W WiK Opole działają trzy organizacje związkowe. Dwie z nich – Wolny Związek Zawodowy Pracowników Wodociągów i Kanalizacji oraz komisja zakładowa NSZZ „Solidarność” – pod koniec października przedstawiły wspólny list otwarty, w którym wyraziły krytykę wobec Ireneusza Jakiego. Wskazano w nim nieprawidłowości, jakich miał się dopuścić w czasie krótkiego powrotu do pracy w WiK. Opisano również zgrozę, jaką wywołał jego powrót.
Dla porządku dodajmy, że trzeci, najmniej liczny zawiązek zawodowy działający w WiK Opole – NSZZ „Solidarność 80” – zaprezentował stanowisko odmienne. W swoim piśmie bronił prezesa.
Związki pytają PFR, czemu broni Ireneusza Jakiego
W poniedziałek 7 listopada rada nadzorcza WiK odwołała trzech członków zarządu: prezesa Ireneusza Jakiego oraz wiceprezesów Agnieszkę Maślak i Sebastiana Paronia. Stało się to pomimo sprzeciwu przedstawiciela Polskiego Funduszu Rozwoju w radzie. To istotne o tyle, że ów przedstawiciel ma tzw. „złoty głos”, zapisany w umowie spółki, na mocy której fundusz objął 25 proc. udziałów w WiK w zamian za 100 mln zł wypłaconych Opolu. Oznacza to, że bez jego zgody nie można odwoływać członków zarządu.
Anna Habzda, przewodnicząca rady, w oświadczeniu po głosowaniu podkreśliła, że uchwałę podjęto skutecznie. „Rada podejmuje uchwały kolegialnie większością głosów i nie może być blokowana przez jednego członka Rady Nadzorczej” – zaznaczyła.
Na postępowanie przedstawiciela PFR w radzie nadzorczej WiK zareagowały dwa związki zawodowe – te same, które wcześniej wyraziły oczekiwanie, że Ireneusz Jaki nie wróci już do pracy w WiK Opole. We wspólnym piśmie związkowcy zwracają się o uzasadnienie postępowania PFR w temacie tego, co dzieje się w spółce.
Związkowcy zaznaczają, że zaskakujący zarówno dla nich, jak i dla większości pracowników WiK Opole jest brak odzewu funduszu dna list otwarty z 25 października 2022 roku o sytuacji w spółce. Niezrozumiałym dla nich jest też ignorowanie raportu Państwowej Inspekcji Pracy – z którego wyłania się mało pozytywny obraz Ireneusza Jakiego – jak ustaleń komisji zewnętrznej, która na zlecenie rady nadzorczej badała kwestie mobbowania pracowników spółki.
Przypominają, że Polskiemu Funduszowi Rozwoju powinno zależeć na stabilnym funkcjonowaniu firmy, która ma wobec niego zobowiązania. Zwracają się do PFR o wyjaśnienie powodów, dla których przedstawiciel funduszu w radzie nadzorczej był przeciwny zmiano w zarządzie spółki, w tym odwołaniu Ireneusza Jakiego.
„Dalszy brak stabilizacji w funkcjonowaniu Spółki spowodować może odchodzenie kompetentnych pracowników, którzy nie widzą ewentualnej dalszej współpracy z odwołanym Zarządem Spółki. Podkreślamy, że Spółkę tworzą pracownicy, a nie jedna osoba co bardzo często jest artykułowane przez pana Jakiego” – stwierdzają związkowcy.
Pełną treść pisma można znaleźć tutaj: Pismo związków do PFR ws. Ireneusza Jakiego
Wielka rotacja przedstawicieli PFR w radzie nadzorczej WiK Opole
Blisko dwa tygodnie temu wysłaliśmy do PFR zapytanie. Zwróciliśmy uwagę na niezadowolenie pracowników z prezesury Ireneusza Jakiego, wyrażone w przytoczonym liście otwartym związkowców z dnia 25 października. Zapytaliśmy, czy gdyby pojawił się wniosek o jego odwołanie, to PFR by się do niego przychylił. Poprosiliśmy o uzasadnienie decyzji, niezależnie od tego, czy byłaby na „tak”, czy na „nie”. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Zapytanie ponowiliśmy we wtorek. Dodaliśmy pytania o to, dlaczego fundusz nie zgadza się na odwołanie Ireneusza Jakiego, jak i sporą rotację przedstawicieli funduszu w radzie. Czekamy na odpowiedź.
Na częste zmiany reprezentantów PFR w radzie WiK zwraca uwagę Paweł Kawecki, nowy prezes spółki. – Liczymy na dobrą współpracę z jednym z udziałowców spółki, jakim jest PFR. Tymczasem w ostatnich miesiącach mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją, w której fundusz w radzie nadzorczej reprezentowały cztery różne osoby. Taka rotacja jest zastanawiająca – mówi.
