Pisząc najprościej aikido to sztuka walki wywodząca się z Japonii. W jej ramach, w aspekcie fizycznym, wykorzystuje się swoje ciało do tego, aby odpierać atak przeciwnika. Asortyment możliwości jest bardzo szeroki. Nie brakuje rzutów, dźwigni, różnego rodzaju uderzeń. W procesie treningowym stosowana jest również broń. Jak kij, nóż czy miecz.
– To system bardzo defensywny, czyli obronny, bez formuły ataku i głównie z tego powodu nie ma zawodów sportowych. Nie stosujemy tej formy również ze względu na ideę braku rywalizacji. Aikido jest sztuka szukania i stosowania harmonii, nie destrukcji. Najbardziej znanym hasłem związanym z aikido jest to, że wykorzystuje się siłę ataku przeciwnika – wyjaśnia sensei Tomasz Kuszewicz, prezes Buikukai Polska, które podlega pod Buikukai Osaka, o czym za chwilę…
Nie kryje przy tym, iż tak jak wszystkie tzw. tradycyjne sztuki walki, czyli takie, które mają długą historię i powstały na bazie systemów japońskich, chińskich itp., aikido również zakłada rozwój w trzech sferach: fizycznej, mentalnej i duchowej.
– To jest poniekąd spójne dla wszystkich tych systemów. I tutaj pozostaje kwestią organizacji, grupy, czy danego systemu, który z tych elementów jest bardziej priorytetowo traktowany. Jeżeli chodzi o naszą grupę, to zachowujemy pod tymi względem spójność i równowagę. Wszystkie trzy aspekty traktujemy równo. Nie znaczy to, że od każdego zaczynamy praktykę i rozwój w tym samym czasie. Wiadomo, że w przypadku pracy z dziećmi, jak i dorosłymi zaczynającymi swoją przygodę z aikido, na początku jednak jest ciało. Od niego zaczynamy trening, a sfera mentalna to kolejny naturalny etap. Z czasem zwyczajnie łączymy aspekty psychofizyczne – zauważa prezes Buikukai Polska.
Otwarci dla każdego
– Natomiast co do sfery duchowej to warto tu nadmienić, że nie jesteśmy żadną organizacją wyznaniową. Niemniej w procesie wieloletniego treningu oczywiste jest, że przekazujemy pewne wartości uniwersalne. Jesteśmy dobrymi ludźmi i taki styl życia przekazujemy swoim uczniom. Proces taki wpływa na indywidualny rozwój duchowy każdego adepta, ale w sposób taki w jaki on chce, aby ten proces następował. Nie określamy co jest w rozwoju duchowym prawidłowe, a co nie. Każdy człowiek kształtuję tę sferę wg własnego uznania. Mogą u nas ćwiczyć zarówno wyznawcy wszelkich religii, jak i tacy, którzy żadnej nie wyznają, bo oni również w sferze duchowej się rozwijają. Nie łączymy duchowości z religijnością, to są dla nas odrębne sprawy, indywidualne dla każdego – zaznacza mistrz Kuszewicz.
Co ciekawe, jak to często bywa w przypadkach dalekowschodnich sztuk walki, aikido również jest nieco podzielone. Czy to to ze względu na różnego rodzaju style czy federacje. Nie tak jednak jak karate czy kung-fu gdzie istnieje bardzo dużo różnych stylów, czasami całkowicie się różniących.
– Tutaj jesteśmy bardziej podobni do taekwondo, gdzie jest jeden system, ale kilka różnych federacji światowych, większych i mniejszych. Można powiedzieć, że aikido jest jedno, ale trochę różni się przekaz w zależności od nauczycieli. Każdy z nich ma pewne cechy i predyspozycje, które uwypukla i to wpływa na sposób i formę treningu – obrazuje Tomasz Kuszewicz.
Ludzie aikido – jak rodzina
Jak zatem Opole umieścić w strukturach krajowych, a Buikukai Polska na europejskiej i światowej mapie aikido?
