Ireneusz Jaki odwołany z funkcji prezesa WiK Opole. Wiceprezesi też odwołani
Pracownicy WiK otrzymali już komunikat po poniedziałkowym posiedzeniu rady nadzorczej WiK. Wynika z niego, że ta 7 listopada odwołała Ireneusza Jakiego z funkcji prezesa WiK Opole.
Na tym nie koniec. Stanowiska wiceprezesów stracili Agnieszka Maślak oraz Sebastian Paroń.
Nowym prezesem został Paweł Kawecki, zatrudniony w spółce w lipcu tego roku. Takie informacje znajdują się już na stronie internetowej WiK Opole.
Członkiem zarządu WiK pozostaje Stanisław Janik, powołany do niego we wrześniu tego roku.
Zwróciliśmy się do Ireneusza Jakiego z prośbą o komentarz do sytuacji. Czekamy na odpowiedź.
Ireneusz Jaki odwołany. Rada nadzorcza nie była jednogłośna
Po godz. 16 komunikat w sprawie zmian w zarządzie WiK Opole przesłała Anna Habzda, przewodnicząca rady nadzorczej spółki. Potwierdza w nim, że w poniedziałek 7 listopada rada podjęła uchwałę o odwołaniu z zarządu spółki prezesa Ireneusza Jakiego oraz wiceprezesów Agnieszki Maślak oraz Sebastiana Paronia.
„Każda z tych osób została odwołana z innych powodów, ale zasadniczo odwołanie członków zarządu ma na celu uregulowanie i uspokojenie sytuacji w Spółce” – czytamy w komunikacie.
Anna Habzda informuje, że uchwałę podjęto większością głosów w tajnym głosowaniu. Przyznaje, że uchwała nie została podjęta jednogłośnie, acz nie wskazuje jaki był wynik głosowania. Zapewnia, że mimo tego uchwała „jest podjęta skutecznie, gdyż zgodnie z ustawą o gospodarce komunalnej kompetencja co do powoływania i odwoływania członków zarządu w spółkach komunalnych należy do Rady Nadzorczej”.
„Rada podejmuje uchwały kolegialnie większością głosów i nie może być blokowana przez jednego członka Rady Nadzorczej. Tym samym Rada nie może być ograniczana w podjęciu właściwej decyzji, mając na względzie okoliczności, z którymi mamy do czynienia w niniejszej sprawie, w szczególności ciążący na Spółce obowiązek przeciwdziałania mobbingowi” – podkreślono.
Polski Fundusz Rozwoju nie chciał odwołania Ireneusza Jakiego?
Anna Habzda tego nie precyzuje, ale wszystko wskazuje na to, że przeciwny odwołaniu Ireneusza Jakiego z funkcji prezesa WiK Opole był przedstawiciel Polskiego Funduszu Rozwoju w radzie nadzorczej spółki. Potwierdzają to nieoficjalnie pracownicy spółki.
Dlaczego to takie istotne? PFR ma w radzie nadzorczej WiK tzw. złoty głos. Oznacza to, że bez jego zgody nie da się odwołać prezesa spółki. Nawet, jeśli wszyscy pozostali członkowie rady głosują za takim ruchem.
Wynika to z zapisów umowy, na mocy której PRF pod koniec 2019 objął 25 proc. udziałów Opola w WiK. W zamian miasto otrzymało 100 mln zł, które przeznaczono przede wszystkim na budowę nowego stadionu przy ul. Północnej. Spłatą tego zobowiązania zajmuje się sam WiK. Spółka do 2039 roku ma odkupić od PFR wszystkie udziały, które pierwotnie należały do Opola, a potem zwrócić je miastu.
Gdy miasto nawiązywało porozumienie z PFR informowano, że fundusz „stanie się mniejszościowym, pasywnym udziałowcem, który nie będzie miał wpływu na bieżące zarządzanie spółką”. Potem okazało się, że jednym z warunków postawionych przez PFR była możliwość wetowania zmian w składzie zarządu.
Z tej możliwości PFR skorzystał pod koniec maja, kiedy to na posiedzeniu rady nadzorczej WiK po raz pierwszy pojawił się wniosek o odwołanie Ireneusza Jakiego z funkcji prezesa. Na tym samym posiedzeniu podjęto więc uchwałę o jego zawieszeniu na trzy miesiące. Kolejną taką uchwałę rada przegłosowała pod koniec sierpnia.
Dlaczego tym razem zmian w zarządzie dokonano wbrew PFR? Zapytaliśmy Annę Habzdę, ale zaznaczyła, że szerzej nie będzie teraz komentować sprawy. Odesłała nas do oświadczenia.
Mieszane uczucia wśród pracowników WiK Opole
– Wreszcie będzie można normalnie pracować – komentowali pracownicy WiK Opole tuż po tym, jak z biura zarządu spółki otrzymali komunikat o zmianach w zarządzie.
Przypomnijmy, że o odwołanie Ireneusza Jakiego apelowały dwa z trzech związków zawodowych działających w spółce. Trzeci zawiązek, najmniejszy, bronił prezesa.
Podkreślali, że liczą na powrót spokoju, płynności funkcjonowania i brak obaw o utratę pracy. – Ludzie w końcu odetchną z ulgą. Ich rodziny również – mówili.
Gdy okazało się, że uchwały nie podjęto jednogłośnie i że najpewniej przeciw był przedstawiciel PFR, nastroje podupadły. Pracownicy WiK spodziewają się, że uchwała rady nadzorczej będzie zaskarżona do sądu, który najpewniej ją zabezpieczy do czasu zakończenia postępowania w tej sprawie.
Podobne sytuacje miały już miejsce w temacie uchwały rady nadzorczej zawieszającej Ireneusza Jakiego w obowiązkach – dzięki czemu na krótko wrócił do pracy – jak i w temacie uchwały walnego zgromadzenia udziałowców, podczas którego pomimo braku kworum do rady WiK Opole powołano Mirosława Pietruchę, dyrektora elektrowni Opole kojarzonego z Solidarną Polską.
– Zabezpieczenie może być szybko, za to sprawa przed sądem będzie się ciągnąć. To rodzi chaos, który nie sprzyja atmosferze pracy w tym miejscu – uważają pracownicy.