Stanley Brzeg zakończył sezon bardzo ważnym meczem. W ostatniej kolejce podejmował Śląsk Wrocław, który mógł jeszcze pokusić się o wygranie całych zmagań i bezpośrednią promocję do elity. Musiał jednak nie tylko zwyciężyć z naszą ekipą, ale i liczyć na to, że liderujący stawce Ruch Chorzów się potknie. Czyli przegra derby województwa śląskiego z Sośnicą Gliwice. Żaden z tych warunków nie został jednak spełniony. Także dzięki kapitalnej grze podopiecznych Bartłomieja Szczeciny, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
– Chcieliśmy sami sobie coś udowodnić, że jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi w lidze. Tym bardziej po takim starciu jak w Chorzowie z Ruchem, gdy zagraliśmy świetny i emocjonujący mecz, walczyliśmy, ale nie wyszła nam końcówka i przegraliśmy wysoko – tłumaczy trener.
Z drugiej strony, można więc tez żałować, że jego ekipie równocześnie przytrafiały się wpadki. Jak choćby porażka u outsidera z Nowin na inaugurację rundy rewanżowej. czy remis w Kazimierzy Wielkiej.
– Po raz kolejny potwierdziło się, że ligę zazwyczaj wygrywa nie ten, kto sobie świetnie radzi z rywalami z czołówki, tylko punktujący regularnie na drużynach niżej notowanych. Niestety, my w tej drugiej kwestii mieliśmy parę wpadek i to poskutkowało tym, że z walki o awans wypisaliśmy się wcześniej – obrazuje Bartłomiej Szczecina.
Stanley Brzeg zakończył sezon
Co ciekawe, brzeżanie zachowali jednak pewną regularność, jeśli porówna się pierwszą i druga rundę. I to zarówno pod względem zdobytych punktów (23 i 22) czy bramek (50 i 48). Jak również liczby spotkań wygranych u siebie i na wyjazdach. Jedyną większą różnicą była większa liczba straconych goli w 2025 roku (24 i 34).
– Na finiszu wynikało to siłą rzeczy ze zmęczenia sezonem, po drugie, była większa rotacja w kadrze spowodowana wyjazdami, zawieszeniami, rosła ilość błędów indywidualnych, a my sporo bramek traciliśmy po nich. Póki, jako drużyna, trzymaliśmy się swoich zasad, które sobie postawiliśmy przed sezonem, to w każdym meczu dobrze broniliśmy. Gdy wkradały się błędy, to były ich konsekwencje – wyjaśnia szkoleniowiec.
Tym niemniej przedstawiciele ASG Stanley pokazali, że drzemie w nich potencjał. Niebezzasadnym jest zatem pytanie „co teraz”?
– Nie wiem jeszcze. jak będzie wyglądała kadra, kto zostanie, kto odchodzi, na razie na to trochę za wcześnie. Niemniej, każdy wyraził chęć kontynuacji pracy – zastrzega Bartłomiej Szczecina. – Chcemy zrobić krok do przodu, planujemy cały czas rozwijać drużynę i klub. W Brzegu spotkała się grupa ludzi ambitnych, którym zależy na tym, żeby coś osiągnąć. W mijającym roku to budowaliśmy, a w przyszłym chcemy zbierać tego jeszcze lepsze plony, łącznie z poprawą miejsca na koniec sezonu.
Czytaj także: Nasz Tygrys pomógł w awansie na mistrzostwa Europy
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania