O tym, że Ireneusz Jaki został odwołany z funkcji prezesa WiK Opole prezydent miasta poinformował w mediach społecznościowych. Wskazał, że drogę do tego otworzyła nieobecność na obradach przedstawiciela Polskiego Funduszu Rozwoju.
To rządowa jednostka, której przedstawiciele w radzie swego czasu zmieniali się jak w kalejdoskopie. Niezmienne pozostawało tylko, że nie zgadzali się, aby pozbawić Ireneusza Jakiego funkcji prezesa. Upór ten wielokrotnie krytykowały dwa z trzech związków zawodowych działających w spółce. Niegdysiejszy lider trzeciego związku, który prezesa Ireneusza Jakiego bronił, jest teraz członkiem zarządu Zakładów Azotowych Kędzierzyn.
Możliwość nawet samodzielnego odwołania zapewniał im „złoty głos”. Ten PFR otrzymał pod koniec 2019 roku, gdy pozyskał za 100 mln zł udziały w WiK Opole, które teraz spółka sukcesywnie odkupuje.
Przewodnicząca rady: Ireneusz Jaki odwołany zgodnie z umową spółki
Przypomnijmy, że Ireneusz Jaki został odwołany z funkcji prezesa WiK Opole po raz drugi. Pierwsze odwołanie rada nadzorcza przegłosowała ponad rok temu. Ale decyzja nie była jednogłośna, a wyraźny protest przedstawiał właśnie reprezentant PFR. Fundusz zgłosił sprawę do sądu. Ten zabezpieczył uchwałę w tej sprawie, umożliwiając Ireneuszowi Jakiemu powrót do pracy.
Od tego czasu w agendzie posiedzeń rady nadzorczej WiK regularnie znajdował się punkt dotyczący odwołania prezesa. Nie wystarczyła jednak jednorazowa nieobecność przedstawiciela PRF. Z formalnego punktu widzenia reprezentant funduszu musiał być nieobecny na dwóch posiedzeniach z rzędu, po uprzednim skutecznym poinformowaniu.
Jak informuje Anna Habzda, przewodnicząca rady WiK Opole, taka sytuacja właśnie miała miejsce.
– Pan Ireneusz Jaki został odwołany z funkcji prezesa zgodnie z umową spółki – mówi.
„Po wygranych przez opozycję wyborach pękają kolejne mury” – komentuje prezydent Opola.
Zwróciliśmy się do Ireneusza Jakiego z prośbą o odniesienie do sytuacji. Czekamy na odpowiedź.
Ireneusz Jaki odwołany. Co na to załoga?
Przypomnijmy, że pierwsze próby odwołania Ireneusza Jakiego miały miejsce wiosną 2022 roku. Wtedy w przestrzeni publicznej pojawiły się informacje, że będąc prezesem WiK miał się dopuszczać złego traktowania pracowników.
Równolegle otoczenie Ireneusza Jakiego, wraz z całym obozem Zjednoczonej Prawicy oraz przychylnych im mediów, zaczęło bić w dwóch ówczesnych wiceprezesów. Mowa o Agnieszce Maślak i Sebastianie Paroniu, którzy jako „ludzie prezydenta” znaleźli się we władzach spółki w połowie 2021 roku. Pod ich adresem padały zarzuty, że narazili WiK na straty. Chodziło o podpisanie umowy na dostawę energii od firmy, która wkrótce potem wycofała się z umowy.
Rada nadzorcza nie mogąc odwołać Ireneusza Jakiego z powodu blokady ze strony PFR zawieszała go w obowiązkach. Ale jesienią 2022 roku Ireneusz Jaki wrócił do pracy, bo sąd zabezpieczył uchwałę, na mocy której rada go zawiesiła.
– Inne uchwały w sprawie pana prezesa też wędrowały do sądu. I ten zabezpieczał je, tym samym wstrzymując ich skuteczność do czasu rozpatrzenia. Skutek był taki, że zawieszony czy odwołany prezes wracał do pracy. To był niekończący się serial – przypomina jeden z pracowników WiK.
Niewykluczone, że podobnie będzie z uchwałą podjętą przez radę nadzorczą 20 listopada, pod nieobecność przedstawiciela PFR.
– Dlatego w firmie panuje umiarkowany entuzjazm. Nadal nie wiadomo, jak to się potoczy i jak zachowa się sąd – komentuje nasz rozmówca.
