Na początku lat 70. było ono przestrogą przed propagandą sukcesu, która wmawiała nam z uporem, że Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej.
Czasy się zmieniły. Generalnie na lepsze. Ale poziom wzajemnej nieufności w życiu politycznym i społecznym, a czasem także osobistym i rodzinnym w Polsce wzrósł na tyle, że pytanie poety sprzed ponad pół wieku należy, a przynajmniej warto sparafrazować: Czy żywisz i czym żywisz nadzieję?
Wielkanoc: czas nadziei i miłości
Zbliżająca się Wielkanoc przypomina, że chrześcijanie żywią nadzieję Zmartwychwstaniem Chrystusa. I przekonaniem, że ostatecznie życie jest silniejsze od śmierci, miłość od nienawiści i prawda od fałszu.
Ale póki jesteśmy na tej ziemi, warto pamiętać, że życie utkane jest z małych nadziei. A zaraz potem poszukać w bezpośrednim otoczeniu tych, których nadzieja jest zagrożona. Przyczyną lęku o przyszłość może być bezdomność i bieda. Wielu z nas w dniach poprzedzających Wielki Tydzień dało wyraz temu, że wie o tym i rozumie problem. Akcje zbierania żywności prowadzone i w sklepach, i w parafiach spotykały się z bardzo dobrym odzewem.
Przyczyn kryzysu nadziei i ludzkich lęków jest oczywiście o wiele więcej. Wielu z nich trudniej zaradzić niż materialnemu ubóstwu. Ale warto szukać sposobów pomocy ludziom chorym, opuszczonym przez bliskich, zagubionym w świecie cyfrowego postępu, zamkniętym w czterech ścianach starości, osób pozbawionych przyjaciół, a czasem kogoś, kto ich cierpliwie wysłucha.
Dlatego – w ostatnich godzinach przed świętami – warto do pytania „Czy żywisz i czym żywisz nadzieję?” dodać jeszcze jedno: Czyją nadzieję żywisz? Bo jeśli wielkanocne Alleluja ma być naprawdę wesołe, nikt nie powinien być jej pozbawiony.
Czytaj też: Wielki Czwartek. Msza św. Krzyżma w kościele seminaryjnym w Opolu
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania