przyjęcia jej raportu i wniosków końcowych przez Sejm. Ma to nastąpić do końca listopada. Jeśli chodzi o część merytoryczną, to raport końcowy został przez Komisję przyjęty wraz z dziesięcioma zawiadomieniami do prokuratury wobec 19 osób o możliwości popełnienia przestępstwa.
– Ale ten raport nie został zaakceptowany przez członków komisji z PiS? Czy to oznacza, że stworzą swój własny?
– Trudno zakładać, że PiS przyjmie z pokorą wnioski i ustalenia komisji ds. badania legalności, celowości i prawidłowości wyborów kopertowych. Mieli alternatywny raport przygotować, ale nic mi o nim nie wiadomo.
– A kogo dotyczyły wnioski do prokuratury za wybory kopertowe?
– Czasem jest tak, że na jednym wniosku jest kilka zawiadomień, jak np. w przypadku kierownictwa Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, czy ówczesnego kierownictwa Poczty Polskiej. Tutaj mówimy o przekroczeniu uprawnień, niedopełnieniu obowiązków, to poważne zarzuty w stosunku do prezesów i wiceprezesów tych instytucji. Pozostałe wnioski dotyczą najważniejszych osób sprawujących wówczas władzę: prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego, ministrów Michała Dworczyka, Jacka Sasina, Mariusza Kamińskiego, Marka Zagórskiego i ówczesnej marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Tych osób jest 19, one były przez Komisję przesłuchiwane. Oprócz przesłuchiwania 33 świadków, była analiza materiału dowodowego: dokumentów, stenogramów i pism, które powstawały w okresie przygotowań do wyborów kopertowych.
– Kto formalnie podjął decyzję o zorganizowaniu wyborów kopertowych?
– Ówczesny premier Mateusz Morawiecki. Materiał dowodowy wobec niego jest naprawdę mocny. Mam na uwadze raport NIK i ustalenia naszej Komisji, a ponadto wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. One jednoznacznie stwierdziły, że premier Morawiecki przekroczył swoje uprawnienia.
– Jeśli prokuratura potwierdzi wasze ustalenia, pójdą wnioski o uchylenie immunitetów. Nie będzie z tym problemów?
– Koalicja 15 października ma większość, by uchylić immunitety. Nie ma świętych krów, to jest czas rozliczeń, o nich mówiliśmy w kampanii wyborczej. Tego oczekują Polacy, to wynika ze wszystkich badań opinii publicznej.
– Ale też słychać zniecierpliwienie, że tyle się mówi o tych rozliczeniach, a konkretów brak, natomiast żyje się trudno.
– Te głosy, że idzie to zbyt wolno, są w pewien sposób uzasadnione. Tylko proszę pamiętać, że tym głównym hamulcowym jest obecny prezydent, który skazanych przestępców, takich, jak Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, uniewinnia. Prezydent blokuje przyjmowanie ważnych i potrzebnych ustaw, albo kieruje je do trybunału magister Przyłębskiej. Przyspieszenie nastąpi po zmianie prezydenta. Ma pani rację, że chciałoby się więcej i szybciej, choć biorąc pod uwagę stajnię Augiasza, którą przejęliśmy po PiS, to przez te dziesięć miesięcy zrobiliśmy już sporo. Ale w demokratycznym państwie w procesie pociągnięcia do odpowiedzialności tych wszystkich, którzy łamali Konstytucję i praworządność, którzy kradli, dewastowali państwo polskie w każdym jego wymiarze, nie można iść na skróty. To będzie trwało, choć z rozliczenia patologii rządów PiS nie można zrezygnować. Choćby dlatego, żeby już nigdy nic podobnego się nie wydarzyło.
– Dlaczego rozliczenie odpowiedzialnych za wybory kopertowe jest tak ważne? Ktoś powie, że zmarnowano tylko 70 mln zł z publicznej kasy, a to jest nic w porównaniu do innych afer za czasów PiS.
– Tutaj jest kilka elementów. Wyrządzenie szkody znacznej wartości to przestępstwo ścigane z urzędu. Po drugie, mieliśmy próbę podważenia zaufania do instytucji publicznych, poprzez zamiar przeprowadzenia wyborów prezydenckich niezgodnie z prawem. To jest czymś absolutnie nie do przyjęcia. Te osoby, które przekroczyły swoje uprawnienia, narażając skarb państwa na szkodę znacznej wartości i utratę zaufania do państwa polskiego, muszą być przykładnie ukarane. I to nie jest rewanżyzm, czy zemsta, jak chcą to widzieć niektórzy.
– Na czym konkretnie polega wina premiera Morawieckiego?
– Podpisał decyzje nakazujące Poczcie Polskiej przeprowadzenie wyborów, czym przekroczył swoje uprawnienia w sposób rażący. Próbował tym samym wejść we właściwość konstytucyjną Państwowej Komisji Wyborczej, a to jedyny upoważniony organ do przeprowadzenia wyborów. Były premier miał opinie prawników rządowych, że to niezgodne z prawem. Pomimo tego realizował wolę polityczną Jarosława Kaczyńskiego. W tym przypadku mówi się o sprawstwie, a prezes PiS nie krył się z tym. Choćby na łamach „Gazety Polskiej” stwierdził, że to on podjął decyzję kierunkową i bierze za to odpowiedzialność.
– Ale nawet w szeregach PiS nie było jednomyślności jeśli chodzi o wybory kopertowe.
– Materiał dowodowy wskazuje, że nawet najbliżsi współpracownicy Morawieckiego, m.in. Jacek Sasin, Mariusz Kamiński i Artur Soboń mieli wątpliwości co do takiego sposobu przeprowadzenia wyborów. Oni robili wszystko, by nie brać za to odpowiedzialności. Ale Komisja stwierdziła, że oni taką odpowiedzialność karną również ponoszą.
– Może łatwiej i szybciej byłoby, gdyby to prokuratura od razu się tym zajęła, a nie sejmowa komisja śledcza?
– Można byłoby skrócić drogę, co wydaje się rozwiązaniem prostszym, ale z drugiej strony Polacy oczekiwali pełnej transparentności. Prace Komisji w telewizji oglądały miliony Polaków. Przynajmniej tak było podczas pierwszych posiedzeń, te pierwsze miesiące były rekordowe. Polacy pośrednio mogli brać udział w tych przesłuchaniach, a prokuratura prowadziłaby sprawę za zamkniętymi drzwiami. Nie byłoby więc mowy o transparentności, za to druga strona mogłaby zarzucić upolitycznienie prowadzenia śledztwa. I brak wpływu na przesłuchania. A tak również przedstawiciele PiS byli członkami tej Komisji. Oni też zadawali pytania, mogli wnosić swoje propozycje i to robili. Polacy mogli się dowiedzieć o łamaniu prawa i Konstytucji, o złodziejstwie, przekraczaniu uprawnień i gigantycznych szkodach, śledząc te przesłuchania. To była lekcja wychowania obywatelskiego i edukacji prawnej.
Czytaj także: Donald Trump lepszy niż Kamala Harris. Jaka z tego nauczka dla Platformy?
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.