– European Theatre Convention (ETC) zrzesza 50 teatrów z 30 krajów Europy. W tym gronie jest „Kochanowski” jako jedyny teatr z Polski. Ma to podwójny wymiar, bo już 10 maja Opole ugości śmietankę branży. A wszystko to podczas prestiżowej konferencji, której partnerami są Unia Europejska i dodatkowo – właśnie ETC.
– Konferencje ETC z udziałem dyrektorów teatrów i innych instytucji odbywają się mniej więcej co pół roku. Wyjątkowość majowego wydarzenia polega na skali, bo oprócz 100 członków ETC ugościmy również 250 ważnych dla branży gości z aż 54 krajów.
– Ale to nie wszystko…
– Tak, równocześnie Departament Kultury UE organizuje w Teatrze Kochanowskiego w Opolu II Europejskie Forum Teatralne. Można więc powiedzieć, że w Opolu szykują się dwa wydarzenia w jednym. Ostatnie takie duże forum odbyło się w Dreźnie w 2020 roku podczas niemieckiej prezydencji w Radzie UE, jednak w formule online ze względu na pandemię.
– Z jakich powodów to właśnie nieduże Opole zostało wybrane na miejsce wydarzenia tej rangi?
– Za nami kilkuletnie starania o organizację tej konferencji. Wszystko po to, by przybliżyć ludziom w Europie nasz teatr i województwo. Łączy się to z polityką kulturalną „Kochanowskiego”. Chcemy prezentować nasz program artystyczny możliwie największej grupie odbiorców w regionie, ale także w kraju i za granicą. Bierzemy udział w różnych festiwalach, staramy się o koprodukcje międzynarodowe. Między innymi dlatego zostaliśmy zauważeni przez ETC jako teatr prężnie działający, który chce i ma ku temu wszelkie warunki, by współpracować z krajami UE. Już kilka lat temu podczas wizyty władz ETC w Opolu nasz teatr zrobił duże wrażenie – w kontekście miejsca i misji teatru „wielu głosów, różnych spojrzeń”.
– A co takiego szczególnie się spodobało?
– Zauważono, że Teatr Kochanowskiego w Opolu prezentuje jakość. Ale również to, że umiejętnie łączymy teatr klasyczny z progresywnym, że często wspieramy grupy niezależne i działamy na szeroką skalę. Nie tylko regionalną. Dlatego też decyzja o tym, że II Europejskie Forum Teatralne odbędzie się w Opolu zapadła ponad rok temu.
– Czy aby na pewno nasz teatr podoła tej skali przedsięwzięcia?
– Nasz teatr ma nie tylko przestrzeń, infrastrukturę, ale co ważne – kompetentny zespół. Dyskusje zaplanowaliśmy wspólnie z organizatorami w wielu grupach, równolegle na kilku scenach, a po sympozjach naszym gościom zaprezentujemy różne spektakle z naszego repertuaru i jeden gościnny.
– Czy Opole wyróżnia coś jeszcze?
– Opole ma przede wszystkim wielką tradycję teatralną. Każdy Europejczyk działający w teatrze wie, że to właśnie w Opolu Jerzy Grotowski zmienił na zawsze język teatralny w całym świecie.
– I stąd też wziął się motyw przewodni konferencji – „Share”. Ale o czym dokładnie i kto będzie dyskutował?
– Wykładowców i prelegentów jest wielu. To osoby zasiadające m.in. w KE i zarządzie głównym ETC, dyrektorzy teatrów – praktycy, teoretycy zarazem, artyści, edukatorzy, badacze, słowem – ludzie zajmujący się teatrem na co dzień.
– A celem tych rozmów ma być poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: jak powinna wyglądać przyszłość teatru?
– Porozmawiamy na przykład o tym, jak wyglądają systemy teatralne. Chcemy wymieniać się wiedzą po to, by lepiej prowadzić nasze instytucje, by jeszcze lepiej komunikować się z widzami. To będzie cykl dyskusji poruszających różne aspekty, łącznie z tym, czy i w jaki sposób teatr ma wpływ na redukcję śladu węglowego. Mam nadzieje, że uda nam się poruszyć ważne tematy, którymi władze UE i ETC podzielą się później z różnymi instytucjami. My również mamy zamiar z tych wniosków korzystać i dzielić się nimi na polskim rynku teatralnym.
