Dzięki tej wygranej podopieczni Mariusza Łysiaka umocnili się na piątej pozycji w tabeli. Po 17 kolejkach mają na koncie 32 punkty.
Gospodarze lepiej weszli w sobotnie spotkanie. Niemniej potrzebowali nieco czasu by zyskać większą przewagę. W „połowie” premierowej partii tablica wyników pokazywała 13:10 na ich korzyść i potem kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Ostatecznie triumfowali różnicą pięciu „oczek”.
To podziałało na gości niczym zimny prysznic, albowiem po zmianie stron wręcz stłamsili naszą ekipą. Szybko odskoczyli na 7:1, a potem powiększali dystans. Na tyle, ze w pewnym momencie było już 17:9 dla nich i stało się jasne kto zwycięży w tej odsłonie. Aczkolwiek nieco zwolnili tempo, a i kluczborczanie mocno postarali się o poprawę dość wstydliwego dorobku. Finalnie skończyło się takim samym rezultatem jak na inaugurację meczu.
Trzeci set długo zapowiadał się na najbardziej wyrównany z wszystkich. Dość napisać, iż obie drużyny dwucyfrową liczbę punktów osiągnęły mniej więcej w tym samym czasie. Od remisu po 10 na boisku rządzili już tylko kluczborczanie. Proszę sobie bowiem wyobrazić, iż koniec końców rozbili rywali 25:15, a prawdziwy popis gry dał rezerwowy Jan Siemiątkowski, który potem zgarnął tytuł MVP spotkania.
W czwartej części nasi siatkarze poszli za ciosem. Sukcesywnie powiększali przewagę i na „półmetku” tej partii prowadzili już 13:8. Wydawało się, że to pozwoli im trzymać rękę na pulsie do samego końca. Przyjezdni jednak nie odpuszczali. Niemniej kluczborczanie na finiszu zachowali zimną krew i zwyciężyli najmniejszą potrzebną ku temu przewagą.
Mickiewicz Kluczbork – Olimpia Sulęcin 3:1 (25:20, 20:25, 25:15, 25:23)
Czytaj także: W Mickiewiczu Kluczbork jest niedosyt, ale i wiara w czołówkę zaplecza PlusLigi