Dwie głośne tragedie w gminie Chrząstowice pochłonęły życia łącznie sześciu osób. Cztery z nich zginęły w pożarze strzelnicy hotelu. W połowie listopada 2022 roku podczas wieczornych zajęć strzeleckich doszło tam do eksplozji. Dwóch osobom – uczestnikowi i jednemu z instruktorów – udało się uciec. Strażacy wyciągnęli z budynku 42-latka, którego nie udało się uratować pomimo reanimacji.
Następnego dnia o poranku w strażacy w zgliszczach znaleźli kolejne trzy zwęglone ciała. Były w magazynie strzelnicy. Należały do 23-letniej instruktorki oraz dwóch mężczyzn w wieku 23 i 42 lat.
Biegli zaczęli przygotowywać opinie dopiero wiosną 2023 roku. Powodem był długi czas oczekiwania na komplet materiałów i próbek z miejsca zdarzenia. Śledczy kilkukrotnie wydłużali biegłym czas na wydanie opinii. Ci tłumaczyli się skomplikowaną materią sprawy oraz obciążeniem innymi obowiązkami.
A gdy prokuratura miała już zamówione opinie, to śledczy postanowili zamówić kolejną, uzupełniającą. Ta wymagała przeprowadzenia eksperymentu polegającego na odtworzeniu warunków, jakie panowały feralnego dnia na strzelnicy. Chodziło o sprawdzenie, czy pozostałości postrzałowe mogły się zapalić, eksplodować i doprowadzić do pożaru po oddaniu w nie przypadkowego strzału.
Ostatecznie dopiero niedawno Prokuratura w Opolu otrzymała ostatnią, czwartą z zamówionych opinii.
– Obecnie prokurator się z nimi zapoznaje – mówi Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Nie wskazuje, jakie są ustalenia biegłych w temacie pożaru strzelnicy w Chrząstowicach. Zaznacza jednak, że nie muszą one przesądzać o czyjejkolwiek winie. Na tym etapie śledztwo nadal toczy się w sprawie.
Dwie tragedie w gminie Chrząstowice
Więcej do powiedzenia prokuratura ma w temacie innej tragedii w Chrząstowicach. Mowa o eksplozji dużej pompy ciepła, do której doszło tam w sierpniu minionego roku. Zginął w niej serwisant oraz właściciel posesji, na której doszło do wybuchu.
– Biegły stwierdził, że serwisant skorzystał z tlenu technicznego i wtłoczył go do urządzenia aby sprawdzić jego szczelność. Skutkiem był zapłon oparów oleju, a urządzenie zachowało się jak tłok w silniku dieslowskim. Powstało wysokie ciśnienie, które doprowadziło do rozerwania urządzenia – opisuje Stanisław Bar.
Potwierdza to więc opinię Pawła Lachmana, prezesa Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła, który w rozmowie „O!Polską” krótko po wypadku wskazywał, że wybuch najpewniej spowodował tzw. „efekt diesla”. Wskazywał, że jak każde urządzenie chłodzące, pompa ciepła posiada sprężarkę, do której podczas serwisu mogło dostać się powietrze. Ta zadziałała wtedy trochę jak tłok w silniku.
– Tyle, że w nim dochodzi do kontrolowanych wybuchów wskutek zmieszania niewielkiej ilości oleju z powietrzem. Nie trzeba do tego żadnej iskry – opisywał. – Jeśli do sprężarki w urządzeniu chłodzącym dostanie się powietrze, dochodzi do niekontrolowanej reakcji, której skutkiem jest wybuch. Jeśli to jest mała sprężarka, jak w lodówce, to wielkiego zagrożenia jednak nie ma. Tyle, że w Chrząstowicach mieliśmy do czynienia z dużym urządzeniem. Przez to siła eksplozji była znacznie większa – opisuje.
Paweł Lachman dodawał, że wystarczyłoby przeprowadzić próbę szczelności azotem. – To chroni przed eksplozją – mówił.
Tak, jak w przypadku pożaru strzelnicy w Chrząstowicach, Prokuratura w Opolu nie zakończyła jeszcze śledztwa w sprawie wybuchu pompy ciepła.
Czytaj także: Prokuratura w Opolu stawia zarzuty kontrterrorystom. „Sprawa ma drugie dno”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania