A sukces Śląscy Samorządowcy odnieśli na pewno, skoro w wyborach do sejmiku dostali 53 338 głosów. O blisko tysiąc więcej niż KWW Mniejszość Niemiecka w 2018 roku. Bardzo dużo, jeśli się uwzględni, o ile ubyło z czysto biologicznych powodów żelaznego elektoratu mniejszości, czyli wyborców, którzy urodzili się jeszcze „za Niymca”. W efekcie udało się nie tylko utrzymać pozycję trzeciej siły politycznej w regionie, ale nawet powiększyć przewagę nad czwartym ugrupowaniem. Jest nim Trzecia Droga, która zresztą uzyskała w województwie opolskim wynik o blisko 7 tysięcy głosów gorszy niż sam PSL w 2018.
Z niczego nie ma nic – jak mawia Świętkowa w „Cholonku” – nieśmiertelnej śląskiej satyrze Janoscha. Ten wynik nie jest przypadkiem. Śląscy Samorządowcy wystawili ciekawych kandydatów, prowadzili dobrą kampanię wyborczą, nie wstydzili się godać po ślonsku, także podczas transmitowanej w internecie przedwyborczej konwencji, poszerzając tym samym grono wyborców.
Zaryzykuję tezę, że politycy zachowali się – a to nie jest w Polsce normą – w pewnym sensie lepiej niż ich wyborcy w wielu mniejszościowych/śląskich gminach. Trochę strach pomyśleć, jaki wynik w powiatach i w Sejmiku mogliby Śląscy Samorządowcy osiągnąć, gdyby do urn w gminach Reńska Wieś, Leśnica, Kolonowskie, Jemielnica, Chrząstowice itd. do urn poszło więcej niż 35-39 proc. głosujących.
Żeby ten stan zmienić, trzeba oczywiście pracować nad świadomością wyborców, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę ze znaczenia samorządu. Ale żeby ta praca była skuteczna, samorząd musi – na wszystkich szczeblach – mieć precyzyjne kompetencje i pieniądze na realizację zadań. I to jest zadanie rządzących Rzeczpospolitą.
Czytaj także: Andrzej Buła o relacji z Trzecią Drogą: Trzeba chcieć być w koalicji
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.