– U nas punktem wyjścia jest Aikiaki Hombu Dojo, któremu zawsze szefuje potomek twórcy aikido Moriheia Ueshiby. Obecnie Moriteru Ueshiba który nosi tytuł Doshu. Do Aikikai należy obecnie największa japońska organizacja, która nazywa się Buikukai Osaka, pod nią podlega Buikukai Polska, a opolski oddział jest członkiem tej dużej rodziny. Takich grup w ramach Buikukai w Europie i na całym świecie jest kilkadziesiąt, w Polsce funkcjonujemy obecnie w kilku miastach – wyjaśnia szef opolskiej grupy, w której na razie trenują głównie dorośli, ale od września uruchomione zostaną zajęcia dla dzieci.
Niedawno w Opolu odbył się zjazd miłośników aikido. Był to Europejski Aikido Summer Camp, na którym gościliśmy uczestników z wielu polskich organizacji oraz z 9 krajów Europy.
– Było to pierwsze tego typu zgrupowanie w Polsce i cieszę się, że odbyło się właśnie w Opolu. Na seminariach i szkoleniach zorganizowanych przez Buikukai Polska wszyscy uczestnicy mogli pobierać nauki bezpośrednio od mistrzów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Mieliśmy okazje gościć wieloosobową delegację, której przewodniczył shihan Kazuyasu Kamimura 7 dan Aikikai, nasz bezpośredni nauczyciel, a mój „japoński tato” – wesoło opowiada sensei Kuszewicz.
– W tym roku obchodzimy 25-lecie naszego dojo w Opolu oraz dziesięciolecie współpracy z japońską organizacją-matką. Już jej nawiązanie było niczym osiągnięcie wymarzonego celu, a teraz staliśmy się praktycznie rodziną. Mamy z mistrzami bardzo dobre, osobiste relację. Do tego stopnia, że mieszkamy u siebie w domach, gdy jadę na miesiąc do nich, oni przyjeżdżają do mnie z rewizytą – tłumaczy opolanin.
– Myślę, że chyba jesteśmy jedną z niewielu grup, nie tylko w naszym kraju, która ma aż tak bliskie relacje z Japonią. A zdobyć je nie jest łatwo. To wciąż ewenement nawet w skali europejskiej – dodaje.
Chcesz trenować aikido? Przejdziesz „test sznurówki”
Zapisać się na zajęcia aikido może każdy. Nie ma pod tym względem żadnych ograniczeń. Jeśli ktoś się zastanawia, czy podoła, to nasz rozmówca w tej kwestii wprowadził dość nowatorski test.
– Wiek, od kiedy można zacząć, to ten, kiedy umiemy zawiązać sznurowadła, a kiedy można skończyć, to wtedy, kiedy już nie umiemy tego zrobić – tłumaczy z przymrużeniem oka trener i chyba wie co mówi, wszak najmłodsze dzieci, z jakimi pracował to trzylatki, a najstarsze osoby miały powyżej 90 lat. – Tak naprawdę to nie ma żadnych ograniczeń. Oczywiście każdy może rozwijać się na miarę możliwości i każdy otrzyma taki zakres planu, jaki będzie w stanie zrealizować albo o jeden stopień wyższy. Tak żeby było do czego zmierzać – obrazuje trener, który prowadzi zajęcia od ćwierćwiecza.
I przez ten czas przez jego ręce, dosłownie i w przenośni, przewinęło się tysiące ludzi. Szczególnie w epoce największego boomu na aikido. Bo bardzo długo szkolił we Wrocławiu i w różnych, także znacznie mniejszych, miejscowościach.