Kontrola PIP i interwencja Patryka Jakiego
Skąd takie reakcje mimo tego, że Ireneusz Jaki został odwołany z funkcji prezesa? Tu wracamy do kwestii traktowania załogi. A konkretnie do raportu Państwowej Inspekcji Pracy w Opolu, która zbadała sytuację w spółce w połowie 2022 roku. Z badań ankietowych wynikało, że pracownicy gorzej oceniali współpracę z Ireneuszem Jakim, niż z pozostałymi członkami zarządu i kadrą kierowniczą. Do tego dochodziły chwilami dramatyczne relacje osób, które udzieliły kontrolerom bezpośrednich wywiadów.
W protokole upublicznionym potem przez prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego była mowa o dyskryminacji i nierównym traktowaniu. Te objawiały się m.in. nierównościami płacowymi oraz nawet kilkukrotnym przenoszeniem kobiet na różne stanowiska. Ireneusz Jaki odpierał zarzuty twierdząc, że dyskryminacji nie było. Przekonywał, że sytuacji opisanych w protokole nie było.
Z drugiej strony, gdy Ireneusz Jaki wrócił do pracy w połowie października 2022 roku, otrzymaliśmy sygnały, że stara się dotrzeć do raportu PIP oraz poznać nazwiska osób, które zeznawały przeciw niemu. Rada nadzorcza pisała wtedy o „destabilizacji spółki”.
Po kontroli PIP do spółki weszli kontrolerzy Głównego Inspektoratu Pracy. Ci mieli przedstawić protokół pokontrolny na przełomie stycznia i lutego 2023 roku. Ostatecznie nie pojawili się w spółce. W międzyczasie wyszło na jaw, że europoseł prawicy Patryk Jaki, syn Ireneusza, interweniował u szefowej GIP w sprawie ojca. Miało to miejsce jeszcze w trakcie kontroli PIP.
Ostatecznie do podpisania protokołu po kontroli GIP doszło w maju tego roku. Paweł Kawecki, członek zarządu WiK Opole, zaznaczał, że to dokument czysto techniczny, który nie kwestionował ustaleń PIP.
Jak Ireneusz Jaki znalazł się we władzach WiK Opole?
Ireneusz Jaki został odwołany po blisko dziewięciu latach pracy w kierownictwie spółki. Znalazł się w nim pod koniec 2014 roku. Wtedy doszło do trzęsienia ziemi we władzach spółki.
Rada nadzorcza – w uprzednio zmienionym składzie – odwołała wtedy cały zarząd spółki i powołała nowy. W jego składzie – wtedy w roli jednego z wiceprezesów – znalazł się Ireneusz Jaki. Drugim zastępcą prezesa został Mateusz Filipkowski. Na czele spółki stanął Zbigniew Leszczyński, były prezes Wisły Płock, w przeszłości zatrudniony m.in. w Orlenie. Ze stanowiska zrezygnował na początku 2016 roku, krótko po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych. Wszedł do zarządu Orlenu. Ireneusz Jaki stery w WiK objął w kwietniu 2016 roku.
Przypomnijmy, że wspomniane trzęsienie ziemi we władzach WiK pod koniec 2014 roku było owocem aliansu Arkadiusza Wiśniewskiego i Patryka Jakiego. Poseł prawicy wsparł go w wyborach na prezydenta Opola, w jakiś czas po tym, jak doszło do głośnego rozstania Arkadiusza Wiśniewskiego z Platformą. Od dłuższego czasu politycy ci są na wojennej ścieżce.
Platforma zatrudnienie Ireneusza Jakiego w WiK określała wtedy spłacaniem politycznego długu. Pod adresem Patryka Jakiego padły zarzuty o nepotyzm. Polityk prawicy odpowiadał, że nie można stawiać znaku równości pomiędzy tym, jak wcześniej PO umieszczała swoich ludzi na różnych posadach w spółkach i jednostkach samorządowych, a angażem jego ojca w WiK.
Mówił też o przewinach, jakie Ireneusza Jakiego miały spotykać ze strony Platformy aż do pozbawienia pozbawienia go funkcji asystenta przez Ryszarda Zembaczyńskiego w 2007 roku. Co prawda okolicznościach tego zwolnienia mówiono różnie (m.in. że miał być to skutek obyczajowego skandalu), ale wniosek z przekazu Patryka Jakiego był prosty: praca dla jego ojca to nie nepotyzm, a sprawiedliwość dziejowa.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.