– Rola gospodarza tej konferencji z pewnością, mówiąc kolokwialnie, opłaci się „Kochanowskiemu”. Pojawią się pewnie nowe kontakty, twórcze pomysły, wymiana doświadczeń… Na co pan najbardziej liczy?
– Są już konkrety w postaci dwóch produkcji na kolejny sezon. Pierwsza to „Najlepszy spektakl na świecie” serbskiego reżysera, współprodukowana z partnerami z Malty, Kosowa, Słowenii, Włoch i Niemiec. W związku z tym powstanie ona w Opolu i ruszy w trasę po miastach, w których są przedstawicielstwa ETC. Drugie przedstawienie powstanie w koprodukcji z prestiżowym teatrem z Madrytu – Teatros del Canal. Z pewnością będą to długofalowe efekty współpracy z zagranicą. One też wpłyną na naszą pozycję w Europie.
– Trudno nie przyznać, że to duże szanse dla Teatru Kochanowskiego w Opolu i spore wyróżnienie.
– Dlatego tak bardzo mnie cieszy ta sytuacja. W Europie jest mnóstwo wspaniałych miast i festiwali z wielkimi dotacjami. A mimo to, to właśnie u nas odbędzie się tak prestiżowe wydarzenie. Uważam, że rola kultury powinna się zaczynać od mniejszych aglomeracji i jednostek. To tu powinno się kształtować świadomość kulturalną i wrażliwość widzów.
– Pandemia zmieniła wszystko. Mocno oberwało się kulturze. W jakiej kondycji jest współczesny teatr?
– Ludzie, którzy przychodzą do teatru, bardziej doceniają dziś bezpośredni kontakt. Są uważni, oglądają spektakle w jeszcze większym skupieniu. To świadczy o tym, że potrzebują sztuki. Potrzebują refleksji. Minusem jest fakt, że widzowie kupują bilety na ostatni moment. Widocznie wciąż boją się, że np. możemy odwołać spektakl. Z podobnymi problemami borykają się wszystkie teatry w Europie. Do tego dochodzi gigantyczna inflacja, ceny prądu i wydatki na produkcje. Prowadzimy teatr normalnie. Mimo to ciągła walka z presją ekonomiczną.
– Czy w skali Europy wygląda to podobnie?
– Każdy ma swoje problemy. Jednak widoczne są różnice pod względem dofinansowania między krajami sektora wschodniego i zachodniego. Zaplecze ekonomiczne to jedno. A systemy pracy to drugie. Teatry w Niemczech czy Francji mają inne regulacje niż nasze. Potrzebna jest nam gruntowna zmian systemu szkolnictwa artystycznego czy emerytalnego dla artystów.
– Jakie Zachód ma przewagi w branży teatralnej?
– Systemy kontraktowe i wsparcie dla artystów niezależnych. Więcej możliwości projektowych. Ale niestety większa rywalizacja. Polski system teatralny jest oparty na ustawie z 1991 roku… To chyba mówi samo za siebie.
– Jak wobec tych wszystkich przeciwności zaciągnąć dzisiejszego widza do teatru?
– Nad tym głowi się cała branża. Najsmutniejsze są desperackie ruchy, np. zagrajmy szybko jakąkolwiek komedię. Niestety, takie myślenie odbija się negatywnie na jakości, wartości. I w ogóle sensie teatru. My przecież nie mamy kryzysu teatru. Mamy natomiast poważny kryzys myśli w teatrze. Zresztą, nie tylko w teatrze. Niestety. W rzeczywistości multimedialnego chaosu teatr jest miejscem jednym z nielicznych, które dają szanse na refleksję. Dlatego też jest miejscem, w którym można zastanowić się nad tym, jak nadać sens własnemu życiu. Paradoksalnie, to również przestrzeń, gdzie można odróżnić prawdę od fałszu. Dlatego teatr nie powinien popularyzować tzw. sztuki niższej, nie powinien schlebiać widzowi, nie powinien oferować tego, co znajdziemy np. w telewizji rozrywkowej. I publiczność to, mam wrażenie, rozumie. Widzę to na co dzień w Opolu, gdzie widzowie stają się coraz bardziej wymagający. I to jest bardzo budujące i nadaje sens naszej pracy.
CZYTAJ też: 47. Opolskie Konfrontacje Teatralne. Zbliża się święto klasyki w „Kochanowskim”