Od początku zatem. Podopieczni Roberta Skibniewskiego lepiej weszli w mecz (6:2), ale równie szybko miejscowi wyszli na prowadzenie. Później jeszcze trwało małe „przeciąganie liny”, aż w końcu na finiszu tej odsłony rywale odskoczyli na 22:18.
W drugiej kwarcie z biegiem czasu jednak opolanie zaczęli przejmować inicjatywę. Przeważyły o tym blisko 150 sekund gry, gdy nie stracili punktu, a sami zdobyli osiem. Było wtedy 32:28 dla nich, a wkrótce nawet tę przewagę powiększyli. Miejscowi jednak nie odpuszczali i niebawem niemalże zniwelowali straty. Za to finisz tej części należał już do naszych koszykarzy, którzy ponownie zbudowali sobie pewien dystans (47:42).
Po zmianie stron przedstawiciele ekipy ze Zgorzelca szybko zdołali doprowadzić do remisu. Od stanu 50:49 akademicy jednak coraz bardziej zaczynali dyktować warunki gry. Sygnał do ataku dał „trójką” Hubert Pabian i po paru chwilach team w którym gra, miał już siedem „oczek” więcej. Gracze Turowa jednak jeszcze próbowali ratować sytuację i zbliżyli się nawet na dystans jednego rzutu (64:61). Aczkolwiek trzy ostatnie minuty trzeciej kwarty w pełni należały już do gości, którzy ten okres „wygrali” 13:4 i odskoczyli na 12 punktów.
Po tym jak na początku czwartej części udanie pod kosz wszedł Mikołaj Kroczak, to było jeszcze spokojnie. Natomiast gdy opolanie trzy razy pod rząd trafili z dystansu (dwukrotnie Adam Kaczmarzyk) i wyszli na prowadzenie 88:67 to wydawało się, iż mogą już w pełni kontrolować wydarzenia na parkiecie do samego końca. Tym bardziej, że na niespełna 180 sekund do końca prowadzili 92:74. Wtedy jednak zupełnie stanęli w ofensywie. Do ostatniej syreny nie powiększyli już swojego dorobku, z kolei rywale zdobyli 14 punktów. Na szczęście na więcej nie starczyło im czasu.
Turów Zgorzelec – Weegree AZS Politechnika Opolska 88:92 (22:18, 20:29, 23:30, 23:15)
Weegree AZS: Kaczmarzyk 35, Kobel 15, Pabian 15, Kroczak 7, Kowalczyk 6, Jodłowski 5, Ratajczak 4, Białachowski 2, Skiba 2, Kapuściński 1.