Ratusz: PFR broni mobbera
Adam Leszczyński, rzecznik opolskiego ratusza, wskazuje, że ostatnia rezygnacja przedstawiciela PFR w radzie miała miejsce w piątek 4 listopada o godz. 17. Nowego przedstawiciela fundusz powołał w niedzielę 6 listopada, dzień przed posiedzeniem rady nadzorczej, na której pojawił się punkt ws. zmian w zarządzie WiK.
– To może świadczyć o zupełnie niepoważnym podejściu do zarządzania spółką, albo chęci utrudniania wyjaśnienia afery Jakiego – przekonuje.
Pytany o kwestię „złotego głosu” Adam Leszczyński przyznaje, że nadanie takich uprawnień przedstawicielowi funduszu w radzie było jednym z warunków umowy ws. objęcia przez PFR udziałów w WiK Opole. Warto pamiętać, że w grudniu 2019 roku, kiedy o tym informowano, że PFR „stanie się mniejszościowym, pasywnym udziałowcem, który nie będzie miał wpływu na bieżące zarządzanie spółką”.
Adam Leszczyński przypomina, że PFR „złoty głos” ma również w innych spółkach, w których objął udziały np. w Nowym Sączu. Przekonuje, że problemem nie jest sam „złoty głos” dla PFR, tylko sposób, w jaki fundusz z niego korzysta.
– Broniąc mobbera. Ciekawe czy u siebie PFR też toleruje takie praktyki? – pyta. – Do czasu wykrycia afery Jakiego PFR był zupełnie pasywny w spółce. Potem to się zmieniło – dodaje.
Pół roku afery WiK Opole
Na wtorkowej konferencji prasowej Ireneusz Jaki przekonywał, że uchwała rady nadzorczej ws. pozbawienia go funkcji prezesa WiK Opole jest nieważna właśnie z powodu sprzeciwu PFR. Mówił, że wedle jego wiedzy fundusz zamierza tę uchwałę zaskarżyć do sądu. Podkreślał, że nadal jest prezesem WiK Opole. Anna Habzda odpowiada, że Ireneusz Jaki został odwołany skutecznie.
Ireneusz Jaki znalazł się w zarządzie WiK Opole pod koniec 2014 roku. Nastąpiło to po tym, jak Arkadiusz Wiśniewski wygrał wybory na prezydenta miasta z pomocą Patryka Jakiego, syna Ireneusza. Najpierw dokonano wtedy zmian w radzie nadzorczej, a ta wymieniła cały trzyosobowy zarząd spółki. Na jej czele stanął Zbigniew Leszczyński, były prezes Wisły Płock, w przeszłości związany z Orlenem. Ireneusz Jaki został jednym z wiceprezesów. Awans na prezesa WiK spotkał go w kwietniu 2016 roku, po tym jak Zbigniew Leszczyński odszedł ze stanowiska, by robić karierę w państwowych spółkach po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych pół roku wcześniej.
Agnieszka Maślak i Sebastian Paroń objęli stanowiska wiceprezesów w połowie 2021 roku. Do spółki wchodzili jako ludzie prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego, który w tym czasie mocno już dystansował się od ludzi obozu prawicy, z pomocą których wygrał wybory z 2014 roku, a także powiększył Opole z początkiem 2017 roku. Ich wprowadzenie traktowano jako chęć zwiększenia wpływu na spółkę przez prezydenta miasta.
Przypomnijmy, że afera w WiK trwa od wiosny tego roku Ireneusz Jaki i wspierające go środowisko Solidarnej Polski zarzucają Agnieszce Maślak i Sebastianowi niegospodarność przy przetargu na dostawę energii elektrycznej dla WiK. Zarzuty w tej sprawie postawiła im prokuratura ze Świdnicy, acz postępowanie w tym temacie trwa.
Z drugiej strony są oskarżenia o mobbowanie pracowników przez Ireneusza Jakiego. Miasto zaznacza, że kwestię nieprawidłowości przy przetargu na energię dla spółki wyciągnięto, aby przykryć ten temat. Zwraca uwagę na wyniki kontroli PIP, z których wynika, że większość pracowników bała się Ireneusza Jakiego, a w anonimowych ankietach ocenili go najsłabiej. Byli wiceprezesi zarzucili mu też niegospodarność przy zakupie specjalistycznego sprzętu dla spółki. Prokuratura ze Świdnicy bada tę sprawę, ale tutaj nikomu nie postawiono zarzutów.