Ireneusz Jaki wrócił do WiK Opole. „Grobowa cisza i przyspieszone oddechy”
Wieść o tym, że Ireneusz Jaki we wtorek, 18 października wróci do WiK, zaczęła krążyć po zakładzie jeszcze w poniedziałek. – Ludzie nie mogli uwierzyć. Przecież był zawieszony przez radę nadzorczą – mówi nam Dariusz (imię zmienione), jeden z pracowników.
Wieczorem informacja na ten temat pojawiła się jednak w mediach. – Wtedy było już wiadomo, że sprawa jest przesądzona. Na ludzi padł blady strach – opowiada.
Ireneusz Jaki pojawił się w WiK we wtorkowy poranek.
– W firmie od samego początku czuć strach. Widzę miny ochroniarzy, którym groził, że ich pozwalnia, kiedy nie chcieli go wpuścić na teren spółki w okresie zawieszenia. Teraz musieli otworzyć mu szlaban, aby zajechał swoją „karocą”, na swój utracony na chwileczkę folwark z poddanymi – opowiada nam pracownica WiK.
– Widzę pustki na korytarzach, bo ludzie pochowali się i boją się nawet wyjść do toalety, aby nie napotkać pana folwarku. Czuję tę grobową ciszę i przyspieszone oddechy przerażonych ludzi. Drżą, czy pan za chwilę nie wejdzie do ich biura. Czy zacznie ich straszyć? Grozić? Prześmiewać? Drwić z zawieszonych wiceprezesów? Komu wręczy wypowiedzenie? Kogo postraszy dyscyplinarką? Kto dostanie informację o zmianie stanowiska pracy i przeniesieniu do innego działu? Kogo wezwie do swojego gabinetu w trybie pilnym, a później każe czekać jak psu kilka godzin pod gabinetem? Jakie decyzje każe podjąć i w jakim tempie będą się zmieniać informacje na stronie internetowej spółki? – pyta.
Dariusz, który pracuje w WiK od pięciu lat, mówi, że te pytania nie są przesadzone. – W jednym z raportów, w którym badano sytuację w spółce napisano, że ludzie wysyłali sobie wiadomości z ostrzeżeniem, że prezes przyjechał na zakład. To nie jest ściema. Takie rzeczy naprawdę miały tutaj miejsce. Tak, jak i przypadki, gdy ludzie płakali po rozmowach z Ireneuszem Jakim i trzęsły im się ręce – opowiada.
Imiona bohaterów tekstu zmieniono, albo nie podano ich wcale, ponieważ obawiają się zemsty ze strony Ireneusza Jakiego oraz trzymających z nim przedstawicieli obozu władzy. Jak pokazała wtorkowa konferencja prezesa w spółce, zaczął on poszukiwanie osób, które składały niekorzystne dla niego zeznania. W środę związki zawodowe w WiK zaalarmowały radę nadzorczą, że Ireneusz Jaki jednoosobowo wprowadza zmiany kadrowe w spółce.
- Co zeznawali pracownicy spółki w rozmowach z kontrolerami PIP?
- Jak podczas kontroli pracownicy oceniali zarząd?
- Jak prezes dyscyplinował pracowników, z których był niezadowolony?
- Czemu Ireneuszowi Jakiemu na konferencjach towarzyszą byli zastępcy?
- Jak wejście do spółki kontrolerów z Głównego Inspektoratu Pracy oceniają pracownicy?
Odpowiedzi na te pytania w tekście „Powrót taty. Pracowników WiK ogarnął strach”. Przeczytasz ją w e-wydaniu tygodnika „Opolska”.