Starcie to miało podwójną stawkę, jeśli nie potrójną. Wszak rywale są tylko „oczko” wyżej od Tygrysów, ale mieli i wciąż mają pięć punktów więcej, a do tego mecz rozegrany mniej. W dodatku podopieczni Dariusza Lubczyńskiego muszą się coraz bardziej oglądać za siebie, jeśli nie chcą stracić prawa gry w play off (pełna tabela TUTAJ). Do tego gospodarzy prowadzi teraz Toni Corredera, który w styczniu został zwolniony z naszego zespołu.
Dreman zremisował w Bochni
Przyjezdni świetnie weszli w mecz. Nie minęło 45 sekund, a już otworzyli wynik. Uczynił to niezawodny ostatni Felipe Deyvisson, który na raty wykorzystał rzut wolny. Najpierw bowiem trafił w Kacpra Kaczkę, ale dobitka była skuteczna. Brazylijczyk niebawem znowu mógł pójść za ciosem ale dwukrotnie kapitalnie zatrzymywał jego uderzenia golkiper miejscowych, a nieco później Saaf wygrał z nim pojedynek sam na sam.
I to w końcu zemściło się na jego drużynie. Cudownym uderzeniem w samo okienko popisał się bowiem Wojciech Przybyła! Po tym spotkanie jeszcze bardziej się wyrównało i mieliśmy akcja za akcję na czele z kapitalnym paradami obu bramkarzy. Tym razem po stronie gości dobre okazję miał Marek Bugański, ale też był nieskuteczny. Gdy już dobrze minął kwadrans gry zrehabilitował się Deyvisson. Tym razem bezpośrednio z rzutu wolnego!
To nieco uspokoiło grę, ale po zmianie stron gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Co z kolei przytłoczyło nasz team i nim druga odsłona osiągnęła półmetek rywali dopięli swego. Minor Cabalceta najpierw zwiódł Maksyma Pautiaka, a następnie Dawida Lacha i było 2-2. Goście otrzymali zatem sygnał alarmowy i znowu walczyli o pełną pulę. I mimo paru dogodnych sytuacji nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Niemniej rywale również mieli czego żałować.
BSF Bochnia – Dreman Exlabesa Opole Komprachcice 2-2 (1-2)
Bramki: 0-1 Deyvisson – 1., 1-1 Przybył – 6., 1-2 Deyvisson – 16., 2-2 Cabalceta – 29.
Czytaj także: Najpierw remis z Legią Warszawa, teraz porażka z Widzewem Łódź!