Afera w WiK Opole. Jedno pismo, dwóch wnioskodawców
Wątpliwości ze strony PFR dotyczą dwóch uchwał rady nadzorczej WiK Opole podjętych na posiedzeniu w dniu 7 listopada. Pierwsza dotyczyła odwołania z zarządu spółki prezesa Ireneusza Jakiego oraz wiceprezesów Agnieszki Maślak i Sebastiana Paronia. Druga powoływała Pawła Kaweckiego, dotychczasowego członka zarządu, na funkcję prezesa.
Rzecz sprowadza się do tzw. „złotego głosu” przedstawiciela PFR w radzie nadzorczej WiK Opole. Bez jego zgody nie można bowiem odwołać członka zarządu. Nawet jeśli wszyscy inni członkowie rady taki ruch popierają. Co prawda głosowanie w sprawie odwołania Ireneusza Jakiego, Agnieszki Maślak i Sebastiana Paronia było tajne, jednak reprezentant PFR zaznaczał za posiedzeniu, iż sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu.
Uchwała weszła w życie z dniem podjęcia. Ireneusz Jaki przestał być prezesem WiK Opole. Zaznaczał, że odwołano go niezgodnie z prawem. I wedle naszej wiedzy zgłosił już sprawę do sądu.
W ratuszu spodziewano się, że wcześniej czy później podobny ruch wykona Polski Fundusz Rozwoju. To stało się kilka dni temu.
Jak informuje Tomasz Mikołajczyk, przewodniczący wydziału gospodarczego Sądu Okręgowego w Opolu, wniosek jest jeden, choć ma dwóch wnioskodawców. Jednym jest PFR – a konkretnie PFR Fundusz Inwestycyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty Aktywów Niepublicznych – który w dokumencie figuruje jako wspólnik w WiK Opole. Drugi to Łukasz Sieczka, aktualny przedstawiciel funduszu w radzie nadzorczej spółki.
Tomasz Mikołajczyk wskazuje, że wniosek dotyczy zabezpieczenia i wstrzymania wykonalności dwóch uchwał rady zmieniających skład zarządu WiK Opole z dnia 7 listopada. Docelowo PFR chce, aby obie uchwały uznać za nieistniejące.
Sprawę rozpatrywać ma sam sędzia Tomasz Mikołajczyk. Informuje, że ze względu na inne obowiązki, do tej pory nie miał okazji tego zrobić. Zapewnia, że uczyni to w najbliższym możliwym terminie.
Afera w WiK Opole. Ireneusz Jaki znów może wrócić do pracy w spółce?
Jeśli Sąd Okręgowy w Opolu udzieli zabezpieczenia, o które zawnioskował PFR, to będzie to oznaczało, że do czasu zakończenia postępowania Ireneusz Jaki będzie mógł wrócić do pracy w spółce.
Byłaby to powtórka z sytuacji, do jakiej doszło w połowie października. Wtedy nastąpił pierwszy powrót Ireneusza Jakiego do spółki. Umożliwiło to sąd, który zabezpieczył uchwałę zawieszającą go w obowiązkach do 26 października. Ireneusz Jaki do pracy wrócił 18 października. Krótko potem, 20 października, rada nadzorcza przegłosowała jego zawieszenie w obowiązkach do 30 listopada. Dodajmy, że sąd zabezpieczył i tę uchwałę, na wniosek Ireneusza Jakiego.
Czy w razie powrotu byłego prezesa WiK Opole rada nadzorcza znów go zawiesi? Wszystko na to wskazuje. Anna Habzda, przewodnicząca tego gremium, powiedziała nam, że rada „jest przygotowana na szereg scenariuszy, a jej głównym zadaniem jest przeciwdziałanie mobbingowi”.
– Na samą myśl o tym, że Ireneusz Jaki miałby tu wrócić część osób dostaje palpitacji – słyszmy od jednego z pracowników spółki, proszącego o anonimowość.
– Osoby, które mu tu sprzyjają, co jakiś czas rozsiewają pogłoski o jego powrocie. Słyszymy, że nawet jeśli to nastąpi, to rada znów go zawiesi. Ale potem on się odwoła do sądu, który zabezpieczy uchwałę w tej sprawie i tak będzie się to toczyć w kółko. To istna paranoja! – komentuje inny nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że jakiś czas temu zwróciliśmy się do PRF o uzasadnienie sprzeciwu przedstawiciela funduszu wobec odwołania Ireneusza Jakiego z funkcji prezesa. Zapytanie oparliśmy m.in. o stanowisko dwóch z trzech związków zawodowych działających w spółce. Mowa o Wolnym Związku Zawodowym Pracowników Wodociągów i Kanalizacji oraz komisji zakładowej NSZZ „Solidarność”, które w listach otwartych podkreślały, że nie chcą powrotu Ireneusza Jakiego do spółki. W zaskakującej odpowiedzi przeczytaliśmy m.in., że reprezentant PFR w radzie działa samodzielnie.