– Przez tyle lat prowadzę zajęcia i wykształciłem wiele osób, które doszły do stopni mistrzowskich, od pierwszego do czwartego dana. Była to też doskonała okazja do swoistego rodzaju wymiany doświadczeń, tak jakbyśmy dotykali swojego życia. Ja wpłynąłem na nich, oni wpłynęli na mnie i każdy z nas wyniósł wartość z tych spotkań, dłuższych bądź krótszych, bo niektórzy byli miesiąc, a niektórzy są ze mną od samego początku. Te spotkania nas wzajemnie wzbogaciły. Uważam to za największy sukces i osiągnięcie jako trenera, mistrza i prowadzącego – wyjaśnia Kuszewicz.
Sam zajął się sztukami walki 44 lata temu, kiedy sam miał ich siedem. Wspomina jednak, iż na początku to były judo i jiu jitsu u samego Eryka Murlowskiego, którego zna każdy kto trenował je w naszym regonie. Później pojawiło się karate i to wszystko ćwiczył równocześnie, a o aikido nawet nie wiedział. Aż wreszcie, gdy miał mniej więcej 15 lat, trafiła w jego ręce książka o aikido, której autorem był Jerzy Miłkowski: „Sztuki i sporty walki Dalekiego Wschodu”, a potem była „Aikido: sztuka walki dla dżentelmenów”.
Jak Steven Seagal?
– Uznałem, że to jest to, o czym zawsze myślałem, jak powinny wyglądać sztuki walki. Niestety, długo nie było żadnej grupy w Opolu, aż się pojawiła ta, którą otworzył sensei Robert Krac i do tej pory ją prowadzi. U niego ćwiczyłem przez parę lat. Później nasze ścieżki się rozeszły, zacząłem ćwiczyć gdzie indziej, aż finalnie otworzyłem w 1999 roku własne Dojo Aikido. W języku japońskim nosi ono nazwę Kokoro Kan Aiki Dojo, co oznacza w wolnym tłumaczeniu „miejsce, w którym rozwijamy się aby stać się sobą w pełni” – opowiada.
Sensei Tomasz wylicza także i od razu przyznaje, że wychodzi na to, iż w jego przypadku na decyzję o rozpoczęciu treningów aikido nie wpłynął chyba najpopularniejszy propagator aikido na świecie, aktor Steven Seagal, wszak filmy z nim do Polski trafiły później. Natomiast bardzo pomogły one w naborach nowych adeptów na treningi.
– Z nim jest trochę tak jak z Brucem Lee, ponieważ tak jak ten drugi w latach 70. spowodował, że sztuki walki typu karate, kung fu czyli tzw. kopane, jak to mówimy żartobliwie, stały się bardzo popularne na całym świecie. Tak samo na początku lat 90. Seagal spopularyzował aikido i nagle mnóstwo osób zaczęło je ćwiczyć. Różnica między nimi jest jednak taka, że o ile nikt nie kwestionuje tego pierwszego jako mistrza sztuk walki, to z tym drugim bywa różnie. Wielu uważa, że jest słaby, ale dobrze zadbał o swój image. Ja nie miałem okazji go spotkać, w związku z tym nie będę się wypowiadał. Na pewno zrobił dobrą robotę propagując i pokazując aikido – zauważa Kuszewicz.
Poza aikido Tomasz Kuszewicz na co dzień zajmuje się hipnoterapią. Prowadzi gabinet terapeutyczny w Opolu.
– Praca terapeuty to jest moja ścieżka zawodowa, ale nie patrzę na to tylko w ten sposób. Praca terapeutyczna to nie tylko biznes, to też pewnego rodzaju forma powołania. I tak jak aikido jest moją pasją. Tym samym rozwijam się w dwóch sferach. Praca trenera i terapeuty jest w pewnych aspektach zbliżona, więc można powiedzieć, że w ten sposób to łącze. I tak jak oddałem się w pełni przez te ćwierć wieku rozwojowi aikido, tak samo w pełni pomagam ludziom jako terapeuta. Natomiast nie łączę tych dziedzin w inny sposób – podkreśla ze śmiechem Tomasz.
Czytaj także: Tomasz Szypuła: Nie ma złych lodów, są tylko te, które nam smakują, albo nie
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.